PIĄTEK 11.09
Podróż do Zakopanego z gośćmi weselnymi. Było wesoło %% Miska prawie czysta. Jadłam chyba pierwszy raz od bardzo długiego czasu kotleta w chrupiącej klasycznej panierce Z aktywności to był tylko spacer po Gubałówce.
SOBOTA 12.09
Góry, góry i wędrówka. Razem z użytkowniczką Venturką pokonałyśmy około 17 km górskimi szlakami. Oczywiście takimi, żebym ja dała radę Ven góry ma na co dzień, więc nie muszę chyba mówić, że dla niej ta trasa była lekkim spacerkiem. Czarny Staw Gąsienicowy, Karb i kilka innych uroczych miejsc zaliczone Miska czysta: mięso, jaja, gorzka czekolada, orzechy.
Ven dziękuję
NIEDZIELA 13.09
W ten dzień po górach chodziłam sama. Postanowiłam zdobyć Kasprowy Wierch. Udało się, wytaszczyłam się tam sama i zajęło mi to ok 3.5 h. Mając jeszcze dużo czasu powędrowałam granicą polsko- słowacką. A gdy moje pośladki miały już dość, zeszłam dosyć stromym szlakiem na dół. Wtedy oprócz pośladków dość miały również moje niećwiczone łydki Miska też w miarę podobna do sobotniej. Żałuję tylko, że nie wrzuciłam po tej wędrówce jakiegoś owoca bo na drugi dzień to zjadłam tonę ww.
PONIEDZIAŁEK 14.09
Powrót do domu. Ekipa jakoś tak cicho siedziała i dochodziła do siebie a mnie co chwilę (mimo obfitego śniadania) burczało w brzuchu.
Bolały mnie pośladki (ale do zniesniena). Gorzej z łydkami, ledwo chodziłam. Wieczorem (już w domu) nażarłam się jak świnia O siłowni w ten dzień nie było mowy.
WTOREK 15.09
Wykopki u babci. Bolące łydki cały czas, jeszcze coś tam tyłek, objedzona do tego ale przeżyłam ten dzień.
ŚRODA 16.09
Ciąg dalszy w/w. W ten dzień doszedł ból dwójek, za to inne bolące części ciała troszkę się uspokoiły. Po poniedziałku i wtorku doszłam w ten dzień jakoś do ładu z miską.
CZWARTEK 17.09
Bolące części ciała nadawały się już na trening. Cały dzień jakieś tam porządki w domu i taka domowa krzątanina. Na wieczór nabrałam ochoty na trening Jak już ubrałam się w fyyt ciuszki, tata pojechał gdzieś samochodem i wrócił po godzinie. Ja w tym czasie wciągnęłam się w lekturę książki i ie mogłam przestać, tak więc treningu nie było
PIĄTEK 18.09
TRENING B
1.Podciągnięcia z nogami na ławce
10/9/8
2. PP
r 10kg x25 x 20/ 20 x8/ x7 x6
3. Przysiad przedni
r 10kg x 30/ 25kg x 20 x 5 serii
4. bułgar
7kg (całość) x15 x 13 x 11
5. ściąganie linek bramy (na plecy)
10kg z jednej strony x 15/ 15 x 10 x9
6a. pompki damskie
20/20/8
6b. podciąganie nóg w zwisie
10/10/10
Miska:
jajko, wiórki kokosowe, whej, olej kokosowy, maliny, białko jaja kurzego, ser twarogowy
filet z piersi kaczki, oliwa z oliwek, pomidory, cebulka
mintaj, masło,śmietana, jabłko, marchewka
fit sernik z przepisu wyrzej
TRENING
whej, śmietana, banan, ziemniaki, masło
BTW ~~~~1 775,3 kcal b: 152,5 g (34,5%) w: 83,0 g (18,8%) t: 92,0 g (46,8%) Bardzo fajnie czuję się na takiej misce.
W końcu zrobiłam trening Skończyłam cała spocona ale bardzo szczęśliwa. Prawie bym go nie zrobiła bo będąc już pod siłownią, okazało się, że nie wzięłam kluczy Wsiadłam w samochód i po nie pojechałam, szkoda było wracać do domu skoro się już zmotywowałam. Byłam pół godziny w plecy ale warto było. Od poniedziałku (po tej okropnej wyżerce) chodzę z wzdętym brzuchem. Ale raczej dołem, obstawiam, że to @@
Z tego tygodnia wyciągnęłam pewną lekcję ale przemyślenia zostawię dla siebie.
Niżej kilka fotek z weekendu:
Zmieniony przez - czikita007 w dniu 2015-09-19 10:02:47