Znowu luzno, ale to ostatni raz.
- Back squat
5x20/40/50/60/70/80
4x4x90 z pauza 3sec
Ciezkie pauzy. Szczegolnie tak dlugie.
- MC klasyk
5x80/100/110/120
3x4x130
- Bulgar
4x5x20
Bardzo lekko, zawsze sie mecze z bulgarem, a dzis jak po masle.
-
Front squat
3x11x50
Mialo byc piec serii, ale po trzeciej odpadlem.
- Lydki stojac
4x7x20
Na portalu, jednonoz. Malo obciazenia, a ciezko jak cholera.
Pozniej jeszcze raz lydki na takiej specjalnej maszynie- bez sensu, tylko na dopompowanie.
I brzuch. Testowalem wood chopper na wyciagu gora/dol i plank w pozycji do pompki z rekami na hantlach, gdzie wykonuje unoszenie naprzemienne rak jak w wioslowaniu. Rabanie ok, a planki chyba wole tradycyjne.
Od przyszlego tygodnia pomimo natloku pracy chce wrocic do treningow cztery razy w tygodniu, z konkretnym planem. Bez planu jest tragedia, robie jakies przypadkowe rzeczy i nic nie zyskuje. Bo ani progresji ani konsekwencji.
Uwaga, od wtorku 5/3/1 Wendlera
.
Zmodyfikowane pod moje potrzeby, czyli wywalone wyciskanie na lawce, a w to miejsce front squat.
Zobaczymy co to bedzie. Progresje mam wyliczona, akcesoria dobrane. Wcisnalem nawet lydki, brzuch i przedramie, o kyore walcze od dluzszego czasu.
Szukalem czegos konkretnego, niezbyt rozbudowanego, co da porzadne rezultaty. I wlasnie Wendler pasuje wysmienicie. Jezeli trening bedzie za dlugi, po prostu wyrzuce jakies akcesoria. Musze brac pod uwage swoje zmeczenie, ktore ostatnio jest dosyc spore.