7 sierpnia
2 miesiace temu zaplanowalam start w biegu na 20km. Biegalam wtedy ok. 10km w ok. 57min. Optymistycznie uznalam, ze kilka tygodni treningow pozwoli mi przebiec 20km w 2h.
Jednak moje lenistwo + upaly + bolace podczas biegania kolano spowodowaly, ze biegi byly sporadyczne, treningi wytrzymalosciowe rowniez.
Postanowialam jednak wystartowac. Czulam sie ciezka, nie przygotowana i za cel obralam ukonczenie biegu i czas ok. 2h i 20-30min, zakladalam wiele krotkich przerw.
RELACJA Z BIEGU NA 20KM:
godz. 7: pobudka i sniadanie: 200g makaronu razowego z miesem (wol, ciele) i sosem pomidorowym
godz. 10: start:
-
bieg po lesie (przez przypadek dobrze mi znanym, mieszkalam w poblizu 20 lat
): 4 petle po 5km, co 1km znacznik km. Tylko czasami rzucal mi sie w oczy, bo głownie patrzylam pod nogi, na wystajace korzenie. Raz prawie lezalam. Dzien wczesniej, wieczorem byla burza: mielismy sporo atrakcji w postaci zwalnonych drzew i linii energetycznych lub telefonicznych do przeskoczenia, kaluze do omijania. Trasa mi sie nie dluzyla.
-
pogoda: bylo cieplo i wilgotno, wial delikatny wiatr (albo tylko wiatr wlasny
), z plusow bieglismy w cieniu.
-
bufety: co 5km byl bufet, za kazdym razem bralam 50ml wody i 50ml izotonika.
- bieglam moim normalnym tempem treningowym, nie kierowalam sie czasem ani tetnem (ale oczywiscie podgladalam i przeliczalam).
-
pierwsza petle przebieglam bez wiekszych problemow,
-
w polowie drugiej czolowka mnie zdublowala
, pod koniec drugiej bylam juz zmeczona, ale czas mialam lepszy od oczekiwanego ok. 31-32min/pętle 5km. - dodalo mi to sil i motywacji; nie czulam ogromnej potrzeby przerwy wiec bieglam dalej (niegdy wczesniej nie przebieglam wiecej niz 10km na raz) odwlekajac pierwsza przerwe na pozniej. Chwilami podczas delikatnego zbiegu z gorki bolalo kolano, ale nie przekszadzalo w dlaszym biegu.
-
na ok. 13km zaczely mnie bolec stawy biodrowe (tak mi sie zdawalo, taki nieprzyjemny bol scierajacych sie kosci po zewnętrzenj stronie bioder), pozniej bol przeszedl na miesnie w tych okolicach (nie wiem moze poslakowy sredni??).
-
ok. 15km - nigdy wczesniej tyle nie przebieglam, tylko 1 petla do mety; tu juz wiedzialam, ze jak nic nieprzewidzianego sie nie wydarzy to ukoncze bieg
.
-
tetno: tuz przed biegiem ok. 100, po kilku minutach biegu ok. 150, po kilkunastu juz powyzej 170 i w okolicach 172-175 utrzymywalo sie przez caly czas do ok. 17,5km. Wtedy zaczelam slabnac, kilka osob mnie dogodnilo. Byc moze ja tez zwiekszylam tempo bo
tetno skoczylo do ok. 182, (=95% i utrzymywalo sie na tym poziomie do konca)
-
ok. 18km mocny kryzys, chwilami zdawalo mi sie, ze zaraz padne, kilka razy oblaly mnie zimne poty, wlasciwie tylko mysl o ukonczeniu biegu doprowadzia mnie na mete, ok. 500m przd meta udalo mi sie nawet kogos wyprzedzic. nie wiedzialam dokladnie ile brakuje mi do mety (bo meta byla za zakretem i nie wiedzialam ile dokladnie za tym zakretem bedzie) wiec finishu nie bylo.
-
godz. 12.10 METAudalo mi sie zakoczyc bieg w czasie 2h10min,
tetno srednie 172=90%RHmax i co dla mnie rownie wazne
nie zrobilam zadnej przerwy, nawet na marsz
Jestem bardzo zadwolona, z wyniku rowniez (biarac pod uwage brak przygotowania). (oczywiscie zaluje, ze sie nie przylozylam treningowo, bo 2h to bylby dobry czas..)
W trakcie biegu nie chcialo mi sie pic (pilam tylko j.w.), po biegu tez mi sie nie chcialo pic - wypilam bardziej z rozsadku 0,5l. wody i 0,5l izotonika.
Na mecie mialam jeszcze troche sily, nie czulam sie calkowicie zmeczona i zmeczenie nie odczuawalam wieczorem, ani nawet dzisiaj rano.
Po biegu sie rozciagalam, nic mnie nie bolalo (moze troche te miesnie po zewnetrznej stronie bioder). Kolana nie bolaly. Mam kilka perzechy na stopach (nie przeszkadzaly podczas biegu)
Dzisiaj (24h po biegu) mam 'zakwasy' po zewnętrzej stronie bioder i problemy z chodzeniem. nie bola mnie zadne inne miesnie nog, moze ew. czworki sa lekko
zmeczone. Kolana tez zmeczone, musze uwazac, zeby nie zginac ich za bardzo, ale nie bola.
a na 300 uczestnikow jestem ok.
20 od konca (na 47 kobiet 7 od konca), ale dla mnie liczy sie ukoczenie i wlasny czas, a nie miejsce. Zwycięzca uzyskal czas 1h15min, ostatni 2h26min (pierwsza kobieta 1h33min, ostatnia 2h21min)
ok. 2200kcal
1. mararon razowy 200g sos (wol, ciele, warzywa) - 3h przed biegiem
2. kefir, ryz 100g, gulasz cielecy - dopiero 3h po zakonczeniu biegu (nie mialam wogole ochoty na jedzenie)
3. soczewica 100g
4. maly jogurt z odrobina Lean Dessert czeko-kokos
+male piwo
edit:
takie zawody bardzo dobrze mobilizuja. normalnie nic by mnie nie zmusilo do przebiegniecia 20km, bede chciala od czasu do czasu brac udzial w jakis wspolnych biegach organizowanych w okolicy, nawet bardziej w celach treningowych niz wspolzawodnictwa
Zmieniony przez - agak w dniu 2010-08-08 13:30:19