Elo
Najpierw zaległe wypiski
Piątek-
wolne
Dieta trzymana,jadłem praktycznie same węgle,jedynie jeden posiłek był z małą zawartością białka,starałem się jeść to na co miałem ochotę,wpadły nawet 2 kitkety
----------------------------------------------------------------
Sobota-start
Bieg Wawrzynkowy o Laur Wawrzyńca 10km
Rano wstałem dość pózno bo dopiero o 11:00,patrzę przez okno a tam leje,mówię sobie no super bieg dziś będzie.Zjadłem dość duży kawałek arbuza,potem 1h przerwy,następnie 4 średnie skibki chleba z masłem czekoladowym,potem długo nic,tylko piłem dość dużo napoju.O 14:00 zacząłem się szykować,sprawdziłem kilka razy czy wszystko wziąłem i w drogę,podczas jazdy mała przerwa na zjedzenie mojego batona energetycznego czyli kitketa i dodatkowo mały banan,to była godzina ok 15:10.Kiedy dojeżdżałem do miasta w którym odbywały się zawody zaczęło wychodzić słońce,robiło się duszno,mówię sobie no nareszcie ładna pogoda
.Kiedy dojechałem na miejsce od razu poszedłem do biura zawodów,zweryfikowali mnie,dostałem pakiet startowy,do startu pozostały jeszcze ok 2h.Więc zrobiłem sobie mały spacerek,potem jeszcze jakieś wygłupy żeby poprawić sobie humor,kiedy do startu pozostała jeszcze ok 1h zacząłem się przebierać,potem rozgrzewka taka jak powinna być przed zawodami,start oddalony od biura był o ok 2,5km,na starcie byłem ok 15 min. wcześniej,jeszcze ostatnie elementy rozgrzewki,2 lekkie i krótkie przebieżki,kiedy zostały jeszcze ok 2-3min. do startu pełna mobilizacja,nastawienie psychiczne na walkę do końca.Teraz się zatrzymam na chwilkę żeby powiedzieć troszkę o taktyce biegu.Założenia czasowe były takie żeby 1km pobiec leciutko,resztę km ostro i równym tempem,wyglądać to miało tak:
1km-4:36
2km-8:12
3km-11:48
4km-15:24
5km-19:00
6km-22:36
7km-26:12
8km-29:48
9km-33:24
10km-37:00
Jak widać 1km leciutko tak jak wyżej napisałem,reszta km w tempie 3:36min./km,dodać do tego jeszcze poprawkę na przerwę na 5km gdzie będzie punkt odżywczy z wodą i parę sek. z nierównego tempa i powinien wyjść czas poniżej 40min.I najważniejsze nie poddawać się na trasie choćby nie wiadomo co się działo,choćby mieli mnie zbierać z trasy mam walczyć do końca.Ustawiłem się początkowo gdzieś w środku stawki tak żeby innych nie spowalniać,zaczęło się odliczanie 10..9...8...7...6...5...4...3...2...1...START!!!Początkowo było trochę ciasno,trzeba było uważać na błoto,kałuże,spokojne tempo, czułem dużo sił,1km udało się pobiec w 4:35 czyli pomyliłem się jedynie o 1 sek. z tempem,kolejny km już ostro,zacząłem przesuwać się do przodu,2km pobiegłem idealnie bo kiedy mijałem tabliczkę pulsometr pokazał czas 8:12,biegnąc dalej mijam kolejnych zawodników,jest straszna duchota,zaczynają nadchodzić chmury z deszczem,3km-patrzę na zegarek a tam 11:53,czyli o 5 sek. za wolno,ale nie nadrabiam jeszcze,biegnę cały czas tym samym tempem,4km stoją strażacy,którzy oblewają wodą kogoś jak chce,ale ja z tego nie korzystam biegnę dalej,czuję pierwsze zmęczenie,5km w marszu piję najpierw jeden kubek wody,potem drugi,patrzę na zegarek przy tabliczce a tam 20:00,czyli 1 min. w tył według założeń,ale biegnę dalej,staram się leciutko,powoli nadrabiać stracony czas,zaczyna lekko kropić,po chwili leje,dobiegam do 6km,a tam 23:22 czyli ok min. do nadrobienia,jestem już cały mokry,w butach chlapie,ale się nie poddaję,trzymam tempo wymijając kolejnych zawodników,super uczucie było kiedy deszcz mnie w ogóle nie ruszał a niektórzy zwalniali i tylko patrzyli ze zdziwieniem jak ich wymijam,7km,zaczyna lać coraz mocniej,ciężko się patrzy przed siebie,czuję jak opaska od pulsometru mi zjeżdża,patrzę na zegarek 27:34,jest ok,biegnę dalej,staram się trzymać ustalone tempo ale w tej ulewie biegnie się ciężko,trzeba wkładać dużo więcej siły,8km,widzę tabliczkę przebiegam a na zegarku 31:...(i parenaście sek ale nie pamiętam ile nie chce skłamać),wiem,że muszę zwiększyć tempo,opaska od pulsometru spada mi całkowicie,lewy but się odwiązuje,ale nie zatrzymuję się,bo wiem,że jak teraz stanę żeby wszystko poprawić to nie ma szans na złamanie 40min.,na szczęście nie czuję z tego powodu dyskomfortu,but dobrze się trzyma,staram się zwiększyć tempo,walczę w środku i się nie poddaję,wymijam kolejnych zawodników,myślę o tym,że nie mam kontroli nad czasem,bo opaska spadła,wiem,że muszę biec jeszcze szybciej,zwiększam lekko tempo,9km,mam ochotę stanąć z wycieńczenia,ale biegnę dalej,wiem,że został jeszcze tylko 1km,przestaje padać,dodaje mi to lekko otuchy,zwiększam jeszcze lekko tempo,na ok 300m przed metą
mam mroczki przed oczami,czuję,że za chwilę zemdleję,chce mi się wymiotować,kroki mam niepewne,czuję jak nogi się plątają,staję na ok 5 sek.,liczę w głowie do 5,biegnę dalej,widzę już metę,wiem,że już dobiegnę bez omdlenia,wbiegam na metę,patrzę na zegarek a tam
00:38:55,na twarzy rysuje mi się uśmiech,dostaję wodę mineralną,nawet nie chce mi się pić.Siadam na schodach,odpoczywam parę min. a potem idę do samochodu po rzeczy i dalej pod prysznic.Po prysznicu idę zobaczyć wyniki i miejsce,
zająłem 17 miejsce na 190 zawodników z czasem jak wyżej czyli
00:38:55
Jestem z tego startu mega zadowolony,czuję,że włożyłem w ten bieg całe serce,walczyłem do końca i pomimo pogody i warunków na trasie złamałem 40min. z dobrym czasem,zwycięzca(uczestnik tegorocznym ME w Barcelonie) miał 00:32:10,także tym bardziej jestem zadowolony.
Ps.W czasie biegu zerkałem na to jakie mam tętno,największe jakie zobaczyłem to 203,ciekaw jestem czy kiedyś pulsometr pokaże mi większe,ustawione przed biegiem maxymalne miałem 200,po biegu średnie tempo pokazało mi 183
Organizacja zawodów też mi się podobała,nie było do czego się przyczepić
A teraz kilka fotek