SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

tommo666 / dziennik / bieg po zdrowie

temat działu:

Trening dla początkujących

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 13824

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 139 Napisanych postów 6265 Wiek 41 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 34223
Co znaczy rozszczelnienie okien?
No wlasnie małe dziecko jest w mieszkaniu wiec pryskanie jakiemis chemikaliami odpada.

>>> Maszeruj albo giń <<<

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Lepiej zamknąć drzwi i raz chlorem przejechać. wywietrzyć, niż narażać dzieciaka na mykotoksyny produkowane przez pleśnie.

Rozszczelnianie to zostawianie minimalnych szparek, tak że ledwo ledwo dmucha - ale dmucha i osusza okolice okna, więc para się nie skrapla.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 139 Napisanych postów 6265 Wiek 41 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 34223
Ok dzieki.

>>> Maszeruj albo giń <<<

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Loweeeeeleeeeeek przyszedł kurierem, prawdziwy loweeeeeeleeeeeeek do treningu. No to sobie dziś popedałowałem.

Na zewnątrz wolę jeszcze nie wybiegać - raz, że ta kostka ma swoje humory, w ogóle jej nie czuć jak się zaczyna bieg, ale po biegu boli, a dwa że jakiś wyjątkowo paskudny bakcyl po domu lata, ojciec z zapaleniem oskrzeli i zagrożeniem zapalenia płuc. Kontakt z tak zjadliwą bakterią po grypie plus godzinne wybieganie po mrozie to głupi pomysł. No ale mam lowelek.

No i mam też problem. Rower jest za słaby, takie odnoszę wrażenie. Po skręceniu na maksa ledwo - ledwo udaje mi się wyciągnąć tętno 130. Założyłem na nogi obciążniki, udało się na 140 z trudem wyciągnąć, w miarę komfortowa jazda była już przy 125, ale i tak kadencję miałem o wiele wyższą niż powinienem. No nic, włączyłem "Apocalypse now" i pokręciłem godzinkę. Muszę coś wykombinować żeby zwiększyć HR w czasie treningu, 65-70% hrmax to nieco zbyt ślimacze tempo.

Przeglądam z ciekawości anglojęzyczne fora. Dwie różnice, które rzucają się w oczy. Po pierwsze, poziom merytoryczny. Niemal nikt nie wyskakuje z argumentem "a bo trener tego a tego gościa tak mówił". Jakoś na zachodzie nie mają tej postsocjalistycznej maniery oglądania się na autorytety. Tam raczej rozpiszą reakcje chemiczne które zachodzą w wysiłku i poprą swoje argumenty zestawem badań - coś, czego praktycznie nigdzie na polskich forach nie ma. Druga ciekawa rzecz, kłócą się, owszem, całkiem ostro. Ale nie ma ataków personalnych. Atakuje się argument, nie rozmówcę.

Ostatnio na paru forach, w tym też na kilku dla biegaczy, walnąłem swój artykuł "Dlaczego weganizm". Co dało się zauważyć? Nikt, ale to dosłownie nikt nie próbował obalić moich argumentów, nie powoływano się na badania, nie tworzono żadnych logicznych ciągów wypowiedzi. Albo było powołanie się na autorytet "bo ten i ten tak mówił", albo ataki czy to na moją osobę, czy na ideę wegetarianizmu etycznego jako taką. W życiu bym się nie spodziewał, że to może wywołać tyle emocji - dwie osoby zrezygnowały z udziału w forach, mi w końcu po 6 stronach czytania bluzgów nerwy puściły i pojechałem tak, że sam dostałem bana, gdzieniegdzie porobiły się przeciwstawne obozy.... horror. A starczy użyć mózgu, wyciągnąć z tej szarej masy trochę aktywności i ułożyć kilka logicznych argumentów.

Eh, zawsze chyba nasz kraj będzie dupą Europy. Nawet w tak głupiej sprawie jak dieta nie dyskutujemy, nie próbujemy ustalić czy dana dieta jest dobra czy zła, czy będzie DLA NAS korzystna - tylko na siłę staramy się stłamsić rozmówcę, pogryźć, opluć. A mogło być tak fajnie, można poprzerzucać się badaniami nt wpływu poszczególnych diet na wydajność sportowców, na zdrowie.

Od razu przypomniały mi się czasy, gdy grywałem w taką grę jak "Tibia". Bardzo charakterystyczne zjawisko, gra sieciowa gdzie spotykają się ludzie z różnych krajów, tworzą sojusze, walczą, zdobywają władzę, zdradzają... ot, bardzo podobne do zwykłego życia. Co rzuca się w oczy? Pierwsza rzecz, Polaków jest najwięcej. Druga, wszyscy ich biją. Jest powiedzmy 10 Szwedów i 30 Polaków. Ta dziesiątka trzyma się razem, nasza 30ka zaczyna sobie skakać do gardeł. W końcu dochodzi do wojny pomiędzy nacjami (zawsze jakoś tak jest że nacje ze sobą walczą), 10 obcych bez problemu wygrywa z wszystkimi naszymi. No ale nie tylko chodzi tu chyba o umiejętność współpracy. Ciekawe jest także, że tamci pracują na swój sukces. Nasi głównie siedzą na tyłku i narzekają, ewentualnie próbują kraść.

Gdyby ktoś chciał poczynić obserwacje socjologiczne młodzieży Europy i porównać poszczególne nacje, polecam właśnie Tibię - nawet nie tyle pograć, co poczytać fora dyskusyjne poszczególnych serwerów. Widać jak na dłoni, jak wiele trzeba zmienić w naszym kraju - ale nie polityków, nie biznesmenów, nie przemysł, prawo czy konstytucję. Trzeba zmienić obywateli, zaczynając od tych najmłodszych. Wychowywać tak, jak wychowuje się dzieci w krajach cywilizowanych - i może kiedyś, za 20-30 lat doczekamy się w końcu pokolenia, które nie jest bandą dzikusów.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Dziś zdarzyła się rzecz niezwykła. A wszystko zaczęło się od tego, że polazłem na wycieczkę na perłę zachodu, po drodze minęło mnie 5 różnych biegaczy. Każdy zasuwał na tempie ostro powyżej 5'00'', niektórzy chyba nawet na 4'00''. Pozazdrościłem, nie bacząc na to że dziś miałem nie biegać i dać kostce dojść do siebie, nie wytrzymałem. Wróciłem do domu, zjadłem co nieco, ubrałem najtańszy model asics'ów, bluzę kalenji (pierwszy raz miałem na sobie), mój najtańszy model pulsometru. Typowy biegacz ze wschodu. Postanowiłem zrobić szybsze wybieganie, ot na 160, może 165, czyli w okolicach 88%. Biegnę sobie, biegnę, wszystko super, patrzę na pulsometr - no ładnie, tętno się trzyma 145. Biegnę dalej, wybiegłem za sklep, zakręcam na rzadko uczęszczany deptak, z górki mam, patrzę... tętno 181. Co jest... a, to pewnie coś z pulsometrem, przeskok. Patrzę żeby się uspokoiło - 188, wtf. Więcej niż miałem kiedykolwiek w życiu, a ja w ogóle tej prędkości nie czuję - owszem, biegnę szybko ale bez wysiłku, jeszcze mógłbym pocisnąć. Zwolniłem - 170, czuję że mógłbym tak biec i biec. Bardziej mnie to zaniepokoiło niż ucieszyło. Za chwilę podbieg pod dość stromą górkę, 150 metrów. Wbiegam, wbiegam, tętno cały czas 172, coś koło 93%. Zero zmęczenia, zero zadyszki. Korciło mnie, żeby zrobić duże, 5 km kółko wokół osiedla, ale prawdę mówiąc przestraszyłem się wskazań pulsometru. Wykręciłem kilometrowym skrótem do domu, tętno przyklejone do 168. Dalej zero zmęczenia.

W sumie 15 minut ciągłego biegu na wysokiej prędkości, bez rozgrzewki, bez schłodzenia, ot, czysty żywioł. Skąd takie tętno? Ja rozumiem, że niedawno przechodziłem grypę, organizm ma prawo wbijać na wyższe wartości tętna, ale powinien też automatycznie dawać znać "stary, zwolnij bo nie wyrabiam, patrz jak muszę pompować". Dziś to było raczej "jedziesz z koksem, patrz jaką mam siłę do pompowania, jeszcze parę kilometrów!". Zazwyczaj zdycham po 500 metrach na tętnie 160, dziś 165-190 przez parę kilometrów i dalej jestem świeży. Fakt, że prędkości chyba niższe niż być powinny.

Muszę wiatrówkę kalenji pochwalić, bieg o całe dwie klasy wygodniejszy niż w tym co biegałem do tej pory. Wolę nawet nie myśleć, jak super biega się w tych towarach z naprawdę górnej półki. Takich lepiej nie przymierzać, bo potem człowiek w niczym innym nie chce latać...

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 34 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 2942
Tak sledze twoj dziennik, i pozazdroscilem ci i wczoraj zaczalem biegac15 minut truchtu po sniegu,w ciezkich butach i zgon.
Ale z czasem bedzie lepiej.

To jest wk...ce jak ktos nie potrafi argumentowac swoich wypowiedzi tylko powoluje sie na autorytety(to nie wazne ze ziemia jest okragla,bo xx mowil ze jest plaska wiec jest plaska,i nie dyskutuj bo nie masz racji bo xx wie lepiej)

Dasz jakis link do tego arta?Tez probuje ograniczac mieso do minimum,zrezygnowal bym calkiem ale mi zal zony

Czym zastepujesz bialko i tluszcze zwierzece w diecie?

Zmieniony przez - wiking1976 w dniu 2009-02-26 21:05:29

Przeszkody to zakamuflowane szanse

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Wg zaleceń WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) białka w diecie powinno być około 10% całości kalorii, tłuszczu - nasyconego zero procent (tak, zero, to nie pomyłka), pozostałych 10 do 20 procent, głównie tłuszczy wielonienasyconych.

Jedząc mięso, jest po prostu fizycznie niemożliwe uzyskać tak niskie spożycie białka - przeciętny Polak spożywa go 2, a nawet 3 krotnie więcej niż jest to zalecane. Podobnie dotyczy to tłuszczu - produkty zwierzęce są naładowane szkodliwym tłuszczem nasyconym, a praktycznie nie zawierają "dobrych" tłuszczy omega 3 i omega 6, wielonienasyconych. Wyjątkiem są tu surowe i półsurowe ryby, podstawa diety narodów słynących z długowieczności, ale bez problemu można je zastępować nasionami roślin oleistych, takich jak np len - mają wyższą zawartość kwasów omega, nie zawierają rtęci i innych syfów których teraz pełno w morzach.

Cały tłuszcz w mojej diecie to olej lniany i te tłuszcze, które naturalnie występują w roślinach. Całe białko to tyle, ile widać z mojej diety którą czasem podaję - jedynie rano zjadam miskę soczewicy, która ma i tak niską zawartość białka, a pomimo tego jestem w górnych granicach spożycia dla sportowców wytrzymałościowych.

Oczywiście kulturyści powinni nieco inaczej dietę komponować, ale muszą pogodzić się z tym, że zaszkodzą tym samym swojemu zdrowiu. W naturze mięśnie rosną o wiele wolniej, niż na siłowni, organizm potrzebuje czasu żeby się zaadoptować. Można to przyspieszyć, zalewając go białkiem i tłuszczem, ale zawsze odbija się to na stanie zdrowia. Kwestia priorytetów, czy ktoś woli mieć więcej mięśni, czy lepsze zdrowie. Ja takiego dylematu nie mam - po prostu chcę szybko biegać, a biegacze powinni tłuszcze ograniczyć niemal do zera.

Artykuł masz np tutaj

http://vegie.pl/topics215/2319.htm

Jeszcze powiedz mi, jak biegasz? Bo naprawdę baaaaardzo łatwo sobie krzywdę zrobić, biegając w niewłaściwy sposób w złych butach. Ja teraz poświęcam większość energii w czasie biegu na dopracowanie właściwej postawy, właściwych ruchów - żeby do minimum ograniczyć ryzyko kontuzji i zwiększyć szybkość. Co najciekawsze, z tego co zauważyłem - mam styl biegu bardzo podobny do tzw "POSE", rekomendowanego jako najmniej kontuzjogenny i najbardziej naturalny. Albo się pomyliłem i tak naprawdę biegam jak kaleka tylko tego nie widzę, albo po prostu dają znać o sobie lata spędzone na tatami, gdzie biega się na bosaka i naturalny styl jest niejako wymuszony.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 34 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 2942
Dopiero zaczalem biegac,u mnie warunki teraz calkowicie nie dobiegania duzo sniegu.
Lekki bieg na rozruszanie 1 minuta biegu 1 minuta marszu wczoraj lacznie jakies 10 minut biegu.
Prz diecie skladajacej sie z 70% z warzyw i owocow moja waga stala caly czas na poziomie 80 do 82 kg.W listopadzie zaczalem cwiczyc silowo,priorytet to sila,i zaniedbalem diete,i teraz waze 90 kg rano na czczo.
Chce sie pozbyc 8 do 10 kg tluszczu no i mam zamiar przejsc na diete calkowicie wegetarianska,zastanawiam sie czy taka dieta nie bedzie kolidowala z treningiem silowym.

W kwesti zywienia jestem laikiem,wiec duzo czytania jeszcze przedemna.
Nie chce sobie poprostu zrobic krzywdy.

Przeszkody to zakamuflowane szanse

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Hmm, krzywdy dietą wegetariańską sobie na pewno nie zrobisz, o ile nie będzie to dieta typu ziemniaki plus chleb z dżemem - bo i takie "wegetariańskie" diety widziałem.

Żadna dieta nie będzie kolidowała z treningiem siłowym - dieta to jest po prostu tyle i tyle białka, taka a taka ilość węglowodanów, tyle a tyle tłuszczu. Można to dowolnie ułożyć na diecie wegańskiej, takiej jak moja (całkowicie pozbawionej produktów zwierzęcych, czyli nie tylko mięsa, ale i jajek, mleka, serów), można na diecie wegetariańskiej - taką, jaką ma Wodyn (wcina dziennie po kilka jajek, już teraz nie pamiętam - chyba z 10), można na dowolnej innej.

Jeśli chcesz skupić się na treningu siłowym, to żeby mieć naprawdę dobre efekty, musisz zrezygnować z części zdrowia. Co prawda badania różnie tu mówią, ale chyba jednak wierzę w tym wypadku Wodynowi, że bez dodania większej ilości tłuszczu do diety i nadmiaru białka, nie da się budować masy. Ale tym buduje się nie tylko masę mięśni, ale też niestety takie rzeczy jak miażdżycę, kamienie nerkowe, degenerację wątroby, zmiany patologiczne w profilu kwasów tłuszczowych i parę innych nieprzyjemności.

Można oczywiście być silnym człowiekiem na diecie pozbawionej tłuszczu i nadmiaru białka (nie mówię tutaj o tłuszczu o białku zwierzęcym, tylko o tych składnikach w ogóle), ale na zawodach przegra się z "brojlerami" faszerującymi się kilogramami odżywek. Pytanie - ile oni pożyją, ile pożyje zawodnik trenujący "niskotłuszczowo"?





na filmiku masz 72 letniego (!) weganina - kulturystę. Codziennie ćwiczy, zamierza wystartować i znowu otrzymać tytuł Mister America. Taki wiek to kosmos dla 95% ludzi z tego forum. Oni w wieku 30 lat będą wrakami ludzkimi, zniszczonymi sterydami i zmuszaniem organizmu do zrobienia czegoś, do czego człowiek nie jest stworzony.

Może tak - ułóż sobie dietę wg zasady "xx procent kalorii z białka, xx procent z tłuszczu, xx procent z węgli" - tutaj nie będę się wtrącał, bo są na foro ludzie którzy znają się na tym o wiele lepiej. Ogólna zasada jest taka - im mniej białka i tłuszczu, tym zdrowiej, ale też tym trudniej o błyskawiczne przyrosty masy. Człowiek po prostu nie jest stworzony do tego, żeby tak szybko tyć. Wybierz taką propozycję, która będzie dla Ciebie najlepsza - sam zdecyduj, ile zdrowia chcesz poświęcić na rzecz większych mięśni. Moje zadanie w tym będzie takie - podpowiem Ci, które produkty spożywcze i w jakiej ilości wybrać, aby taka dieta była najzdrowsza z możliwych.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 34 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 2942
Ziemniaki plus chleb z dzemem haha.
No ja juz mam 32 lata to zdrowie jest dla mnie priorytetem,zwlaszcza ze za mlodu ostro je zniszczylem,nieodpowiednim treningiem i stylem zycia(fajki,wodka).
A na zadne zawody sie nie wybieram,miesnie to sprawa drugozedna,wieksza przyjemnosc sprawia mi dolozenie pare kilo na sztange,i lepsza kondycja.
Jak dopracuje diete to wrzuce do oceny.

Czytalem ten artykul o wplywie diety na osiagniecia sportowe,i przypomniala mi sie moja sytuacja sprzed 2 lat jak poszedlem pobiegac 2 minuty biegu i mialem dosyc,akurat sie tak zlozylo ze mialem mnostwo pracy nie bylo czasu na bieganie i gotowanie,wcinalem przez dwa miesiace owoce,ryz,wazywa,czasem mleko,raz na dwa trzy tygodnie kurczaka z grila haha.Po 2 miesiacach schudlem 5 kg,ale jak poszedlem pobiegac to 30 minut ciaglego biegu bez zadnego problemu.Bez treningu tylko za sprawa diety.

Robiles kiedys glodowki?

Przeszkody to zakamuflowane szanse

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Trening na masę - do oceny i poprawy.

Następny temat

Plan do oceny!!

WHEY premium