Na wstepie chcialbym podziekowac wszystkim osobom, które mi pomagaly - bez Was nie dalbym rady nic zrobic, wielkie dzieki
. Nie wymieniam z imienia i nazwiska bo na prawde duzo osob mi pomagalo i jeszcze bym kogos pominal niechcacy
Na zawody jechalem z dziewczyna pociagiem o 4:40. Mialem plana zeby w piatek po zajeciach spac od 19 do 3 - wyspac sie. Niestety troche mi sie nie udalo. Caly czas snily mi sie chore sny i budzilem sie co 30-45min. W koncu wstalem o 1 i bylem zmeczony :-/. Podróz pociagiem minela dosc szybko.
Na miejsce zawodów dotarlismy ok 8:45. Szybka waga... 73,5kg - od razu wiedzialem, ze dzwigania dzisiaj nie bedzie. Zaczalem sie zastanawiac czy nie zmniejszyc pierwszych podejsc co by zawodów nie przypalic. Zdecydowalem zostawic bo przyjechalem po 705, a nie po zaliczenie zawodów.
Start mojej grupy mial sie rozpoczac o 12:20. Zaczalem dosc szybko sie rozgrzewac przez to, ze strasznie mi sie spac chcialo (siedzac na widowni zasnalbym po 15min
). Rozgrzewka w siadach spokojnie:
20/10 ; 60/6 ; 80/5 ; 100/4 ; 120/3 ; 150/1 ; 180/1 bandaze ; 215/1 sprzet ; 235/1 sprzet
w sumie wszystko lekko czulem. Siad 235 wykonalem ok godz 12:00... czyli z 30min przed 1szym podejsciem na pomoscie. Chyba troche za wczesnie, ale ok... odpoczalem sobie. Czekam na pierwsze podejscie. Wiaze bandaze (sam sie wiazalem, a znajomy dociagal bandaz)... skonczylem sie wiazac akurat jak koles przede mna zaczal robic przysiad wiec na ok 45s przed planowanym pierwszym podejsciem. Niestety ... troche sie przeliczylem. Obsluga nie wiedziala jak zalozyc 245kg... krzycze co maja zalozyc... ale chyba mi nie wierzyli, ze potrafie dodawac az do takiej wielkiej liczby
. Zakladanie trwalo z dobra minute (przypominam, ze stoje caly czas w bandazach... juz lacznie ok 2min + 2min trwalo bandazowanie). Ok, ciezar zalozony... teraz trzeba zmienic wysokosc... kolejne 30sekund. Koniec? nie!... jeszcze trzeba dac stojaki do srodka (zaczepiam o nie jak odchodze wiec wole do srodka). Wszystko fajnie, ale jak to zrobic? Przyszedl sedzia i wytlumaczyl co maja zrobic... trwalo to z minute... moze wiecej... nie wiem... nie liczylem... szczesliwi czasu nie licza
. Trace czucie w nogach - w koncu 5min temu zaczalem sie wiazac. Ok, wszystko gotowe wreszcie moge wejsc pod sztange. Lekkie na plecach... wstaje ... nagle poczulem, ze nie wstaje bo mi miesnie odmowily posluszenstwa. Moze za dlugo stalem w bandazach?
A moze slaby bylem? Nie wiem, nie znam sie. Podejscie zostawiam na 245kg.
Tym razem zaczalem sie wiazac troche pozniej... i dobrze
. Stalem tylko minute bo juz mniej wiecej wiedzieli jak to zalozyc. Podszedlem na pelnej ****ie - musze to przeciez wstac. Lekkie ... rzekłbym nawet, ze bardzo lekkie i myslalem, ze moge i 260kg wstac. Ale spokojnie.... az tyle mi nie trzeba... podaje 257,5kg (stracilem jedno podejscie, a czulem, ze w lawce moge byc slaby jak dziecko to musialem zamiast 252,5 isc 257,5).
Na 3cie podejcie wiaze mnie kumpel... ja dociagam bandaz. Jestem zwiazany mocniej... najmocniej z tych wszystkich 3ch wiazan wiec jest dobrze. Podszedlem do sztangi ... zdjalem ze stojakow .. ciezkie na plecach jak ja ******le i jeszcze troche... latam jak zyd po pustym sklepie, ale spokojnie ... czache mialem mocna ... wiedzialem, ze nie raz juz tak mialem (na plecach ciezkie, a jakos sie wstawalo). Musialem troche dynamiczniej w dol pojsc co by lepiej bandaze wykorzystać. Asekurujacy z mojej prawej strony chyba sie przestraszyl i mi zlapal sztange juz w fazie negatywnej. Poszedlem mocniej na lewa noge... ale nie wszystko stracone... trzeba dodac wiecej sily ... ide kawalek do góry... jeszcze nawet bandaze nie przestaly dzialac i czuje, ze mi podnosi znowu z prawej strony. Przechylilo mnie i koniec siadu dla mnie w tym dniu.
Od razu po podejsciu ogladnalem film i jak dla mnie to widac, ze sa dwa zlapania przeszkadzajace jednak. Sedzia zadecydowal inaczej. Nie przyznal mi dodatkowego podejscia wiec koncze z 245kg i wiem, ze rekord dzisiaj nie padnie
.
Czy bym wstal gdyby nie to? Nie wiem... ale przynajmniej moglbym sobie powiedziec: zrobilem wszystko co moglem. A tak... troche zly bylem.
Zaraz opisze dalsza czesc zawodów