Ostatnio czytalem na forum wiersz poswiecony kulturystyce i dzisiaj naszla mnie wena by stworzyc cos wlasnego. 2 godziny sie meczylem. Wiersz jest poswiecony "pakerom" z mojej wsi ktorzy nie maja pojecia o tym sporcie, worzą sie starymi furami i sa cwani tylko w grupie. Mówi tez o tym ze ciezka i sumienna praca zostanie wreszcie nagrodzona. Bohaterami jest "gangsterka" i ja z kumplem (nie mam zamiaru nikogo obrazic poprostu wyrazam moj gniew). Jak sie nie spodoba prosze o usuniecie tematu. Miłej lektury:
Gdzie dorodne rosną lilie
I gryka bardziej niż śnieg biała
Jest osada wiejska
Gangsterką zamieszkała
Stoją dzielnie pod szkołą
Z odwagą Goliata
W oczach tygrys gniewny
Niżej tłusta klata
Wcześniej w rekach narzędzia
Jak pioruny Zeusa
Unosi mocarne barki
I gnój nimi przerzuca
W ten złowrogi pomruk
Klęczą wszyscy godni
Niebiańskie wrota otwarte
To drzwi od siłowni
Zrywa odzienie wierzchnie
Jak szaty z Chrystusa
Zaciska pas na brzuchu nie może
To zbyt wielka tusza
Patrzy w wielkie lustro
Jak Edyp w wyrocznie
Klatka bic za małe
Nóg dzisiaj nie zrobię
Trening rozpoczęty
Prometejskie męki
Dziś cztery godziny
Jutro będę wielki
Dalej jestem twardy
Jeszcze dwa kwintale
Osiemnasta seria
Dziś byka powale
Wreszcie koniec
Widnokrąg już najjaśniejszą gwiazdę swą przytula
Na ciele żel gęsty
I disco koszula
I znów złowrogi pomruk
Dźwięk niższy od piwnic Hadesu
To volkswagen golf II
Król ulic bezkresu
Wchodzi doń ekipa
Jak mężni do konia
Staniesz im na drodze
Czeka cię agonia
Pędzą po bezdrożach
Niczym błyskawica
Groza emanuje
Od kierowcy lica
Wychodzą dwójkami
Złe spojrzenie rzucają
Niema tu większego
Na festyn ruszają
Zajmują pozycje
Jak łucznik na wierzy
Trening był dziś ciężki
Piwo się należy
W ten śmiech szyderczy
Co tutaj się dzieje
Dwóch przybyło nieznanych
Lico ich się śmieje
Gangster poniżony
Chwyci zaraz za coś
Pokory więcej pokory
Zerknij na tę jakoś
I wszystko milknie
Na niebie słońce wreszcie gości
Dwóch jeźdźców już jest
Silni w swej słabości
Trzeci już nadchodzi
Na mustangu czerwonym
Zerka na lud grzeszny
Okiem niewzruszonym
Po zimie jest wiosna
A po lecie jesień
Czas zmian nadchodzi
Upadków i wzniesień
Grzeszny lud w przestrachu na kolana pada
Lecz oni stoją
Twarze ich roześmiane
Widac że boskiego oblicza nie boja
Wiosna dlań nastała
Morały liczne snuje
A najważniejszy jest jeden
Że cnota triumfuje
Proszę o ocenę