SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Czawaj/Prawie 3lata/bez supli/metamorfoza str.5/nowe str.19

temat działu:

Galeria Zdjęć

słowa kluczowe: , , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 51749

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 29 Napisanych postów 1635 Wiek 6 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 99622
ogolnie estetycznie

jak na taki wzrost biceps slabo wyglada
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
Pracuję nad tym

A teraz mam jeszcze większą motywację do tego!

Jeśli chcecie to potem zamieszczę kilka starych i jeszcze starszych zdjęć do porównania

POZDRO

Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2008-07-09 16:26:51
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 230 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 4516
bardzo fajnie ;) za kolejne 2,5 roku Cie nie poznamy ;p
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
BARDZO PROSZĘ O NIE WPISYWANIE SIĘ PRZEZ CHWILKĘ.

Przedstawię Wam moją metamorfozę- od niećwiczenia po dziś dzień

POZDRO
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
ZACZYNAMY

1. Fotki zanim zacząłem ćwiczyć- waga około 58kg, wzrost około 170cm.





Niczym posąg na plaży...




Godzilla atakuje!


Co skłoniło mnie aby ćwiczyć?

Od najmłodszych lat tata imponował mi siłą. Pokazywał jak setkami robi pompki, przysiady, opowiadał o ćwiczeniach w wojsku. Od najmłodszych lat moja psychika "przygotowywana" była więc na zajęcia siłowe.

Tak więc mając te 5 latek pompowałem po 2-3 powtórzenia. Latałem za piłką, uciekałem dziadkom na spacerach, skakałem po przedszkolu- słowem byłem ruchliwym dzieckiem.

Nigdy nie oszczędzałem się na wf-ach. Gardziłem tymi co się obijali.

Pamiętam jak dziś, gdy w gimnazjum urządzaliśmy pojedynki w siłowaniu się na rękę. Zawsze byłem najmniejszy z klasy. Mało kto się mną specjalnie interesował. Nigdy nie dałem sobie dokuczać, ale i sam chojrakiem nie byłem. Na rękę zaś królowałem. Prym wiodłem wraz z tęższym kolegą, przerastającym mnie o głowę. Coś tu nie gra- mawiali koledzy. Chuchro a siły trochę ma. Dziś wiem, że była to bardziej chęć walki. Serce i oddanie sprawie.

Zmotywowany pojedynkami i chęcią bycia lepszym zacząłem systematycznie robić pompki, machać rękami. Wiedziałem, że kiedyś będę silny. Miałem zerowe pojęcie o ćwiczeniach. Nawet nie myślałem o jakiś planach czy treningach. Byłem młody. Miałem na uwadze to, by rozwijać się ogólnie i sprawnościowo. Nie interesowały mnie mięśnie. Nigdy nie chciałem imponować dziewczynom czy silniejszym. Chciałem być skromnym sobą. Siłę mieć dla siebie. Zaistnieć jak gwiazda. Tylko wtedy jeśli będzie trzeba.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
2. Zdjęcia tuż po rozpoczęciu treningów- może 3 miesiące stażu, waga koło 60kg, wzrost 170cm. Początek roku 2006.




Biceps.




Teraz oba.




Szkatuł(k)a




Plecy.


Zawsze byłem systematyczny. Postanowienie to postanowienie. Zapragnąłem zrobić coś więcej ze sobą. Kupiłem sztangielkę, rozglądnąłem się po internecie i ułożyłem pierwszy plan.

Trenowałem 6 razy w tygodniu, systemem dzielonym, każda partia razy 2. Byłem głupi. Nie umiałem się powstrzymać. Jednak mogę powiedzieć jedną wspaniałą rzecz: pokochałem żelastwo. Chwile ze sztangielką były dla mnie ważniejsze niż pójście do kina, umówienie się z kolegami na piłkę, czy z koleżanką na rower. Byłęm zafascynowany kulturystyką, choć nic o niej nie wiedziałem.

Koledzy i koleżanki mawiali, że przesadzam. Że zrobię sobie krzywdę. Nie słuchałem ich. Efekty przychodziły powoli, aż trafiłem na nasze forum. Michail skorygował mój plan i wskazał mi właściwą drogę. Dziękuję Ci z tego miejsca. Stopniowo przestawiłem się na lekki 4 dniowy plan z jego cykliczności. Zacząłem czytać. Poszerzać wiedzę. Zrozumiałem, że psychika ma tu kolosalne znaczenie. Oglądałem fotki kulturystów. Będę jak Arnold, jak Zane, jak Franco. Jeszcze bardziej pokochałem żelastwo. Kocham je do dziś.

Proszę o nie wpisywanie się.

Zmieniony przez - Czawaj w dniu 2008-07-09 19:43:52
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
3. Waga niemal 63kg, wzrost ten sam. 13 miesięcy za mną.




Najszersze tyłem. Mój atut.




Plecy na luzie.




Uda. Albo się nie uda.




Klatka.


Na półmetku.

Muszę zacząć lepiej jeść. Już dawno tata mówił, że muszę jeść masę pożywienia. Tak też czyniłem. Nie żałowałem sobie pokarmu- jadłem dużo i często. Zauważyłem, że nie tędy droga. Waga szła do góry. Miejscami ważyłem ponad 70kg. Jednak z jakości mięśni zadowolony bynajmniej nie byłem. Byłem tłustawy. Nie przypominałem symetrycznego Franca czy Zana. Wiedziałem, że coś robię źle.

Wprowadziłem proste zasady żywieniowe. Jeść z głową. Nie jeść słodyczy- ograniczyć przynajmniej. Wprowadziłem ćwiczenia aerobowe. Było znacznie lepiej. Moje ciało zaczęło się zmieniać (patrz fotki). Powoli odnajdywałem swoje atuty. Szerokie plecy. Byłem skurczybykiem z szerokimi plecami. Każdy mi to mówił. Kochałem drążek. Byłem mistrzem w podciąganiu.

Jako takie doświadczenie pozwoliło mi modyfikować plany. Eksperymentowałem. Progresja-regresja. Szukałem właściwej drogi. Człowiek uczy się latami. Cały czas czegoś szuka. Jest zagubiony. Zdany sam na siebie. Wiedziałem, że nikt mi nie pomoże. Większość osób, w tym rodzina, nie rozumieli moich poczynań. Nie zdawali sobie sprawy, że tak można pokochać zajęcie. Oddać się mu. Ile ja to łez nieraz wylałem. Płakałem nawet ze szczęścia. Zestawiałem siebie na przekór innym. Widziałem siebie jadącego krętą drogą. Gdzieś daleko był cel. Po drodze mijałem różnych ludzi. Odwracali się. Tylko garstkę zabierałem ze sobą w podróż. Niekończąca się podróż. Marsz niemal w nieskończoność.

Proszę o nie wpisywanie się.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
4. Waga koło 65kg, wzrost znacie. Wakacje 2007.




Triceps.




Szkatuła.




Brzuch.




Najszersze przodem.


Powoli do przodu.

Wiedziałem, że potrzebuję diety. Chciałem dietę układać. Byłem gotów czytać, pytać i eksperymentować. Były jednak problemy. Mieszkam z rodzicami więc mama niespecjalnie garnęła się na codzienne przyrządzanie kurczaków. Druga sprawa to praca. Pracowałem i na 8H przysługiwało mi 15 minut przerwy. Prawie zjeść i wyrzygać. Na pełnej szybkości.

I tak rozmyślając o diecie, marząc o pięknej sylwetce i sporadycznie wykłócając się o swoje racje powoli zmierzałem ku prawdziwemu treningowi z dietą. Wiedziałem, że muszę ją mieć. To było jak z piękną kobietą. Nie zastanawiasz się tylko działasz. Robisz wszystko by była Twoja.

Proszę o nie wpisywanie się.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2354 Napisanych postów 5762 Wiek 37 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 217567
5. Waga lekko ponad 65kg Koniec roku 2007..




Plecy. Moja duma.




Klatka.


Nowy rozdział.

Mam postanowienie: mieć piękną sylwetkę. Mam zasadę: dotrzymywać postanowień. Pod koniec roku 2007 ułożyłem dietę. Do porządku doprowadził mi ją Skalar- pozdrawiam Cię przyjacielu. Nie poradziłbym sobie bez Twojej pomocy.

Powoli przekonałem mamę, że potrzebuję odpowiednio jeść. Kulturysta to nie jest organizm jak każdy jeden z chodnika. My musimy zapieprzać. Podczas gdy inni pasą brzuchy przed TV, jedzą ciastka i piją piwo, my realnie walczymy. Walczymy ze sobą. Z żalem patrzę jak znajome/znajomi do pracy na cały dzień zabierają 2 bułki. Jasne, że mało. Ale wiecie co? Wystarczająco. I tak zjedzą tonę czipsów, cukierków i wypiją litry coli. Zapchają żołądki. Przypomina mi to starą sztuczkę rozbitków: żryj i żuj pasek od spodni. Tak. Nie ważne jakie g**** zjesz. Ważne, że oszukasz żołądek. Zdrowia nie oszukasz. Nie rozumieją mnie oczywiście. A ja jadę krętą drogą. Powoli do przodu. Mijam różnych ludzi.

Znudzony splitem odkryłem FBW. Świetna alternatywa. To ona pozwoliła mi znacznie wypracować jakość mięśni. No i dieta. Czekałem i mam w końcu dietę. Już pół roku. Pół roku walki. Ile wyrzeczeń, ile nieporozumień. Wszystko warto. Cholernie warto i wiecie co? Nie poddam się. Rozwijam swój charakter. Na równi z ciałem pracuję nad psychiką. Nikt mi tego nie odbierze. Tym bardziej wytykając mi moją żywieniową odmienność, czy zaangażowanie w ćwiczenia.

Kończąc moją krótką historię chcę zaznaczyć jak wiele zawdzięczam Wam. Tu znalazłem początek drogi. Tu ułożyłem dietę. Tu się rozwijałem i będę rozwijał w miarę czasu.

Pamiętajcie, że ważne jest to co kochacie. Nie zaniedbujcie psychiki. Jak ona siądzie to siądą wyniki. Nie zwracajcie uwagi na tych, którzy źle Wam życzą. Sami się zniszczą. Polegajcie na sobie i na bliskich osobach. Jak macie wsparcie bliskich osób, to macie wszystko. To sport dla cholernie wytrwałych. Ja się nie poddam.

Wy też się nie poddajcie.

POZDRO, dziękuję, można komentować
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 89 Wiek 36 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 1728
jestem pod wrażeniem:) gratuluje wytrwałości wyników i wyglądu :) pozdrawiam serdecznie :)

bez treningu nie ma efektów;)

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Rybacy :P

Następny temat

kolega z zagranicy

forma lato