Dlaczego wszyscy uważają splity za cudowny trening? Mi robienie masy kojarzy się w przypadku robienia splitu z w******..niem ton żarcia i unikaniem przeciażeń (bo jak można nazwać trening grupy mięśniowej tylko raz w tygodniu). Poza tym jak splity są takie cudowne to dlaczego na każdej siłce (a w prawie każdej wpajają żeby cwiczyć splitem) wyglądają "jako tako" tylko ci z minimum 5 letnim stażem albo ci po koksach? Poza tym czemu ma słuzyć robienie 4 ćwiczeń na jednej sesji? Wszyscy odpowiadają że lubia przyatakować mięśnie pod róznym kątem. Ok! tylko czemu to służy (lepszemu samopoczuciu że zrobilismy kawał dobrej roboty?) Po co robienie 4 cwiczeń na plecy podczas gdy można zrobić jedno lub 2 np podciąganie na drążku i styrać tak plecy że aż chcą rozerwać skóre :) Ale wiadomo że drążek na siłce zawsze wolny a na jakiś gówniany atlas albo wyciąg wszyscy ustawiaja sie w kolejce.
Rozumiem robienie różnych ilości powtórzeń w seriach bo to jest holizm ale robienie wielu ćwiczeń w systemie np.: 10x3 to dla mnie trochę bez sensu. poza tym podstawy naukowe które mówią że aktywność syntetazy glikogenowej (dla niekumatych to taki enzym decydujacy o kompensacji glikogenu w mięśniach po treningu) utrzymuje się tylko do 3 dni.
Dla mnie split to zwykłe niedotrenowanie przynoszące oczywiście jakieś korzyści i przyrosty ale na pewno mniejsze niż mogłoby to następować przy bardziej odpowiednim dobraniu częstotliwości i objętości treningowej.
Oczywiście z całym szacunkiem dla wszystkich splitowców.
I bez tekstów o wypełnianiu profilu bo to dziecinada. Mogę napisać że mam 51 w łapie i że ciśne 230 na klatkę a i tak nikt tego nie sprawdzi. Pozastańmy przy tym że moje umięśnienie osiągneło juz zadowalający poziom (oczywiście jak zawsze chciałoby sie dużo więcej ale to jest właśnie cały ten pięny sport :)