Witam wszystkich, to mój pierwszy post na sfd.
Miałem trochę trudności z dobraniem działu, gdyż nurtujące mnie pytania dotyczą kilku rzeczy, ale skoro wszystko ukierunkowałem na trenowanie sztuk walki, to chyba tutaj jest najlepiej :)
Jako że byłem przez całą młodość osobą bardzo lichego zdrowia, nigdy tak naprawdę nie byłem dobry w sporcie (a sztuki walki pominę skromnym milczeniem). Te czasy to jednak przeszłość. Obecnie intensywnie przygotowuje się do trenowania sztuk walki (chodzę na siłownię, rozciągam się, pracuję nad - fatalną - kondycją) i zamierzam jeszcze z rok na to poświęcić nim zacznę SW. Docelowo zamierzam ćwiczyć BBJ+Boks (gdyż lubię oglądać obie te dziedziny, a poza tym mieszkam niedaleko gwardii, gdzie za jeden karnet mam obie naraz). Tak żeby mieć w miarę uniwersalny trening i z grapplingu, i z uderzanych ;)
Tutaj jednak nasuwa mi się kilka pytań:
1. Czy w wieku 21 lat mam jeszcze szansę na sensowny rozwój? Z musu przesiedziałem dzieciństwo i część "nastoletniego" okresu, więc moja siła i kondycja są raczej mizerne. Staram się jak mogę, by to nadrobić, i idzie całkiem nieźle, ale czy nie jest już za późno na sztuki walki? Większość z użytkowników sfd trenuje odkąd mieli kilkanaście lat, jak widzę.
2. Czy można połączyć sztuki walki z siłownią? Przeglądając grafik gwardii widzę, że można ćwiczyć boks i bbj łącznie od poniedziałku do czwartku. To dość napięty plan, a ja chciałbym dodatkowo - mimo wszystko - nie rezygnować z siłowni (poniedziałek, środa, piątek). Czy taki plan jest realistyczny, czy też po prostu błyskawicznie skończy się na ciężkim przetrenowaniu i trzeba będzie wybierać? Jeżeli można przy tym zostać, to jaki plan będzie najlepszy by uniknąć "zonka" w postaci przetrenowania? Aktualnie używam planu na masę, gdyż chcę trochę przybrać (jestem raczej chudy ;)). 176cm/64 kg, i jestem ektomorfikiem, tak btw :)
3. Co można zrobić z kalectwem, jakim niewątpliwie jest rozciągnięcie +20 (20 cm do podłogi przy próbie dotknięcia ziemi stojąc na wyprostowanych nogach - po prostu ból w podudziach uniemożliwia dalszy ruch). Wiem że ma to duży związek z moim dotychczas siedzącym trybem życia, ale szczerze to nie wiem jak z tym sobie poradzić. Na większości poradników ludzie są przynajmniej w stanie dotknąć ziemi. Jak mam ćwiczyć? Próbować na siłę dotknąć tej ziemi nie zważając na ból, czy też "trwać" w maksymalnym skłonie, powoli rozciągając mięśnie? Ile serii, ile razy w tygodniu? Wiem że takie pytania wałkowane były tu zapewne miliony razy, ale proszę o wyrozumiałość - mało kto jest takim inwalidą jak ja jeśli o rozciąganie chodzi. Próbowałem znaleźć na necie jakieś porady wielokrotnie, ale piszący jakieś porady chyba nie uwzględniają ludzi którzy mają takie problemy z głupim dotknięciem podłogi ><
dziękuję z góry i pozdrawiam.
Miałem trochę trudności z dobraniem działu, gdyż nurtujące mnie pytania dotyczą kilku rzeczy, ale skoro wszystko ukierunkowałem na trenowanie sztuk walki, to chyba tutaj jest najlepiej :)
Jako że byłem przez całą młodość osobą bardzo lichego zdrowia, nigdy tak naprawdę nie byłem dobry w sporcie (a sztuki walki pominę skromnym milczeniem). Te czasy to jednak przeszłość. Obecnie intensywnie przygotowuje się do trenowania sztuk walki (chodzę na siłownię, rozciągam się, pracuję nad - fatalną - kondycją) i zamierzam jeszcze z rok na to poświęcić nim zacznę SW. Docelowo zamierzam ćwiczyć BBJ+Boks (gdyż lubię oglądać obie te dziedziny, a poza tym mieszkam niedaleko gwardii, gdzie za jeden karnet mam obie naraz). Tak żeby mieć w miarę uniwersalny trening i z grapplingu, i z uderzanych ;)
Tutaj jednak nasuwa mi się kilka pytań:
1. Czy w wieku 21 lat mam jeszcze szansę na sensowny rozwój? Z musu przesiedziałem dzieciństwo i część "nastoletniego" okresu, więc moja siła i kondycja są raczej mizerne. Staram się jak mogę, by to nadrobić, i idzie całkiem nieźle, ale czy nie jest już za późno na sztuki walki? Większość z użytkowników sfd trenuje odkąd mieli kilkanaście lat, jak widzę.
2. Czy można połączyć sztuki walki z siłownią? Przeglądając grafik gwardii widzę, że można ćwiczyć boks i bbj łącznie od poniedziałku do czwartku. To dość napięty plan, a ja chciałbym dodatkowo - mimo wszystko - nie rezygnować z siłowni (poniedziałek, środa, piątek). Czy taki plan jest realistyczny, czy też po prostu błyskawicznie skończy się na ciężkim przetrenowaniu i trzeba będzie wybierać? Jeżeli można przy tym zostać, to jaki plan będzie najlepszy by uniknąć "zonka" w postaci przetrenowania? Aktualnie używam planu na masę, gdyż chcę trochę przybrać (jestem raczej chudy ;)). 176cm/64 kg, i jestem ektomorfikiem, tak btw :)
3. Co można zrobić z kalectwem, jakim niewątpliwie jest rozciągnięcie +20 (20 cm do podłogi przy próbie dotknięcia ziemi stojąc na wyprostowanych nogach - po prostu ból w podudziach uniemożliwia dalszy ruch). Wiem że ma to duży związek z moim dotychczas siedzącym trybem życia, ale szczerze to nie wiem jak z tym sobie poradzić. Na większości poradników ludzie są przynajmniej w stanie dotknąć ziemi. Jak mam ćwiczyć? Próbować na siłę dotknąć tej ziemi nie zważając na ból, czy też "trwać" w maksymalnym skłonie, powoli rozciągając mięśnie? Ile serii, ile razy w tygodniu? Wiem że takie pytania wałkowane były tu zapewne miliony razy, ale proszę o wyrozumiałość - mało kto jest takim inwalidą jak ja jeśli o rozciąganie chodzi. Próbowałem znaleźć na necie jakieś porady wielokrotnie, ale piszący jakieś porady chyba nie uwzględniają ludzi którzy mają takie problemy z głupim dotknięciem podłogi ><
dziękuję z góry i pozdrawiam.