dzi: dlatego ja też pójde w tym kierunku. Zmęczony jestem już tym bezwzględnym trzymaniem diety w imię wypracowania czegoś, co szczególnej wartości nie stanowi. Oczywiście jest to CEL, ale co da mi ta świetne sylwetka? Będę rano stawał przed lustrem i mówił do odbicia: "Stary, ale za***iście wyglądasz!"? Będę chodził nadęty jak paw
po siłowni, prężąc bicepsy albo paradował po plaży strosząc "kaloryfer"? Nie, z tego wszystkiego wyrosłem.
Co do języka, to kolega Ci dobrze powiedział. Warto też brać pod uwagę, że język to inwestycja, która często się zwraca, natomiast suple niekoniecznie (chyba, że jesteć kulturystą, strongmenem, bądź modelem
).
WODYN: na początku zastanawiałem się czy pisząc NAG, masz na myśli nagie dziewice. Z Toba nigdy nic nie wiadomo
. Musiałem sprawdzić w google
.
Center88: jednorazowy wydatek nie jest zły, a w przypadku supli ta kasa płynie ciągle i to jest niepokojące. I ta ciągła pogoń za coraz to nowymi i droższymi suplami. Potem wychodzi, ze na parę kilo mięśni wydało się w ciągu roku parę tysiaków. Nadchodzi jedna pożądna choroba i po paru dniach masa spada, a kasa idzie się.....
Twój test śledzę i wiem ile masz do spalenia. Ja też wcześniej podjadłem na urlopie, ale jednak mniej
. Żona dzielnie pomaga mi we wszystkim i m.in. przez to wpływa na to, że zastanawiam się nad zasadnością takiego życia na dłuższą metę. Przykładowo ona gotuje coś, ale okazuje się, że posiłek będzie znacznie później, niż planowała. W konsekwencji ja poddenerwowany wciagam gainera, a ona je potem sama. Gdzie tu sens i logika? Bycie razem to sztuka kompromisów, a póki co, to ona się dodasowuje i ja widzę, że ją to trochę kosztuje. Świadomość bycia egoistą mnie nie cieszy. W siłowni pociąga mnie możliwość samodoskonalenia, ale widzę coraz jaskrawiej, że jednocześnie tracę dystans w innych dziedzinach.
Zmieniony przez - Hardened w dniu 2007-01-08 15:21:55