MEGA TEST - Kaizen by Hardened pods. str.90-92

Hard:

Czytales to?
Chyba juz Ci podstawialem pod nos... chyba..
Fairdo zajmuje sie zawodowo stawami barkowymi, a ja np osobiscie uwazam ze miesnie tez lepiej pracuja przy unoszeniu przodem mlotkowo(kciukiem do gory).

https://www.sfd.pl/Jak_poszerzyć_barki-t262068-s12.html#post11

Tam jest tego wiecej, ale moze ten jeden post wystarczy.

WODYN: nie, nie podsuwałeś mi tego pod nos. Dzięki, zastosuję się do rady i przy unoszeniu chwytem młotkowym (Rafał stwierdził, że rodzaj chwytu nie jest kluczowy) będę - unosząc cięzar - ramiona kierował lekko do środka na wysokość twarzy (tak jak R. przykazał).


PS. W poniedziałek silownia nieczynna, więc jutro czeka mnie kolejny trening. Mam nadzieję, że zakwasy w łapach do tego czasu przejdą.

Dziś na siłowni bylo tylko paru desperatów, a wśród nich ja . Oto relacja.


NIEDZIELA (za poniedziałek):

Klatka :
1. Wyciskanie sztangi na Smith'ie 15x65kg, 12x75kg, 12x75kg, 10x80kg, 10x80kg
2. Wyciskanie hantli na skośnej ławce 12x19kg, 12x19kg, 10x21kg, 10x21kg
3. Rozpiętki na ławce skośnej 12x11kg, 12x11kg, 12x13kg, 12x13kg,
4. Krzyżowanie linek wyciągu 15x4szt, 15x4szt, 15x4szt

Biceps + Triceps
1.Superseria:
- uginania ramion stojąc ze sztanga - 12x40, 10x42kg, 10x42kg, 8x45kg
- wyciskanie francuskie leżąc - 4 serie 15x25kg, 10x35kg, 10x35kg 10x40kg

2.Superseria:
- uginanie ramion naprzemienne 10x17kg, 10x17kg, 10x15kg, 10x15kg
- prostowanie ramion na wyciągu 9x10szt(all) 10x10szt(all), 10x9szt, 10x9szt

3.Superseria:
- uginania ramion w pozycji izolowanej (w opadzie tułowia) 10x13kg, 10x13kg, 10x13kg, 10x13kg
- wyciskanie francuskie jednorącz 15x11kg, 14x11kg, 15x10kg, 15x10kg


Komentarze:
Bark niezmiennie pobolewa (choć na szczęście mniej!) przy ćwiczeniach klaty, ale po dobrej rozgrzewce i umiarkowanymi ciężarami udaje się już ją na szczęście ćwiczyć. Wygląda na to, że trochę czasu minie, zanim wrócę do seryjek stówą na płaskiej. Na biceps też jestem z ciężarami do tyłu, ale po pierwsze podczas ich ćwiczenia czuję trochę zmęczenia po klacie, a po drugie przy takiej objętości treningu nie sposób wszędzie trzymać się blisko najlepszych osiągów. Południowa pora znowu nie najlepiej mi służyła i podczas ćwiczeń nie czułem się kondycyjnie najlepiej. Po treningu walnąłem 20 minut aerobów na rowerku. Dzisiejszy poranny truchcik mi wypadł przez przełożoną na ten dzień siłownię. Cóż, taki urok Sylwestra.

Na "+":
+ spokojna progresja z obciążeniami
+ łapy napompowały mi się do tego stopnia, że obwodem biłem chyba nawet obecnego na siłowni Mistera Bicepsa (taki gość, który katuje na siłowni tylko łapy i klatę, przez co ramię ma chyba z 2 razy większe od łydki i zarazem niewiele mniejsze od uda ).
+ coraz lepsze definicja mięśni ramion

Na "-":
- mimo, że uwijałem się jak w ukropie, na trening potrzebowałem 85 minut. Przy pełnej siłowni i czekaniu na sprzęty, zajmie to na pewno o wiele dłużej.


Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!

Zmieniony przez - Hardened w dniu 2006-12-31 16:59:13

Kurde, to Mr Biceps do Szczecina sie wyprowadzil?
Nadal jego podstawowym, swietym cwiczeniem jest modlitewnik?

Hmm, to chyba jakiś inny Mr. Biceps, bo tutejszy stosuje niczym nieograniczony ciąg wszelakiego rodzaju ćwiczeń na bica właśnie. Przemieszcza się po siłowni w klapkach i szuka dla każdego sprzętu zastosowania przy ćwiczeniu swej ulubionej partii mięsniowej. Wczoraj meritum jego programu stanowiło unoszenie przedramion z łamaną sztangą i łokciami prowadzonymi szeroko i daleko od tułowia...

Na chyba każdej siłce jest taki pan biceps .U nas tez kiedyś taki był,miał 50 cm w łapie,a na barki brał na serie 42 kg!niech to pokaże jaka miał dysproporcje

Widoczna na zdjęciu pogoda za oknem, typowa dla stycznia nie jest i... skusiła mnie na noworoczny południowy trucht . W słuchawakach grzmiała muzyka z płyty "Raise, raise", chmury co jakiś czas przesłaniały słońce i wiał we mnie przenikliwy wiatr, ale parłem niezmiennie przed siebie. Po 20 minutach zacząłem do truchtu wplatać elementy marszobiegu, bo organizm porządnie odwykł od biegania. Z czasem coraz bardziej odczuwałem kolana i stawy skokowe, bo i one nie przywykły do noszenia w biegu jakichś 86 kg (tyle pewnie ważyłem w ubraniu), ale plan wykonałem. Po 45 minutach wróciłem do domu, wziąłem prysznic, upachniłem wodą tolatetową i świeżutki i wolny od toksyn, wydalonych wraz z potem, idę oglądac skoki.

Dobrze się zaczął ten nowy rok .

"W słuchawakach grzmiała muzyka z płyty "Raise, raise"." -> Chyba "Reise, Reise"

BTW- tez lubie bardzo.

Zmieniony przez - Kamiru w dniu 2007-01-01 18:20:50

Racja Kamiru .

Jutro wolne od siłowni i od biegania. Zregeneruję się trzymając dietę i będę się przyglądał jak schodzi ze mnie tłuszcz . Sylwetka nabiera coraz bardziej estetycznego wyglądu. Jakieś zdjęcia i aktualną wagę wrzucę w najbliższą niedzielę. W tym momencie upłyną 3 tygodnie od zaprzestania suplementacji kreatyną, a kolejne 3 będą mnie dzielić od końca megatestu. Będzie to właściwy moment, by ocenić czy zmierzam we właściwym kierunku.

Zmieniony przez - Hardened w dniu 2007-01-01 21:25:33

Dzisiejszy powrót po urlopie do pracy do najłatwiejszych nie należał. Znowu trzeba wychodzić z domu w ciemnościach i wracać o zmroku. Rano rozbijałem się po kuchni na wpół ślepy (mało nie rozbiłem szklanki), starając się sobie przypomnieć, jakie posiłki mam przygotować do zjedzenie i do zabrania. Żołądek także ma problemy z przestawieniem się na standardowy rytm dnia i nie czułem porannego ssania przed drugim śniadaniem. Pewnie z 2 dni miną zanim wszystko wróci do normy.

Po wczorajszym truchtaniu pojawiły się zakwasy w udach i mam nadzieję, że przed jutrzejszym treningiem znikną. Sztruksy nie zdołały do wczoraj wyschnąć, więc wcisnąłem się w dżinsy, w których jeszcze niedawno chodziłem i jest mi masakrycznie ciasno. W zasadzie ciężko jest w ogóle ruszyć udem. Byle by tylko nie pękły do końca dnia .

Myślami już wybiegam nieco w przyszłość i zastanawiam się nad tym, czy nie trzeba będzie wkrótce zrobić delikatnej wycinki. Wszystko zależy od tego, jak będę wyglądał po jakościowej części testu i na jakiej wadze się zatrzymam. Wiele lat temu, zanim amerykańskie odżywki efedrynowe były dostępne w Polsce, popularny był przepis na samodzielne przygotowanie skutecznego spalacza. Dokładnych proporcji nie pamiętam, ale w skład wchodziła efedryna w tabletach, kofeina (również w tabletach, chyba jako Kofex) oraz aspiryna. Wszystkie składniki bezproblemowo dostępne w aptece. Byłem wtedy dość szczupły, więc wyciąłem się tak solidnie, że na brzuchu było widać nie tylko poprzeczne przecięcia, ale również wyraźną pionowa bruzdę. To była zarazem jedyna wycinka w moim życiu. Być może nadszedł czas na połączenie efedrynowego spalacza z NO-boosterem? Zobaczymy, docelowa sylwetka jest już blisko. Po jej zbudowaniu dam sobie spokój z ładowaniem kasy w suple. Białko i witaminy będą musiały wystarczyć jako podstawy suplementacji i umożliwić utrzymanie na dobre większości wypracowanych efektów. Miętki chyba poszedł w podobnym, ascetycznym kierunku i dobrze się trzyma, kreatynę dorzucając jedynie od święta. Choć jak znam życie, wielu już się zastrzegało, że narzucą sobie limity, a potem rozkręcali się tak, jak chociażby ostatnio BULMASTIF. Suplementacja też potrafi uzależniać, a im lepszą sylwetkę się wypracuje, tym więcej zachodu kosztuje jej utrzymanie.

Zmieniony przez - Hardened w dniu 2007-01-02 13:35:14