Odwyk na siłę? Nic z tych rzeczy. Nie ma szans. Nawet zmuszając kogoś do odwyku istnieje duże prawdopodobieństwo, że zaraz później wróci do dragów.
Jedyne, moim zdaniem, wyjście - udowodnienie tej osobie, że ma problem i że sama go nie rozwiąże.
Porozmawiać z dealerem? Oni wiedzą, jakie ryzyko jest wkalkulowane w dilerkę. Zresztą, jak powiedzą "przełożonemu", że z tym kończą, to z ich strony niby jaki będzie efekt? Ten sam! "Rozp... ci chatę i wytłuczemy rodzinę, a ciebie wywieziemy w bagażniku do lasu i przestrzelimy kolana". Więc co da rozmowa?
Natłuc dealera? To samo. Bez sensu. Chyba, że jesteś na 100% przekonany, że to w głównej mierze jego wina, ze bliska Ci osoba się uzależniła. Ale wtedy nie mówimy o pomocy bliskiemu, tylko o zemście. A to dwie różne sprawy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Poza tym, zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Zresztą, jeżeli poznał już jednego, to do tej pory na pewno zna następnych. Przynajmniej z widzenia i wie, jak z nimi złapać kontakt.
Zmiana otoczenia - jak najbardziej. Zaraz po odwyku. Nie zaszkodzi, a na pewno pomoże.
Policja - jak najbardziej. To oni są od tego. Poza tym, nawet, jeśli nie zostaniesz uznany za wiarygodne źródło informacji, to oni i tak to sprawdzą. A jeżeli jest tak, jak mówisz, i ten ktoś rzeczywiście diluje, to jego dni na powietrzu są policzone. Co by nie mówić, ale Policja ma swoje sposoby - wiem o kilku "zielonych nocach". Po jednej takiej rynek u mnie na "wichurze" na jakiś czas się załamał.
O studia się nie martw. Nie powinno to mieć na nie żadnego wpływu. Chyba, ze istnieje jakiś fakt, o którym nas nie poinformowałeś.
Słowem - żadnych gwałtownych ruchów. Najpierw wszystko dokladnie przemyśl.
Życzę powodzenia, mądrych decyzji i skuteczności w działaniu.
Pozdrawiam!
"Istotą walki jest podniesienie duszy na wyższy poziom moralny" - J.Piłsudski
"Teoria powinna być rozważaniem, a nie doktryną" - C.von Clausewitz
"Where there's a will, there's a way" - K.Sakuraba