Witam wszystkich
Postanowiłam zacząć nowy art. "motywacyjny".
Przyszło mi to do głowy po przeczytaniu jednej z forumowych rozmów, w której dziewczyna próbująca "coś pozytywnego z sobą zrobić" w sferze wyglądu wyraźnie dołowała i chciała dać za wygraną, a kilku forumowiczów próbowało na różne sposoby ją podnieść na duchu. Nie wiem, czy dziewczyna została na forum i czy przełamła kryzys, ale doskonale rozumiem jej problemy.
Wiem, że motywację do zmian każdy musi znaleźć w sobie, ale myślę, że zgodzicie się ze mną, iż motywacja, jeśli się ją już ma, nie jest constans i czasami spada. A wtedy może przydałoby się gdzieś wygadać, a dobre słowo koleżanki z forum, albo "OPR" kolegi mogą pomóc wrócić na właściwy tor.
Po to miałby być ten post.
Wypali? Nie wypali? Zobaczymy :)
Na spadek motywacji narażone bywają szczególnie osoby, które zaczynają swoją przygodę trenowaniem i "dietowaniem": na nagrodę w postaci efektów, trzeba najczęściej troche poczekać. A psyche w międzyczasie robi swoją krecią robotę ;)
Wcześniej był już taki post tutejszego Guru, Tyki, (czapki z głów!) zatytułowany "Słowo na niedzielę", w którym pisze... no poczytajcie sami. Art. jest z marca br. - oczywiscie nadal nie wiem, jak wkleić link, hm :
(czy może zrobić to ktoś za znających, please?)
Pomyślałam jednak, że może lepiej niech będzie taki osobny art pod hasłem NEVER GIVE UP!
Ja sama przeżywam wiele chwil zwątpienia. Kiedy naczytałam się wyTYCZnych ;)co do układania diet, to zrobiło mi się słabo. Ale w końcu zabrałam się za obliczenie zapotrzebowania i przeliczenia go na makroskładniki. Na tym jednak na razie utknęłam. Ułożenie diety pod te wyliczone wartości BWT na razie mnie przerasta... Hope I won't give up... ratujcie! ;)
jazz_dance
Postanowiłam zacząć nowy art. "motywacyjny".
Przyszło mi to do głowy po przeczytaniu jednej z forumowych rozmów, w której dziewczyna próbująca "coś pozytywnego z sobą zrobić" w sferze wyglądu wyraźnie dołowała i chciała dać za wygraną, a kilku forumowiczów próbowało na różne sposoby ją podnieść na duchu. Nie wiem, czy dziewczyna została na forum i czy przełamła kryzys, ale doskonale rozumiem jej problemy.
Wiem, że motywację do zmian każdy musi znaleźć w sobie, ale myślę, że zgodzicie się ze mną, iż motywacja, jeśli się ją już ma, nie jest constans i czasami spada. A wtedy może przydałoby się gdzieś wygadać, a dobre słowo koleżanki z forum, albo "OPR" kolegi mogą pomóc wrócić na właściwy tor.
Po to miałby być ten post.
Wypali? Nie wypali? Zobaczymy :)
Na spadek motywacji narażone bywają szczególnie osoby, które zaczynają swoją przygodę trenowaniem i "dietowaniem": na nagrodę w postaci efektów, trzeba najczęściej troche poczekać. A psyche w międzyczasie robi swoją krecią robotę ;)
Wcześniej był już taki post tutejszego Guru, Tyki, (czapki z głów!) zatytułowany "Słowo na niedzielę", w którym pisze... no poczytajcie sami. Art. jest z marca br. - oczywiscie nadal nie wiem, jak wkleić link, hm :
(czy może zrobić to ktoś za znających, please?)
Pomyślałam jednak, że może lepiej niech będzie taki osobny art pod hasłem NEVER GIVE UP!
Ja sama przeżywam wiele chwil zwątpienia. Kiedy naczytałam się wyTYCZnych ;)co do układania diet, to zrobiło mi się słabo. Ale w końcu zabrałam się za obliczenie zapotrzebowania i przeliczenia go na makroskładniki. Na tym jednak na razie utknęłam. Ułożenie diety pod te wyliczone wartości BWT na razie mnie przerasta... Hope I won't give up... ratujcie! ;)
jazz_dance
Whether you think that you can, or that you can't, you are usually right.
Henry Ford