Na poczatku byl haos
Gdzies, cos uslyszalem, tam przeczytalem i jadlem myslac, ze robie dobrze. Nie wiedzialem, dlaczego to jem, co jem i w jakiej ilosci... I to byl nagorszy blad.
Przez 2 lata, jadlem codziennie ryz smazony z boczkiem ( lub inna kielbasa ) czasem dawalem kuraka. Nie stronilem od slodyczy, bialego chleba, slodzonych sokow, itp. Wynikiem mojej "diety" byl misiowaty brzuszek
Zbliza sie kolejne lato, a ja zaczynam sie krepowac sciagac koszulke i to byl sygnal do dzialania! Kolezka mi doradzil sfd i to byl traf w 10tkę. Przeczytalem 1001 postow, zanim zrozumialem, ze dieta to podstawa do "znosnej" sylwetki.
Proponuje Ci czytac i jeszcze raz czytac. Zadawaj tez pytania, a na pewno uzyskasz odpowiedz.
Powiem Ci jak ja zrobilem:
1. Zrobilem setki notatek, co i kiedy jesc. Co moege, a czego nie i dlaczego to w ogole jem.
2. Ulozylem diete przy wspolpracy z sfd i kupilem wage spozywcza
3. Wybralem trening, rowniez z sfd
4. Nawet nasciagalem filmiki z kulturystami, aby podejrzec ich w akcji
Najbradziej spodobal mi sie z
Ronnie Coleman'em. "Yeep" jest wykrecony.
5. Zakupilem nawet pas neopranowy. Nie wiem czy dziala, ale daje motywacje do biegow
Wiec psychika tez jest wazna.
6. Na sam koniec powiem Tobie, ze ciagle mi malo, a zarazem za duzo.
-za malo miesni
-za duzo fatu
... co za tym idzie, trzeba obrac sobie cel!
Zycze powodzenia.
Ps: Jezeli chcesz poznac tajniki zdrowego odzywiania, to doradzam rowniez poczytanie o diecie montignac ( w google wpisz: montignac ). Ja sie sugeruje dzieleniem posilkow na tluszczowe i weglowodanowe, reszte dostosowalem do wlasnych potrzeb.