To pytanie powinno stanowic motto dla całego sfd…
Akurat w tych dniach mija dokładnie 30 lat (tak) od chwil, kiedy jako 15 letni chłopak zamontowałem sobie drążek do podciągania i wykonałem cementowa sztange. Ponieważ byłem wtedy lekki jak piorko (ok. 60kg przy ok. 180 cm) a ’’naturalnej’’ sily mi nie brakowalo, podciągałem się jak szalony, co zaowocowalo niezłym rozwojem obręczy barkowej – proporcje kostne – z czego jestem zadowolony do dnia dzisiejszego, obudowując się wieksza lub mniejsza masą, w zależności od aktualnego celu, możliwości czasowych, zdrowotnych i finansowych…
Motywacja do treningu była dosyc prozaiczna – zwykły sport mi nie wystarczal, przechodziłem bardzo burzliwie okres dojrzewania, z wysoką produkcją testosteronu (wedlug mojej obecnej wiedzy, he, he), musialem przerzucac te tony żelastwa na treningach, wszedzie tam, gdzie mnie życie poźniej rzucilo. Ale
kulturystyka dala mi życiowy optymizm, w roznych sytuacjach, czy to po wypadku i ciezkiej chorobie, czy w pracy, zawsze uwazam ze znajde wyjscie i będzie lepiej… No i to mile uczucie, gdy ide czasem z synem (21 lat) po ulicy, a rozni jego znajomi i znajome

nie przypuszczają nawet, ze jestem jego starszym…