Witam z powrotem. Niestety przez rodzinne/prywatne perturbacje i stresy wszystko mi się rozleciało. Spójrzmy prawdzie w oczy - cofnąłem się.
Wprawdzie nie dalej jak tydzień temu przebiegłem jakieś 35 km po lasach, ale waga dobiła ostatnio do 99 kg co przy moich 176 cm wzrostu już nie jest zabawne.
Zupełnym przypadkiem też (lekarz prowadzący mamę po wylewie prosił o zrobienie badań krwi i dzieci) okazało się, że mój cholesterol jest trzy piętra za wysoki, więc to nie przelewki.
Nie będę zakładał raczej nowego dziennika, tylko kontynuujemy tutaj (chyba, że administracja uważa inaczej).
Założenia się nie zmieniają. Spróbujemy powalczyć z tymi kilogramami.
Miska
Ustawiam kalorie na 2800 / B: 198g T: 90g W: 301g
Trening
Przystopuję na razie ze startami w zawodach i interwałami, chociaż kusiła mnie zemsta na 80 km UltraŚledziu w lutym.
Póki co zacząłem od 4 treningów biegowych - wolne wybiegania.
Ostatni tydzień to kolejno: 4 km, 6 km, 8 km, 10 km wolnego truchtu.
Łącznie 28 km, utrzymuję to przez 3 tygodnie i będę powoli robił progresję kilometrażu.
W pozostałe dni obecnie maszeruję by wyrobić te 10-12 tyś. kroków.
Wypadałoby jednak dorzucić jakieś żelastwo. Prawdopodobnie więc wrócę do pomysłu sprzed tej przerwy, czyli:
3 sesje w tygodniu 4 serie po 10-12 powtórzeń, A-B-A w pierwszym, B-A-B w drugim.
Zostawię bieganie w formie 4 treningów, ale najłatwiejszy z nich będzie się pokrywał z jednym dniem siłowni, tak by mieć jeden dzień na regenerację.
Obiecuję, że nie poddam się temu martwemu ciągowi tak szybko - chyba, że jakieś jego wersje są lepsze dla biegaczy, bo docelowo będę celował jednak w długodystansowe biegi.
Podciąganie na drążku trochę mnie martwi również, bo obecnie to raczej nie ma szans na 5 powtórzeń a co dopiero 4 serie x 10 - mam jakąś taśmę, może z niej skorzystam na początku.
To ruszamy. Lina pęka, nie komandos
Dobrze być wśród żywych