PODSUMOWANIE REDUKCJA TYDZIEŃ 4 i 5
Waga
Powoli w dół, natomiast tym razem jak wspominałem, przebiega to inaczej, nie ma historii typu ucieczka 2kg w tydzień, przez to także każde 0.5kg w dół widzę po sylwetce dość wyraźnie
Trening
Brak nagłych spadków wagi, brak także problemów z siłą, nic nie ucieka, póki cos dokładam nawet coś tam w pushu. Także znowu coś nowego.
Na wakacjach pewnie wpadnie że 3 razy
obwodowka 30-40min, ale nic ciężkiego.
Makro
Od poniedziałku weszło nowe
DT 400/440/40
1. 40/120/0 (intra 30ww)
2. 80/120/0
3. 70/80/0
4. 70/60/10
5. 70/60/10
6. 70/0/20
DNT 375/300/50
1. 75/60/10
2. 75/60/10
3. 75/60/10
4. 75/60/10
5. 75/60/10
Cardio
7x25min rower
Plus
2km marszu 5.2km/h po bieżni po siłowym
Po urlopie dojdzie fragment przed wysiłkiem.
Środka używam na redukcjach już od 2 lat, jestem zadowolony, także i tym razem znajdzie swoje miejsce w arsenale.
Opóźnienie z wpisem, bo miałem trochę zakręcony tydzień. Wczoraj, w piątek mieliśmy lecieć do Turcji. 2-3tyg wcześniej patrzusmy pogodę, no to planowo 24-26 stopni, tydzień przed przylotem deszcz. Ale sprawdziliśmy ponownie w poniedziałek i fartownie deszcz przesunął się na nasz pobyt
Ostatni raz byliśmy w Tunezji, przed naszym przylotem 28 stopni, 6 z 7 naszego pobytu deszcz, 19-21 stopni, wyjechalismy i 30 stopni. Większość dnia siedzieliśmy na śmierdzącym chlorem basenie krytym z samymi ruskami, co chwilę jakiś aquaerobik dla starych bab, że y młoda coś miała z tego. A wieczorami piliśmy kawę w lobby i się patrzyliśmy na siebie. Ja jeszcze coś się wykąpałem, bo wiecznie mi ciepło, no ale Beata w bluzie większość czasu. Także teraz, jak się pojawiło ryzyko powtórki, to od razu plan zmiany wakacji ma Egipt. Turcję trzeba było sprzedać, to też zachodu od groma, bo każdy chciałby za darmo, a ludzie kupujący na FB sa takimi matołami, że szkoda gadać. Finalnie się udało i pojutrze lecimy do Egiptu, tam 32 stopnie i zero szans na deszcz, także już na pewno będzie ok.
Tu poruszę temat wakacji, mała refleksja, bo to się stale przewija na insta czy wśród ludzi trenujących. W wakacje 70% podopiecznych jadących odpoczywać pyta przed wypadem "jak przeżyć, jakie rady", nawet teraz puściłem chłopakom maila o urlopie i 3 pytania jak będę jadł.
Trochę to się robi chore, no bo niejeden na urlop czeka rok, ma odpoczywać, a jedzie jak jakis więzień tego sportu. Zresztą, no stały temat, to samo niedługo będzie w święta.
Jak będę jadł. Szczerze to nie myślę o tym, bo mam to w dupie, nie jadę na gastrowakacje. Osobiście w przypadku wakacji za granicą, jeśli nie jedzie się z zamiarem zalania się, to uważam to za średnio wykonalne. Mamy to all inclusive no i ok. Ale je się 3 razy dziennie z reguły. I jeśli tylko zachowuje się człowiek normalnie, to nie zje 3x2500kcal. Ja nie opycham się, a i tak za granicą jestem atrakcją i ulubieńcem kucharzy, bo według nich jem za kilku. Ale po prawdzie to co, zjem więcej mięsa, po trochę tego co mnie ciekawi, jak mam ochotę to kawałek ciasta i tyle, talerzy może dużo, ale nie jest to jakaś abstrakcja, nie policzy się tego, ale no nie zjem więcej niż średnio jem tutaj. Inni wczasowicze rzeczywiście jedzą na stołówce mniej, ale czemu. No bo ładują do ryja cały dzień, drinki, browary, jak one lecą, no to i frytki przy basenie, chipsy, bo gastro. Druga sprawa jak jest upał, to średnio chce się jakoś jeść. A trzecia ja i chyba większość osób uprawiających ten sport ma flaki przyzwyczajone do pewnego rodzaju jedzenie. Mnie osobiście to ogranicza, bo jakbym się nazarl ciasta, jakichś tłustych rzeczy, to będę później zdychał. A parę dni na makro 200/500/400, czyli takim mogącym ulac kogoś, to już byłoby serio źle. Także paradoksalnie nawet jakbym się starał, to kosztem bardzo złego samopoczucia
no i finalnie lotnisko, lot, odprawa, dojazd, zakwaterowanie, to jest czas. Jeśli się nie je w bezcłowej kanapek za 30zl z 1 plastrem szynki, to te 2 dni przyjazdu i wyjazdu są deficytowe.
Także jeśli ktoś chce trzymać michę na wakacjach, niech trzyma, jeśli będzie luzowal, to wystarczy być normalnym (nie mówię o wakacyjnym alkoholizmie, bo on też uchodzi za normalny) i nic złego się nie stanie z sylwetką. Byleby nie podchodzic tak, że się snuje 2tyg wcześniej jakieś plany, na co sobie można pozwolić, o jakiej porze, siedzieć z kalkulatorem w ręku. Bo przychodzi moment, że jedzenie jest problemem cały rok. Redukcja źle, bo mało, masa źle, bo za dużo, wakacje źle, bo jest wogole, no i co zrobić w takiej sytuacji;)
I post wyżej pisałem, że akurat u mnie nogi nie są wyznacznikiem ogólnego bf
I np noga bokiem w lepszy świetle wygląda, jednocześnie góra jest 100 lat za murzynami