Z gory zaznacze, ze dziennik bede prowadzil przede wszystkim dla siebie. Raczej nie bedzie tu wielkiego dzwigania, cykli i selfie z napinka - dziennik ma spelniac przede wszystkim role motywacyjna i ulatwiac planowanie.
Mimo to wypadalo by sie przedstawic, Lukasz, 35 lat, kiedys troszke machalem na silowni, ale to stare czasy.
Obecnie bardzo ciezko stoje z wolnym czasem - przy dwoch pracach i rocznym dziecku to raczej standard.
Niestety ostatnie lata bardzo sie zaniedbalem - zamiast pelnowartosciowych posilkow wpadaly slodycze i kawa. Do tego niestety tez fajki i to w duzych ilosciach.
Chyba ocieram sie juz o anoreksje - potrafie przetrwac 17 godzinny dzien w pracy praktycznie tylko na kawie - a wiadomo czym zazwyczaj konczy sie taki tryb zycia.
A zyc dla kogo mam - po wielu latach malzenstwa wkoncu zdecydowalismy sie z zona na dziecko i bylanto chyba najlepsza decyzja w moim zyciu.
Bruno (tak ma na imie syn) daje mi niesamowitego kopa motywacyjnego i dla niego jestem dac z siebie naprawde wszystko.
To wlasnie glownie dla niego postanowilem zmienic tryb zycia - nie chce zeby sie wstydzil za ojca, ktory nie nadarzy za nim grajac w pilke w parku.
Lekko nie bedzie, zwlaszcza z fajkami. Pale 30+ dziennie. Odkad pamietam. Kilka razy udalo sie rzucic na kilka miesiecy, ale wczesniejszy imprezowy styl zycia zawsze pchal mnie spowrotem w objecia nalogu.
Ale rzucic musze bo czuje sie juz po prostu zle, do tego dochodzi kwestia finansowa. Mieszkam w uk i rzucajac fajki zaoszczedze spokojnie 200 funtow, ktore bede mogl przeznaczyc na odzywki czy cokolwiek innego.
Dochodzi do tego jeszcze fakt, ze pracuje dla drugiego nakwiekszego w uk operatora centrow rekreacyjnych, takze wypadalo by jakos sie prezentowac reprezentujac silownie, baseny, lodowiska itd.
Teraz przydarzyla sie dobra okazja do zmiany yrybu zycia - siedze w domu z zona i synem z powodu epidemii i bede mial jeszcze ok 2 miesiecy wolnego. Zal bylo by tego nie wykorzystac.
Co do diety i treningu napisze wiecej w kolejnym poscie zeby nie tworzyc tasiemcow