Na najbliższe dni planujemy kolejne zmiany i pewnie im bliżej lutego, tym tych zmian będzie więcej.
Szczęście w nieszczęściu, że w święta będę w pracy, bo przynajmniej te wsyztskie smakolyki nie będą kusić.
Zdjęcia robiłam tydzień temu, sylwetka ma się mniej więcej tak.
Poza wyglądem - powoli nogi nie są takie wielkie to czuję się o niebo lepiej jak robię to cardio. I choć z całego serca nienawidzę tego kręcenia, to samopoczucie +100.
Zmieniony przez - lapacz12 w dniu 12/14/2018 11:23:40 AM
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny
Take your dreams seriously.
northwestpassageMiałam właśnie wczoraj pisać co u Ciebie słychać:) Super, że wszystko idzie zgodnie z planem, figura coraz ostrzejsza Daj koniecznie znać jakie dalsze zmiany będziecie wprowadzać:) i treningowe i jedzeniowe. Pozdrowienia
Wszystko idzie całkiem spoko i nawet opracowaliśmy sposób na robienie ciągów, unoszenia na rzymskiej i skłonów "dzień dobry" tak, żeby wchodziły jak powinny a kręgosłup nie bolał. I faktycznie, działa, bo zero bólu, a zakwasy jak stąd do kosmosu. Jednak jak ktoś patrzy na mnie z boku, to pewnie łapie się za głowę co to za wytwory dziwne i biegnie na skargę do najbliższego trenera, że tak nie można
Z dietką wszystko spoko, tylko ta woda siedzi i tak ciężko mi się pije te hektolitry. A wiadomo, są węgle to się zatrzymuje. Mam nadzieję, ze jak utniemy, to i woda ładnie zejdzie.
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny
Do tego cardio - całe szczęście nie długie godziny dreptania, tylko 4x fasted na wysokim tętnie po 20 minut. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi takie rozwiązanie.
Jedyne co mnie męczy to hektolitry wody, które muszę pić. Jako, że zatrzymuję wodę w organizmie jak gąbka, to powinnam chodzić chyba z baniakiem na plecach... i nocnikiem
Trening też znów zmieniony. Dorzucone jeszcze więcej na poślady. Robię teraz tyłek już w każdym treningu. Trochę szkoda, że już nowy plan, bo ten poprzedni był super i bardzo dobrze mi się na nim trenowało, ale ufam, że i teraz będzie dobrze. Kolejne zmiany planujemy za 4 tygodnie w zależności jak tam będzie się zmieniać sylwetka.
Na dziś micha:
1. Omlet: 3 jajka, siemię lniane, cynamon, ostropest, len mielony
2. Indyk z cukinią i pomidorami + ogórki kiszone, olej konopny,
3. wołowina, warzywa, awokado
4. indyk, warzywa, ananas, olej konopny,
Potreningowo wafel ryżowy z dżemorem i białko
5. Białko, płatki jaglane, śliwki suszone, cynamon, chia, orzechy brazylijskie,
6. Tuńczyk, surowe warzywa, bataty
Trening:
-wyciskanie na lekkim skosie z wolnym opuszczaniem
-wznosy w bok siedząc
-wyciskanie siedząc + wznosy w bok
-prostowanie ramion ze sznurem od czoła w opadzie
-prostowanie ramion oburącz zza głowy z hantlem leżąc na skosie
-hip thrust
-przysiad sumo ze sznurem z przodu łączony ze skłonem w przód ze sznurem na prostych nogach
Na koniec brzuch i cardio.
Dzień 2 to plecy i pośladki, dzień numer 3 - kopyta, dzień 4 to barki i pośladki.
Miałam mega ciężki miesiąc w pracy, dzień w dzień na 4 rano i już ledwo widzę na oczy. Całe szczęście teraz czeka mnie 5 dni odpoczynku. Wyjeżdżam do Poznania i poza treningami i jedzeniem, nie będę robić abdolutnie nic
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny
Dzisiejszy trening:
-wznosy w bok siedząc
-wiosłowanie hantlami leżąc na skosie
-wyciskanie jedną ręką - druga zostaje w napięciu
-przyciąganie drążka do twarzy
-wyciskanie na barki - na maszynie, powolny ruch
-prostowanie ramion ze sznurem zza głowy stojąc w opadzie
-wyprosty ramienia w tył
-wyciskanie sztangi na smith od spodu leżąc
-odwodzenie na maszynie
Większość ćwiczeń mam w kosmicznych konfiguracjach do upadku, więc zanim dojdę do siebie po treningu, mija jakieś milion godzin. Trenowanie rano zatem już mi wypadło, bo jestem tak zniszczona po wyjściu z silowni, że funkcjonowanie po takim treningu dalej w ciągu dnia jest niemożliwe
Dietka jest chyba najfajniejsza z wszystkich dotychczasowych od Norberta. Mimo, że sporo ucięliśmy, to mam duzo słodkiego, więc szczęście z jedzenia dużo większe Dziś taka sama micha jak ostatnio, wrzucę w dzień z węglami jak to wygląda te dwa razy w tygodniu.
Byłam w piątek na wigilii ze znajomymi i taka walka się toczyła, żeby wytrwać między tymi wszystkimi pierogami i ciastami, że to koniec świata. To chyba najgorszy możliwy czas na redukcję Ale przecież nie ma, że boli
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny
Wesołych świat
omerta 2
mesja1905Nie ma co się męczyć , jest czas na trzymanie diety jest cza zna świętowanie . Nie dajmy się zwariować
Wesołych świat
Wiadomo, w normalnej sytuacji to nie ma o czym mówić, ale jak zostało 60 dni do wyjścia to już nie ma takich szaleństw bezkarnych :) Mam nadzieję, że zjadłeś za mnie serniczka :D
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny