NAJCZĘŚCIEJ POLECANE SUPLE !!!
http://www.sfd.pl/***NAJCZĘŚCIEJ_POLECANE_w_OiS***-t963318.html
NIE WIESZ JAKI CYKL SOBIE UŁOŻYĆ? ZAJRZYJ
-http://www.sfd.pl/***Gotowe_zestawy_ze_znanych_produktów_sklepu_SFD***-t793565.html
...
Napisał(a)
albo nowa dieta nie zagrała jak należy
...
Napisał(a)
...
Napisał(a)
Miło, że pamiętacie o mnie :3
Żyjemy, żyjemy! Studiujemy, realizujemy się i naukowo i towarzysko i jak najbardziej - na sportowo. Treningi są nieustannie, siłownia to jednak ważna dla mnie część życia. Do prowadzanie dziennika póki co nie zamierzam wracać, ale jak zrobię formę to na pewno się Wam pochwalę.
Żyjemy, żyjemy! Studiujemy, realizujemy się i naukowo i towarzysko i jak najbardziej - na sportowo. Treningi są nieustannie, siłownia to jednak ważna dla mnie część życia. Do prowadzanie dziennika póki co nie zamierzam wracać, ale jak zrobię formę to na pewno się Wam pochwalę.
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
...
Napisał(a)
Bedziemy czekać
powodzenia!
powodzenia!
NAJCZĘŚCIEJ POLECANE SUPLE !!!
http://www.sfd.pl/***NAJCZĘŚCIEJ_POLECANE_w_OiS***-t963318.html
NIE WIESZ JAKI CYKL SOBIE UŁOŻYĆ? ZAJRZYJ
-http://www.sfd.pl/***Gotowe_zestawy_ze_znanych_produktów_sklepu_SFD***-t793565.html
...
Napisał(a)
no studia to okres, gdzie rozwijanie towarzyskie przejmuje czasem kontrole, nad rozwojem naukowym
Prowadzenie on-line, trening, dieta, suplementacja https://www.instagram.com/tomq.bb
[email protected]
...
Napisał(a)
No trudno ale wiadomo że jego prowadzenie też jest zawiązane z pewnymi kwestiami czasowymi , chwal się chwal co tam wypracujesz , powodzenia
...
Napisał(a)
no nasza Ruslaka cos ostatnio nieobecna mocno:)
Prowadzenie on-line, trening, dieta, suplementacja https://www.instagram.com/tomq.bb
[email protected]
...
Napisał(a)
Moja forma w lesie i to bardzo gęstym, mrocznym lesie :D No dobra, nie jest mi do śmiechu. Tak naprawdę jest mi mocno przykro.
Przyszłam pomarudzić, aczkolwiek osiągnięty wygląd jest na własne życzenie, więc w sumie użalanie się nic nie pomoże. Pewnie jesteście zaskoczeni, a może nie... Nie będę chyba się chwaliła ile w tym roku przymasowałam, ale jest źle. Nie chce pisać, że dramatycznie źle, bo są tutaj osoby z większym BMI i na dodatek problemami zdrowotnymi, ale dla mnie to jest taki osobisty dramat.
Wpis osobisty.
Potrzebowałam trochę przerwy od tego liczenia makrosów i restrykcji, bo powoli mnie to przerastało, a przecież nie o to chodzi żeby się męczyć. Ja powoli miałam dość wszystkiego. Tej wiecznej pogoni za idealnym ciałem. Mimo, że gdzieś tam próbowaliśmy "zluzować" z dietą i treningami to ja i tak czułam presję - sama ją sobie tworzyłam. Trener stawał na głowie, żeby mi jakoś pomóc, akurat z niego złoty człowiek, że to wszystko znosił. Ja mimo teoretycznego luzu cały czas podchodziłam do tematu z dużymi emocjami. Cały czas niezadowolona, a to wygląd, a to ciężar, a to jedzenie takie, a to roślinnie, a to mięso. Zmęczyło mnie to. Kumulowało się już od bardzo dawna, taka... frustracja. Zbyt dużo emocji w to wszystko wkładałam - niepotrzebnie, ale taka jestem, że jak coś robię, to chce to robić perfekcyjnie. Jednocześnie w innych sferach życia mocno się angażuje emocjonalnie i daje z siebie 100%. Cały czas spięta, masa ograniczeń i narzuconych sobie wymagań, chociaż z dietą mogłam trochę zluzować. Tak sobie to wtedy chyba tłumaczyłam. Skupiałam się przez ostatni czas na czymś innym... Studia były i są dla mnie najważniejsze. I w tej materii mi się przynajmniej wszystko układa po myśli (odpukać!). Ale nie o tym.
Dlatego praktycznie odpuściłam całkowicie, myśląc, że to będzie dobre rozwiązanie. Może to były dwa kroki w tył, a teraz będą trzy do przodu? Trenowałam nadal. Nieintensywnie, nieregularnie, ale jednak coś tam dźwigałam, coś tam biegałam. Może gdyby nie to, to wyglądałabym (o zgrozo) jeszcze gorzej...
No ale nie ma co chyba rozpamiętywać, mleko się rozlało. Czas się pozbierać i zabrać za siebie. Postaram się to poprowadzić tak, aby nie doprowadzić ponownie do frustrowania się i przesadyzmu. Jestem tylko amatorką, nie muszę być profesjonalistką w każdej dziedzinie. Naprawdę lubię pichcić i jeść zdrowe jedzenie, uwielbiam uprawiać sport i chcę to robić Z PRZYJEMNOŚCIĄ. Chce również być zdrową, silną babką. Ale bez przesady w żadną stronę.
Nie wiem czego oczekuje od Was czytelników, jak macie ochotę podczytywać to jak zawsze zapraszam, będę chyba prowadzić dziennik. Wróciłam do liczenia kalorii, przynajmniej na razie - muszę sobie wprowadzić na nowo jedzeniową rutynę, a liczenie ułatwia sprawę. 2000kcal, makrosy póki co nieścisłe. Białka nie mniej niż 130g. Muszę nieco zadbać o jakość jedzenia - mam do zbicia cholesterol. Nie dużo, bo nie dużo, ale ostatnie wyniki badań nie były idealne.
Przygotowuje się aktualnie do dwóch startów biegowych - 22.04 bieg 10km oraz na początku września do półmaratonu. Biegam 3 razy w tygodniu, a 2 razy jestem na siłowni, FBW. Skupiam się na bieganiu, bo ostatnio znowu mi sprawia ogromną frajdę. Kondycja (pewnie też z powodu wagi) na tragicznym poziomie, więc jest nad czym pracować.
Powoli się pewnie rozkręcę, na razie taka ilość treningów jest dla mnie satysfakcjonująca.
No i co panowie, fajnie, że jest takie miejsce do którego mogę zawsze wrócić. Jeśli ktoś przeczytał to dzięki, potrzebowałam wylać gdzieś to co we mnie siedzi, a mam wrażenie, że nikt mnie tak nie zrozumie jak inne "sportowe świry". Buziaki.
Zmieniony przez - Skelque w dniu 2018-02-17 09:37:14
Przyszłam pomarudzić, aczkolwiek osiągnięty wygląd jest na własne życzenie, więc w sumie użalanie się nic nie pomoże. Pewnie jesteście zaskoczeni, a może nie... Nie będę chyba się chwaliła ile w tym roku przymasowałam, ale jest źle. Nie chce pisać, że dramatycznie źle, bo są tutaj osoby z większym BMI i na dodatek problemami zdrowotnymi, ale dla mnie to jest taki osobisty dramat.
Wpis osobisty.
Potrzebowałam trochę przerwy od tego liczenia makrosów i restrykcji, bo powoli mnie to przerastało, a przecież nie o to chodzi żeby się męczyć. Ja powoli miałam dość wszystkiego. Tej wiecznej pogoni za idealnym ciałem. Mimo, że gdzieś tam próbowaliśmy "zluzować" z dietą i treningami to ja i tak czułam presję - sama ją sobie tworzyłam. Trener stawał na głowie, żeby mi jakoś pomóc, akurat z niego złoty człowiek, że to wszystko znosił. Ja mimo teoretycznego luzu cały czas podchodziłam do tematu z dużymi emocjami. Cały czas niezadowolona, a to wygląd, a to ciężar, a to jedzenie takie, a to roślinnie, a to mięso. Zmęczyło mnie to. Kumulowało się już od bardzo dawna, taka... frustracja. Zbyt dużo emocji w to wszystko wkładałam - niepotrzebnie, ale taka jestem, że jak coś robię, to chce to robić perfekcyjnie. Jednocześnie w innych sferach życia mocno się angażuje emocjonalnie i daje z siebie 100%. Cały czas spięta, masa ograniczeń i narzuconych sobie wymagań, chociaż z dietą mogłam trochę zluzować. Tak sobie to wtedy chyba tłumaczyłam. Skupiałam się przez ostatni czas na czymś innym... Studia były i są dla mnie najważniejsze. I w tej materii mi się przynajmniej wszystko układa po myśli (odpukać!). Ale nie o tym.
Dlatego praktycznie odpuściłam całkowicie, myśląc, że to będzie dobre rozwiązanie. Może to były dwa kroki w tył, a teraz będą trzy do przodu? Trenowałam nadal. Nieintensywnie, nieregularnie, ale jednak coś tam dźwigałam, coś tam biegałam. Może gdyby nie to, to wyglądałabym (o zgrozo) jeszcze gorzej...
No ale nie ma co chyba rozpamiętywać, mleko się rozlało. Czas się pozbierać i zabrać za siebie. Postaram się to poprowadzić tak, aby nie doprowadzić ponownie do frustrowania się i przesadyzmu. Jestem tylko amatorką, nie muszę być profesjonalistką w każdej dziedzinie. Naprawdę lubię pichcić i jeść zdrowe jedzenie, uwielbiam uprawiać sport i chcę to robić Z PRZYJEMNOŚCIĄ. Chce również być zdrową, silną babką. Ale bez przesady w żadną stronę.
Nie wiem czego oczekuje od Was czytelników, jak macie ochotę podczytywać to jak zawsze zapraszam, będę chyba prowadzić dziennik. Wróciłam do liczenia kalorii, przynajmniej na razie - muszę sobie wprowadzić na nowo jedzeniową rutynę, a liczenie ułatwia sprawę. 2000kcal, makrosy póki co nieścisłe. Białka nie mniej niż 130g. Muszę nieco zadbać o jakość jedzenia - mam do zbicia cholesterol. Nie dużo, bo nie dużo, ale ostatnie wyniki badań nie były idealne.
Przygotowuje się aktualnie do dwóch startów biegowych - 22.04 bieg 10km oraz na początku września do półmaratonu. Biegam 3 razy w tygodniu, a 2 razy jestem na siłowni, FBW. Skupiam się na bieganiu, bo ostatnio znowu mi sprawia ogromną frajdę. Kondycja (pewnie też z powodu wagi) na tragicznym poziomie, więc jest nad czym pracować.
Powoli się pewnie rozkręcę, na razie taka ilość treningów jest dla mnie satysfakcjonująca.
No i co panowie, fajnie, że jest takie miejsce do którego mogę zawsze wrócić. Jeśli ktoś przeczytał to dzięki, potrzebowałam wylać gdzieś to co we mnie siedzi, a mam wrażenie, że nikt mnie tak nie zrozumie jak inne "sportowe świry". Buziaki.
Zmieniony przez - Skelque w dniu 2018-02-17 09:37:14
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
Poprzedni temat
Rozpoczęcie treningów.
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- ...
- 34
Następny temat
Problemy z metabolizmem
Polecane artykuły