To było pierwsze zagadnienie, które pojawiło się jako propozycja do omówienia w ramach vademecum treningowego ladies.
W mojej opinii link, który został podany jako przykład treningów męskich można z powodzeniem stosować również w przypadku kobiet. Mowa tu o tym linku:
https://www.sfd.pl/[ART]_MASA__wersja_z_roku_2014-t600434.html.
Właściwie temat ten wystarczy poszerzyć o zagadnienia dotyczące ćwiczenia pośladków oraz akcesoryjnych ćwiczeń na mięśnie uda.
W przypadku pośladków warto zatem pamiętać o hip thrust, hip bridge, wszelkiego rodzaju wykopach, odwodzeniach nogi w tył, w bok oraz pod nietypowymi kątami, a także o takich ćwiczeniach jak chodzenie z gumą na boki, chodzenie łyżwowe, różne wariacje mc w tym te z dodatkowymi akcesoriami oraz ćwiczenia na przeróżnych maszynach – które w ostatnich latach wiele firm wprowadziło do oferty ze względu na coraz większe zainteresowanie pań kształtowaniem sylwetki. Oczywiście można podać więcej wyszukanych ćwiczeń – choćby bazujących na izometrycznych spięciach, ale to są raczej elementy, które dobiera się indywidualnie a nie poleca ogółowi jako bazę treningową. Część mężczyzn także wykonuje ćwiczenia na pośladki – celem chociażby optymalizacji przysiadu czy martwego ciągu, mobilizacji tej partii przed innymi ćwiczeniami lub poprawienia tej partii pod kątem występu w zawodach poprzez nadanie jej odpowiedniej wyrazistości. Ćwiczenia tego typu raczej warto wykonywać jako element treningu mięśni nóg i/lub grzbietu, gdyż będzie to skutkowało dużą koncentracją bodźców służących ich stymulacji.
Kolejny element, który można by poddać zmianie to trening mięśni ramion. W treningu mężczyzn jest zawsze położony duży nacisk na te partie – bo to one są najbardziej widoczne i w powszechne opinii kojarzą się bezpośrednio z siłą i sprawnością – co niestety jest mylne i wprowadza nieciekawe wzorce treningowe – jak chociażby trenowanie tylko tzw. „zestawu dyskotekowego”. Tymczasem symbolem siły jest silny grzbiet, silne nogi oraz na ostatnim miejscu w tej trójce silna klatka piersiowa – reszta to tylko dodatki wyglądające ładnie ale mające mniejsze znaczenie tak na serio. Biorąc to pod uwagę w treningu kobiet można poświęcić mniej atencji mięśniom ramion. Całkowicie rezygnować z ich trenowania raczej bym nie polecał ale, można ograniczyć objętość i/lub częstotliwość treningu tych partii. Przy treningu FBW wystarczy raz w tygodniu poświęcić czas bicepsom i tricepsom. W treningu dzielonym podobnie – tu w stosunku do męskiego treningu można zmniejszyć objętość na przykład.
Czas zaoszczędzony dzięki temu można przeznaczyć na jakiś priorytet w treningu (o priorytetach będę pisał szerzej innym razem, bo taka propozycja też padła). Można poświęcić także na pracę nad mobilnością.
Obecnie znaleźć można też opinie, że kobiety powinny trenować częściej a lżej (mniejsza objętość, mniej metod intensyfikacyjnych itd.) – to w praktyce wcale nie okazuje się to niezbędne, a często ze względu na tryb życia niestety niemożliwe do wykonania. Innym podejściem jest trening ze względu na fazę cyklu miesięcznego kobiety – jednak, biorąc pod uwagę powszechnie występujące nieregularności oraz różnice w samopoczuciu oraz kondycji fizycznej nie koniecznie wynikające wyłącznie z fazy w jakiej się kobieta w danym momencie znajduje – takie treningi są raczej możliwe do stosowania kiedy formę się chce wyłącznie podtrzymać, kiedy nie ma się jakichś priorytetów treningowych ani wyśrubowanych celów. Jest to ciekawy pomysł przy rekreacyjnym podejściu do treningu. Tu możecie znaleźć ciekawy artykuł dotyczący tego zagadnienia:
http://potreningu.pl/articles/4305/cykl-menstruacyjny-a-program-treningowy-kobiety
Ogólnie rzecz biorąc moim zdaniem nie ma zasadniczych różnic w treningu ze względu na płeć. Raczej są delikatnie inaczej rozłożone akcenty zazwyczaj. Nie ma też jakichś innych swoistych zasad układania treningu – po prostu częściej pojawiają się w nim niektóre ćwiczenia niż w przypadku treningów proponowanych mężczyznom.
To tyle mojego zdania. Zachęcam do dyskusji.
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!