Na głowę dobrze, na tyłek źle! :D
Wymiary właściwie stoją. Powinny być spadki w stosunku do tego, co było 15.09, bo wtedy byłam spuchnięta przed okresem, ale coś nie widać tych spadków :D Możliwe, że coś się źle mierzę, bo jak robiłam pod pępkiem to tak raz mi wyszło 97, raz 98... Ciężko w niektórych miejscach identycznie złapać, ale wydaje mi się, że raczej właściwe jest 98. W tyłku powinnam mieć 102,5, ale nie chciałam połówek wpisywać. Najwyżej w następnym rzucie będzie większy minus ;)
Na wadze to już, już była 7 z przodu, ale przeskoczyła o ten jeden gram i weszło równiusieńkie 80 kg.
Myślę, że wina braku ćwiczeń w tym tygodniu. Raz, że
spalone kalorie, a dwa, że mi zawsze po bieganiu czy nawet kettle'ach schodzi trochę wody, zwłaszcza z tej, która została po okresie. Teraz tego zabrakło i może stąd zastój. Ale bez sensu się tłumaczę w zasadzie, bo i tak wiem, co mam teraz robić i zrobiłabym to bez względu na wyniki pomiarów: białko w górę i treningi siłowe :)
PS. Źle wpisywałam dane wcześniej. Pod łydką tak naprawdę kryła się dolna część uda, bo mi się łydki nigdy nie chce mierzyć, pozostaje raczej niezmienna.