09-05-2016r. DT - pierwsze kroki dwubój
Powiem tak, jak we środę będzie tak jak teraz to dojdę do wniosku że zmarnowałem co najmniej 1
rok na siłowni...
Miałem dzisiaj absolutny wstęp do podrzutu, bez łączonej fazy górnej ani nawet wybicia z ud. Od samego przysiadu, poprzez pusty gryf aż do 60kg podrzutu na klatę w kilku seriach. Inny instruktor, mega wytyczne, dużo korekt ale frajda nie z tej ziem
no miodzio poprostu. WAR wiedza, nowe umiętności, korekta - no aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa - to jest sparta!!!!!!!
uczciwe to tego mi własnie brakowało w ćwiczeniach na siłowni - tej dynamiki!!! Zawsze mnie j**aliście że za szybko robię i może to była taka walka z samym sobą bo instynktownie organizm miał swoje tempo, nie wiem ale żeby przez 3 lata wykonywać ćwiczenia za szybko to coś musze mieć z głową albo układem motorycznym.
Było też dużo ćwiczeń na bary od lekkich rwań z MC dynamicznym na czele, do "śmiesznych" rozciągań ze sztangą i ćwiczeń a'la Klokov.
na koniec kilka serii przysiadów, jako że czas naglił to zrobiłem tylko 120kg i na tym skończyłem zadziwiając wszystkich że robię low barem
zwrócili mi uwagę ze będę miał potem problemy z innymi ćwiczeniami bo sztanga jest "za nisko" w stosunku do tego co będę z nią musiał potem zrobić. do tri ok ale nie do CF. wiec znowu wracamy do deski kreślarskiej i na nowo zabawa.
Na koniec pobawiłem się trochę obręczami i w taką wspinaczkę po ścianie która ma nawiercone otwory w określonych odległościach w które trzeba wsadzać drewniane bolce/walce aby iść do góry tylko za pomocą rą. No poprostu czułem się jak mały chłopiec na placu zabaw
Mega pozytywnie narazie, ci ludzie napeirdzielajacy a nie ściemniający - aż chce się ćwiczyć. pewnie to samo macie w maratonach i innych zawodach że widzcie jak inni uczestnicy walczą to też nei chcecie zawiść i dajecie z siebie wszystko. sam nie wiedziałem że to ma aż taki wpływ ale jak laska koło mnie pizga pięknie technicznie 40 kg w podrzucie( sama ważąc z 50 kg) to samemu nie chcę się być gorszym i jedzie się dalej ze swoim ciężarem. no po prostu bomba. nawet mi się nie chciało odpoczywać bo byłem jak gabka między seriami bo instruktor co chwila do mnie podchodził.
za tydzień w poniedziałek znowu pójdę i zrobię na początek wstęp do techniki a potem spróbuję pokonać WOD-a
no miodzio lodzio panowie
We środę kettle - debiut. Jeśli będzie tak wyłożone jak dotychczas to na mur beton nie wracam szybko na siłkę.
Po ostatnim biegu jaki sobie zrobiłem na 5 km w niedzielę mam poobcierane uda od wewnątrz, zbyt duże się zrobiły. macie jakieś patenty- kremy talk albo coś?
Będę miał problem z tym ćwiczeniem na rockego bo tam nie ma chyba ławki kulturystycznej, chyba nie widziałem ale może coś wykombinuję.
dobra lecę bo napisałem tak chaotycznie że nawet tego nie ogarniam