już powinno grać
dziś odmówiłem sobie treningu, pracowałem wczoraj do bardzo późna. Regeneracja jest zawsze na pierwszym miejscu. Uważam, że lepiej odpuścić trening niż dietę czy regenerację. Dziś kaloryka trochę wyższa, wypośrodkowana. Co prawda treningu nie ma, ale 2 dni pod rząd na bardzo małej ilości węglowodanów nie działają korzystnie, przynajmniej jeszcze nie na tym etapie. Niczego nie mam zamiaru pospieszać
1. 2 całe jaja, 50g bekon, 40g czekolady 90%, herbata
2-5: 100g ziemniaki, 125g wołowina, pół jaja, 15g orzechów lub 7g tranu, warzywa
6: 2 całe jaja, 50g bekon
wołowina robiona na 30g oleju kokosowego.
Myślę, że nie ma tragedii trenując 3x w tyg po 20 minut
deficyt też nie jest ogromny. W dni bez treningu siłowego mam 2500kcal, w dni treningu 3300kcal.
3 dni bez siłówki : 2500kcal
3dni z siłowym: 3300kcal
1 dzień kompletnie wolny - cheat day, ale w zdrowym tego słowa znaczeniu. Większa ilość
węglowodanów złożonych, lody na deser.
Może to dziwne, ale zauważyłem, że niekoniecznie kaloryka na pierwszym miejscu wpływa na redukcję tkanki tłuszczowej.
Teoretycznie nie powinienem zrzucać tłuszczu, gdyż te 3300kcal to dość spora wartość jak na redukcję + dochodzi 1 dzień wolny. Głównie węglowodany stymulują przyrosty tkanki tłuszczowej i wypełnianie wodą metaboliczną. Gdy poziom insuliny jest nisko to sprawa kaloryki przybiera już zupełnie inny obraz. Nie mówię tu o chorych nadwyżkach, bo na wszystkim da się przytyć, ale przykładowo jedząc 3300kcal z czego 60% pochodziła by ze źródeł cukrowych nie szło by to tak dobrze. Musiałbym trenować dłużej i częściej.
Na redukcji kilka sezonów temu jadłem 500g makaronu durum i 700g piersi z kurczaka, 3 jaja co razem daje 2600 kcal. Jadłem tak dzień w dzień + cardio żeby schodziło...mimo dużej ilości protein, zeszło. Z mięśni. Bolały stawy, cierpiało libido, byłem wychudzony jak szczur, niedożywiony. Huśtawki apetytu, huśtawki nastroju, poposiłkowa hipoglikemia. Teraz rozważniej podchodzę do tematu odżywiania. Jest bardzo urozmaicone, nie przesadzam z ilością białka, tłuszczu jest bardzo dużo jak na "standardy" ponad 200g w dni treningu siłowego, w dni wolne około 170-180g.
+ ten model o wyższym udziale lipidów w diecie wzmaga na organiźmie większą konsumpcję płynów. Piję na prawdę dużo. Wczoraj samej wody wypiłem 6 litrów. Świetnie też ta woda jest wydalana, nie tylko ta wypita, ale przykładowo po dniu wolnym gdzie wleci trochę więcej węglowodanów znów wchodzę na swój jadłospis i wody pozbywam się szybko. Bardziej też cieszy mnie wpływ tego odżywiania na organizm, mimo pustki w żołądku jestem stabilny energetycznie między posiłkami, gdy nadchodzi dzień wolny to nie mam ochoty wcale na słodycze, na jakieś sosy o dużej ilości cukru, najchętniej to bym jadł więcej ziemniaków, łososia, jakieś tłuste mięsa. Wydaje się więc, że metabolizm tłuszczowy i metabolizm cukrowy istnieje i niekoniecznie musi być mitem
Zmieniony przez - antek098! w dniu 2015-12-11 07:50:51