Gary umyte piwo wypite,lecimy na ciasto

jak wstanę znowu o 2:30 to się załamnę

ja siemie parze

bo zgage dostałem

ale zamułka tęski mi się za pracą tamtą

pewnie za 30 min byśmy kuchnię sprzątali i się kręcili do 22 i atakowali rzeźników co chwilę żeby jakieś mięsko przyszykowali na ruszt

lojezu ale sie zmordowalem tym rozciaganiem masakra. ledwo zyje i chyba umre za chwile.
lodzianin taka moja rada w rozciaganiu nie ma sentymentow.nie mozna odpuscic nawet raz bo ch... wszystko strzeli. chce sie czy nie trzeba napierdzielac.ja tak robie a nigdy sie nie chce mimo to juz 2,5 roku sie rozciagam.obecnie mi starcza 1 x w tyg 50 min na nogi cale i prostowniki ale w zime jak utnie sie rower i aero doloze druga sesje 50 min.

ale to nudne monotonne przykre i bolesne. jednak dla zdrowia i efektow warto. kiedys nie dotykalem ziemi palcami stojac na prostych nogach. teraz skladam sie jak scyzoryk z glowa w kolanach i moze tak stac.

i problemy z kolanami, przyczepami czworek, achillesami, biodrami i pachwinami magicznie zniknely

weszlo mi to w krew i jak pomysle ze przez lenistwo mialbym zaparzepascic tyle ciezkiej pracy to juz sie wole pomeczyc niz o tym myslec. nie wyobrazam sobie zaczynac od zera.pierwszy rok to byla katorga!

chciałbym mieć takie zaparcie ;)

tu nie chodzi o zaparcie.mialem wybor rozciaganie i cwiczenie nog albo nie rozciaganie nie cwiczenie nog i wieczne problemy. wybralem opcje cwiczenia i rozciagania a teraz jak efekty sa super szkoda to zaprzepasic za duzo mnie to meki kosztowalo a uwierzcie poczatek byl mega ciezki.nie ma mowy o powrocie do stanu sprzed 2,5 roku!

Zmieniony przez - Mumin222 w dniu 2014-10-02 18:36:04

jedyna moja przygoda z rozciąganiem to zawsze przed bieganiem 20 min. już to dużo dawało. Ale fakt faktem:regularność

no ale bieganie się u mnie zaczyna dopiero jak zaczyna być solidnie zimno, więc sobie jeszcze z miesiąc poczekam żeby na poważnie zacząć naginać