, będę zaglądał na ile czas mi pozwoli
, będę zaglądał na ile czas mi pozwoli
Dawno i nieprawda : http://www.sfd.pl/[mocnyM]__IRON__Cross_Training_&_Diet_System_SFD-t907479.html
"bądź dla siebie katem na treningu, by przeciwnik nie był dla Ciebie katem na ringu!"
Bedę juz przed 7:00 w okolicach startu.....
Od 9:00 relacja live oraz zdjęcia w galerii live(zdjecia od 7:00 polecą)-ale pewnie prędzej sie włączę.....
Info w temacie
https://www.sfd.pl/26_lipiec_2014_godz_9:00_Relacja_Live_z_Lotto_Poznań_Triatlon_-t1034593.html#
masti
"Mylony przez niektórych z prof Attilą"
http://www.sfd.pl/Masti_kulturystyczne_życie:plany,opinie,komentarze_-t1122200.html
Dawno i nieprawda : http://www.sfd.pl/[mocnyM]__IRON__Cross_Training_&_Diet_System_SFD-t907479.html
"bądź dla siebie katem na treningu, by przeciwnik nie był dla Ciebie katem na ringu!"
mocnyMa nawiązujesz do zapalenia płuc moze?
Tak, mój syn w maju dostał zapalenia płuc z niczego. Na szczęście lekarka która go osłuchiwała, mimo, że nic niepokojącego nie słyszała, żeby mieć pewność wysłała go na prześwietlenie. Okazało się, że ma rozległe zapalenie.
Tych zapaleń jest pierdylion rodzajów z najróżniejszymi objawami.
Pozdrawiam Darek
Nie bede uprzedzal faktow - Adam sam napisze, co przezyl. Powiem tylko - jest MEGA KOZAKIEM !
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2014-07-28 13:02:33
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/_DT_Xzaar._Triathlon,_cel_Double_IronMan_2017_-t1018057-s340.html
Cele 2016:
1. Sieraków Triathlon dystans 1/4 IM - http://triathlonsierakow.pl - 28.05.2016 - 02:34:12
2. Challenge Venice dystans IM - http://www.challenge-family.com/challenge-venice/ - 05.06.2016 11:47:48
3. Challenge Poznań ME dystans IM - http://challenge-poznan.pl - 24.07.2016 11:35:22
4. Ironman 70.3 Gdynia - http://ironmangdynia.pl/pl/ - 07.08.2016
ENEA TRIATHLON POZNAŃ 1/4 IRONMAN
moja ściana płaczu...
27 lipca 2014 - dzień sądu.. dzień w którym zderzyłem się z ścianą. Mój wyjazd na triathlon stał pod dużym znakiem zapytania ze względu na mój uporczywy kaszel, katar i ogólne osłabienie z tym związane. Przez triathlonem brałem różne leki które lekarz mi przepisywali, jak się okazało nieskuteczne.. bo dojechałem do Poznania nadal chory. Ok, skoro już jestem w Poznaniu z rodzinką to muszę pamiętać że skoro mnie do łóżka nie przybiło to przyjechałem tu po to by wziąć udział w wyczekiwanych cały rok zawodach. godzina 20:00kilkanaście godzin do startu) odprawa, już wtedy wiedziałem że się nie wycofam. Nastała noc... niespokojna noc, próbowałem spać bo co chwile kaszel dawał się we znaki mnie i mojej partnerce. Po czym wstajemy rano o 6:30, a moja luba mówi do mnie: "Adam Ty nie startujesz dziś, nie spałeś, całą noc kaszlałeś, nie zgadzam się !" ale już wcześniej postanowiłem że się nie wycofam.. pomyślałem: "co ma być to będzie".
godzina 8:40 - na starcie, ubrany do połowy w piankę z sprzętem. Nawet nie czułem stresu przedstartowego, wyluzowany.
godzina 9:00 - czas rozgrzewki w wodzie, no i mamy HORROR: poprosiłem moją ekipke o okulary i niestety ekipka zapomniała okularów pierwsza myśl: "o ku*wa!!!" Nie tracąc na czasie wybiegłem z strefy zawodnika, pobiegłem w piance do domku po niezbędne dla mnie okulary. W drodze powrotnej myślę "zdążę, muszę !". Dobiegam do strefy zawodnika szybko wchodzę do wody i nagle sygnał do startu... a ja mam około 200m straty do płynących już zawodników. Trudno, płynę samotnie, nie martwiąc się że ktoś mnie kopnie, pociągnie, ugryzie itp itd ;) na szczęście po około 200m(od startu)+450m udało mi się dogonić ostatnie osoby w grupie. Kolejne 450m były męką w powodu kaszlu co skutkowało trudnościami z wzięciem poprawnego oddechu, krztusiłem się, smacznej wody z malty się opiłem :) ale juz widzę ląd! już czuje dno, jest wychodzę! i co? ledwo się trzymam na nogach, kręci mi się w głowie, jakoś dobiegam do strefy zmian, nawet zgrabnie pianka zeszła, wybiegam z rowerem z strefy zmian, wsiadam i nie mogę utrzymać się na rowerze.
Pierwsze 5km rowerowania to walka o wybudzenie się z kręciołków w głowie, popijam napój, wcinam kawałek banana który sobie przymocowałem do roweru. Jest, w końcu wracam do sił, powoli się rozpędzam, wskakuje na lewy pas i sru! .... jestem na 23kilometrze(według licznika), widzę Marcina! jest przytrzymam się go i jakoś to będzie. Dzieli nas kilka rowerów... trzymamy prędkość, jest dobrze! i nagle tracę panowanie nad rowerem, stało się coś co wydawało mi się że mnie sie to nie przytrafi, GUMA!!! Krzycze, Marcin! Marcin! niestety podczas jazdy takim tempem jedzie się jak w tunelu i nie słychać co kto woła... no nic stanąłem na poboczu i czekam na ekipe techniczną. Po chwili doszło do mnie że nie doczekam się pomocy, jedna osoba podrzuciła mi klucz, nigdy gumy z tyłu nie wymieniałem, stąd byłem trochę przerażony że to już mój koniec ale pokombinowałem, troche to trwało ale jest ! wskakuje na rower jade! Cisne ile sie da! czuje jak w udach spina mi mięśnie, lekkie skurcze - to dało mi do myślenia że z biegiem mogę mieć problem przy moim zakwaszeniu. Ostatnie 2km daje odpocząć udom. Dojeżdzam do strefy zmian i co?! i nie potrafie zsiąść z roweru, wyprostowanie nóg = skurcz. Oparłem się o barierkę, chwila oklepywania, polewania zimna wodą ud, jest! wchodze jak na szczudłach do strefy, zostawiam rower, i próbuje podjąć bieg.
Pierwsze 3 kilometry były katorżnicze, ten dobijający kaszel... pogoda nie pomaga, gorąco, odpływam, ratuje się płynami, sikawkami, workami z lodem, niestety kilkukrotnie na pierwszym okrążeniu złapały mnie skurcze które zmusiły mnie do chwilowych spacerków :/. Kończę pierwsze okrążenie 5km250m zrobiłem z czasem 50min!!! Koszmar... w tym momencie załamałem się, skurcze nie odpuszczają, myśli o tym by już tylko przejść to ostatnie okrążenie, facet który ukończył już bieg, wyciąga do mnie ręke z piwem, chwytam je i prawie całe w siebie wlewam! Rozpocząłem drugie i ostatnie okrążenie, moja kobieta krzyczy do mnie "rzuć to piwo!" a więc rzucam! ;) na szczęście tylko kilka kropel uroniłem. "Adam biegnij! Adam jestem z Tobą!" Zebrałem się w sobie, 1000m jakos poleciałomoja kobieta zadbała o kilka worków lodu które włożyłem jeden za lędźwia, drugi na szyje i dwa pozostałe na uda. Pomogło! Wracają siły, moge biegać! jest w końcu biegnę na tyle ile chciałem, nadchodzi 8 km i znów skurcz... ale pozwala mi w miare biedz dalej. Wolnym tempem dotrwałem do 9km, po drodze wykąpałem się w natrysku i i ostatnie 1,5km wciskam jak tylko się da. Już wiem że to tylko te 1500m dam rade! widze już mete! jest! Biegne ile sił w nogach. Dobiegam do mety, i trzech miłych panów medyków złapało mnie, przeniosło na bok i doprowadziło moje uda do przyzwoitej normalności, po siatce z lodem na udo + masaż. minęło kilka minut i stałem już na nogach. Z strefy finishera nie korzystałem zbytnio - nie miałem sił na to by tam stać, ochoty by jeść. Szybko przetransportowałem się do domu, kąpiel w zimnej wodzie + 1,5h spania postawiły mnie na nogi.
LICZBY:
1. Pływanie 950m 32min37 sek
2.Rower 45km 1h34min 2 sek
3. Bieg 10,5km 1h 15min 19 sek
Wynik końcowy: 3h 30min 50sek - nie wymaga komentarza :) żeby było śmiesznie to zakładałem czas poniżej 3h, niestety mój brak przygotowania, moja tusza, przygody na trasie były dla mnie zimnym kubłem wody. Poznańska trasa uchodzi za jedną z najszybszych w Polsce.. a mimo to mam gorszy czas o ponad 30minut w stosunku do czerwcowego Sierakowa. Triathlon bez przygotowania może ukończyć wielu osób, jednak dla osoby która ma ambicje walczenia o swoje życiówki okazał się ścianą płaczu.. doświadczyłem na nim tyle wzlotów i upadków, tyle różnych emocji co na żadnych innych zawodach!
Po powrocie do domu zrobiłem kolejne badania, prześwietlenie aby wykazać co mi dolega. Diagnoza która postawił lekarz to zapalenie płuc i ostra reprymenda od lekarza "co pan robi z swoim zdrowiem! łóżko! łóżko! łóżko!"
Po drugim dniu zmagań na dystansie długim z MACCĄ(dwukrotny Mistrz Świata IRONMAN) który z przyczyn technicznych(rower) nie ukończył zawodów.
Dziś jest już prawie 10dni po starcie a ja dalej z moimi płucami się męczę.. kiedy to się skończy ?! mam nadzieje że jeszcze kilka dni... :)
Bo czas ruszyć te cztery tłuste litery i zacząć PROJEKT IRONMAN !
Jednak to czego doświadczyłem na tym triathlonie nie zabierze mi nikt! :)
Na koniec chcę podziękować wszystkim tym którzy we mnie wierzyli i byli przy mnie i tych którzy być nie mogli..
Kilka dni po powrocie przykra niespodzianka, mam ojca w szpital który dostał zatoru płuc...
A przede wszystkim wierzę w powrót do zdrowia mojego Ojca który w tej chwili prowadzi prawdziwą walkę o życie!
Wierze że nadejdą te lepsze dni! Wiara czyni cuda!
Zmieniony przez - mocnyM w dniu 2014-08-04 02:42:25
Dawno i nieprawda : http://www.sfd.pl/[mocnyM]__IRON__Cross_Training_&_Diet_System_SFD-t907479.html
"bądź dla siebie katem na treningu, by przeciwnik nie był dla Ciebie katem na ringu!"
Ogromne brawa za hart ducha, za to, że pokonałeś swoje słabości, bo z tego co piszesz przed zawodami, jak i na samych zawodach wyskoczyła kilka niespodzianych spraw ;) Z drugiej strony zdrowie ma się jedno i warto o nie dbać - sam tak piszę, a pewnie postąpiłbym dokładnie tak jak Ty... Taka mentalność ;)
I teraz powodzenia dla Taty. Musi walczyć z całych sił.
Pozdrawiam i powodzenia dla Was Obu
Dziennik:
http://www.sfd.pl/DT_kalik-t1087033.html