Krata na lato - Edycja 2 - wg RafalRRRR

Ja już w ogóle ma mętlik w głowie.
Dla mnie cardio to każdy wysiłek powodujący przyspieszenie tętna a aeroby w przedziale 60-70% Hrmax. Powyżej jest wysiłek anerobowy i przemiany beztlenowe a poniżej tzw aktywny wypoczynek.

Xzaar dokładnie, zauważ że ja marzę o ukończeniu maratonu, nie o przebiegnięciu go w jakimś czasie :) także chyba będę kontynuował wesołą twórczość biegową, której efektem ubocznym będą czasy i zakresy tętna :) Jak ukończę pierwszy maraton to wtedy może zmienię podejście ;)

Pippin99

Ja już w ogóle ma mętlik w głowie.
Dla mnie cardio to każdy wysiłek powodujący przyspieszenie tętna a aeroby w przedziale 60-70% Hrmax. Powyżej jest wysiłek anerobowy i przemiany beztlenowe a poniżej tzw aktywny wypoczynek.

Przepraszam Rafal ;)

Zle. Nie idzie o moje czepialstwo, tylko wielokrotnie powtarzane bledy utrwalaja sie w opinii innych - a blad to blad i regula wielokrotnego powtarzania nie sprawi, ze bledem byc przestanie ;)

Kazdy trening cardio to sa aeroby. Nie kazde aeroby to trening cardio.

Cardio to przedzial 60 do 70 % Hrmax.

Aeroby to kazdy trening w zakresie przemian tlenowych.

Trening w zakresie przemian beztlenowych to trening anaerobowy.

Dodam tylko informcyjnie, że Snes mówił abym biegał zawsze w przedziale 140-150. Więc nie mogę się zgodzić z tym co Gwid pisze (bieg na maksa) - ale to nic nowego u Gwida .

A znaczy to (wg informacji Xzaara) że kazał dobrze robić(SneS). Trochę mnie dziwiło, że zawsze podkreślał, że ma być ogień podczas tego biegu (ten cytat - ma być ogień - pare razy słyszałem, ostatnio jak się z nim spotkałem na targach we Wrocławiu również to podkreślił) - no i mnie zdziwiło, bo ogień u mnie to to nie jest, gdyż męczę się, ale nie żebym zdychał - no może interpretacja OGNIA jest u mnie inna. Ogień to mam na interwałach - ale jak wspominałem dochodzę do maks 160 (i nie za czesto) podczas cyklów 15sek wysiłek/45 odpoczynek. A przy 8 serii to już mam dosyć, a tętno dalej nie dochodzi tak jak przy moich biegach. Dlatego to rzucam w pisdu .

Nawet nie zdążę wczorajszej rozpiski zrobić, bo wszystko na wariata. Był trening godzinny (okrojony ciut) potem wieczorny bieg 45 min. Od południa już żonka z dziećmi była w domu (pare dni w Wadowicach w domku była), jak wróciła jak ogarniałem pracę przed urlopem, potem jechałem założyć bagażnik do auta zastępczego jakie dostałem na wyjazd (a załatwiania było od cholery tego auta ). Jak założyłem bagażnik, to zadzwonili z serwisu że moja bryka otrzymała właśnie chłodnicęi rano będzie do odbioru (a 2 tygodnie prawie nie wiedzieli w ogole kiedy cokolwiek będzie wiadomo). Dzisiaj z rana sciąganie bagażnika, wymina auta, zakłądanie na nowe auto bagażnika, zakupo pliczka winiet (dobrze ze wczoraj nie kupowałem na inne auto), teraz dalej robote mam i śmigam kole 18 w trase. A jeszcze nie jestem spakowany... Ale u mnie to norma, byle nie zapomniec butów do biegania, paska, zegarka paru koszulek i spodenek, bielizny i torby z suplami

Gwid

Rodzi się kolejne pytanie - czemu naginacie swoje ciało do czegoś co jakiś koleś napisał w jakiejś książce 20 lat temu i odnosiło się to grupy wyselekcjonowanych okazów grubych amerykańców? to że dla kogoś HR 150 to zawał nie oznacza tego samego dla Ciebie przecież.( Ty a Chuda chociażby). Przecież to są uśrednione wartości - może Ty jesteś akurat na samym początku/końcu krzywej Gaussa? sam piszesz ze Ci lepiej na 150+.

Gwidzie, a dlaczego Ty naginasz swoje ciało do jakichś teorii sprzed 20-30 lat? Dlaczego nie wierzyć np. Frielowi, który w świecie sportów wytrzymałościowych znaczy tyle ile Arnold w kulturystyce, a może i więcej? Wierzysz Arnoldowi? Dlaczego wierzyć, słuchać kogokolwiek? Idziesz na siłownię, bierzesz sztangę i zap*****lasz. Tak? Zamknij totalnego świeżaka na siłce i każ mu kształtować jakąś wybraną cechę (siłę, masę, rzeźbę, dynamikę, moc). W samotności, bez dostępu do netu, kolegów, trenerów.

Tak samo jest z każdym treningiem. Bo trening to nauka, czyli proces intelektualny, a nie proste przewalanie żeliwa i liczenie wszystkiego. Jak nie nauczysz się biegać, to nie będziesz biegał. A uczyć musisz się od kogoś kto już coś potrafi.

Tętno, oddychanie, ciśnienie krwi, system energetyczny organizmu oraz zależności pomiędzy tymi czynnikami są przedmiotem nieustannych badań naukowców przy których cała kadra wszystkich klubów fitness i siłowni w tym kraju to liga okręgowa. Ciągle czegoś nowego się dowiadujemy. I nie trzeba wybrzydzać na technikę jeżeli pozwala osiągnąć to co kiedyś było tylko domeną wybrańców. Gdyby Zatopek miał pulsometr to może osiągnąłby jeszcze więcej? Może odkryłby kolejne zależności, których istnienia nawet jeszcze nie przeczuwamy? A stereotyp afrykańskich dzieci robiących wyniki biegowe ot tak sobie, na luzie i z uśmiechem ma się do elity np. Kenijczyków zupełnie nijak.

Xzaar pisze o czymś co mnie również jakoś tam drażni. Nie można wrzucać do jednego worka każdej aktywności lekkoatletycznej i nazywać ją aerobami. Można na siłowni zrobić trening aerobowy ze sztangą, a na bieżni trening anaerobowy. Można też odwrotnie.
Dochodzi do paradoksalnych wpisów w stylu: "Po treningu aeroby: ostre interwały i Tabata".
Trening cardio ma wzmacniać organizm i pomagać w usuwaniu metabolitów, na co nie ma czasu przy intensywnym wysiłku. Poprawia pracę układu krążenia i rozwija system naczyniowy płuc i mięśni. Mało tego. Traktować można go jako formę aktywnej regeneracji. A trening to ma być trening, a nie durne oranie w chomącie z cyferek.

Na T-Nation chłopaki napisali, że wolne bieganie to najlepszy sposób bezoperacyjnej zmiany płci. Nike lansuje hasło: "Jogging ssie. Zacznij biegać." I coś w tym jest. Intensywne bieganie sprzyja temu co dla faceta ważne: testosteronowi i sile. Dobrze Ci SneS napisał Rafale. Chyba przyjął z grubsza wartości z formuły Karvonena dla Ciebie + poprawka na aktywność.

Rafał - udanego urlopu . Pulsometru nie zapomnij żebyś wiedział w jakie strefie HR jesteś leżąc na plaży .

nie bede leżał, bo mnie green peace jeszcze wepchnie do wody

Urlop ciąg dalszy . Miska w ogóle nie liczona, wpada wszystko na co mam ochotę. Siłowni w okolicach żadnej. Jedynie pozostaje codzienne bieganie, ale w solidnej jak na mnie dawce. Pozdrawiam

ja na urlop wyjeżdżam dopiero w piątek ,ale już mam atmosferę urlopową i podobnie miska strasznie kiepska
no ale coś trzeba z tego życia mieć