kto dużo je, ten i spamuje ;-)

czyli znowu się powtarza temat popadania w skrajności

Ano Sis. Ja idąc na studia miałam już plany usamodzielnienia się. I jakoś pogodziłam ze sobą ambitne studia, życie towarzyskie, zdobycie grosza na życie i jeszcze jakąś tam aktywność fizyczną i odchamianie się (książki, kino etc).
Tyle że gapienie się w lustro nie było moją główną aktywnością, a obwód bioder i uda nie był w centrum mej egzystencji

czyli Sis zrobilas dokladnie to co inteligentny mezczyzna

Na to wygląda

Ale ja najlepiej wspominam czasy studiów, bo robiłam to, co lubię, czyli uczenie się

Teraz to stara jestem, a dalej to lubię i wciąż mi odbija i na kursy ambitne różne się zapisuję. Ostatnio kurs "Public Speaking" zrobiłam - mogę mowy publiczne wygłaszać
Jakbym nie mogła sobie aktywności godnej matrony poszukać

Marta im dłużej się rozwijasz tym dłużej jesteś młoda. Każdy powinien ciągle szukać nowego a tyyyyyle ludzi w pewnym momencie po prostu zasiada i wegetuje

Nam pan doktor na zajęciach powiedział kiedyś, że zazdrości nam, że się jeszcze możemy uczyć, bo on już za stary na to. A ma na oko 50-tkę

ja poszłam na dzienne studia w wieku 27lat i od siebie mogę dodać, że im jestem starsza tym gorzej mi się uczy, ale to nie oznacza, że trzeba sobie odpuścić... zawsze warto się rozwijać!

50-tkę? Proszę Cię... mój Dziadek ma dużo więcej a ciągle coś czyta, wyszukuje, uczy się. Mało tego... jest na bieżąco z technologiami, ma więcej sprzętu komputerowo-fotograficznego niż ja i umie z nich korzystać, naprawiać itp. Napisała dumna wnuczka

Oj tam, oj tam za stary - ja w ostatnim półroczu zrobiłam 4 kursy doktoranckie Twój doktor też mógłby - tym bardziej, że na takim etapie zupełnie inaczej podchodzi się do zdobywania wiedzy