Hej
Po pierwsze, jestem początkująca, więc napiszę Ci tylko to czego jestem pewna z własnego doświadczenia.
agacińskaEwidentnie mam problem z białkiem. Musze jeszcze pokombinować, żeby jego wartość tu wzrosła. Nie wiem czym podbic, jeżeli mięso jem raz w tygodniu (lub rzadziej) ?
Dlaczego jesz mięso tak rzadko? Przeczytałam Twój wpis i odnalazłam wzmiankę o podukanowym wstręcie do mięcha
czy to jedyny powód? Jeśli tak, to miałam podobnie - po
dukanie ofkors - ale popróbowanie różnych rodzajów mięs pomogło. Dobrze doprawiony stek z karkówki, gotowana wołowina, aromatyczny pieczony kurczak, golonka, pieczony schab z majerankiem i czosnkiem - może coś Ci przypasuje?
Ryby są świetnym źródłem białka
W zasadzie tylko w jednym posiłku masz to białko jako-tako -> w kolacji. Zjedz jajka na śniadanie, dołóż rybę do lunchu, mięso na obiad...jeśli nie pasuje Ci ono jako element ciepłego posiłku, zawsze możesz je upiec/ugotować i jeść jako wędlinę. Pasty z jajkami jako dodatek do sałatki/omleta też są lekarstwem na monotonię
agacińskaI takie trochę głupie pytanie...hm...jeszcze nie doszłam do tego, jak edytować wpis z poprzednich dni w dzienniku? Czy w ogóle można?
Nie można - edytować post możesz dopóty, dopóki ktoś na niego nie odpowie. Potem jest po ptokach
W ważniejszych sprawach można poprosić o pomoc moderatorki (usunięcie zdjęć na przykład)
agacińskaWidzę, że w dziennikach dziewczyny spożywają ok 1600-1800 kcal. Ja jestem na poziomie 800-900-1000 niej więcej i bardzo bardzo boję się, że już tak skopałam swój metabolizm, że jestem skazana na te 800...że 1600 zamieni mnie w monstrum... Może któraś z was też startowała z racji głodowej i wyszła na prostą, zyskując przy tym godną zazdrości sylwetkę?
Acha, bardzo często mam problemy z brzuchem: tępy ból żołądka, wzdęcia, bóle podbrzusza - niezależnie od posiłku. Atak zaczyna się ok.14-15 i trwa do wieczora, co krzyżuje wiele moich planów. O bólu nie wspomnę.
Na razie nie mogę się pochwalić "godną zazdrości sylwetką"
ale przyszłam na forum z dietą na poziomie "800 kcal max", a bywało i mniej. Ostatnio nawet sobie przypomniałam, jak tu trafiłam: szukałam w internecie odpowiedzi na pytanie, dlaczego ciągle jest mi zimno...
Owszem, od momentu wejścia na wyższe kalorie przybyło mi parę kilogramów, co powinnaś wziąć pod uwagę (ale przeskaluj to na swój wzrost - ja mam 176 cm), ale dzięki jednoczesnemu włączeniu ćwiczeń siłowych to
tylko kilka kg. Nie jest mi już zimno, nie mam kłopotów z trawieniem - wcześniej bez przyjmowania błonnika chybabym umarła
(bóle podbrzusza takie, że nie mogłam się wyprostować). Co ważne, tej zimy pierwszy raz od lat nie miałam znaczącego spadku nastroju, co jak widzę, jest również Twoim problemem.
Podsumowując: włącz więcej źródeł białka, nie bój się mięsa (jest go wiele rodzajów, naprawdę, i można je przyrządzić na tyle różnych sposobów!!!) ani jajek, zacznij
jeść więcej i nie bój się przytyć - inaczej zniszczysz swój organizm poza możliwości naprawy. Spadki nastroju, hiperprolaktynemia - to pierwsze (albo i nie...) objawy tego, że nie dzieje się dobrze.
No i ćwicz
z nami oczywiście.