Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
yyy....sie nakręci. tylko żeby to ktoś obejrzał, bo tak się będę dalej kręcić...w kółko. no ale jak jadłam 1600, to absolutnie nic się nie działo...eh...no i się zaplątałam <ściana>
i tak, absolutnie nie skończyłam redukcji (zakończę ją wraz z konkursem). jeżeli chodzi i figurę, to najbardziej bujam się z brzuchem. no i oczywiście, że marzy mi się góra, szczególnie plecy.
Zmieniony przez - kebula w dniu 2014-02-16 19:19:01
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
7
Napisanych postów
4315
Wiek
32 lat
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
115601
Jesteś tutaj rok, niektóre rzeczy są w kółko powtarzane, na przykład to, że gruszki chudną najpierw z góry, a dół rusza na końcu albo w ogóle a u ciebie ta góra jest już chuda.
Te filmy na pewno się przydadzą, w ogóle z podstawowych ćwiczeń.
Możliwe, że brzuch u ciebie trzyma się dlatego, że jesz za mało i 'stresujesz' tym organizm.
W kwestii redukcji - chodzi mi o to, że moim zdaniem powinnaś jeść więcej i budować mięśnie, poprawiając tym samym jakość ciała. To proporcje sprawiają, że wyglądamy lepiej lub gorzej, czasem warto skupić się na rekompozycji a nie tylko chudnąć.
Konkurs jest dobrą okazją na zmianę spojrzenia na swoje ciało
Zmieniony przez - Esther w dniu 2014-02-16 19:30:42
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
tak, masz rację. najgorsze jest to, że jestem tego świadoma, ale wygląd mojego brzucha bardzo zaciemnia mi tę wiedzę. zapewne stresuję go nie tylko dietą, ale i całym moim pogmatwanym życiem. i tak jestem przez to specyficzną gruszką. ok, z przyjemnością zmienię rozkład i nawet na wyższy, tylko nie wiem, gdzie co dodać, wszędzie po 10g? bo naprawdę, powrót do starego ma mało sensu, skoro się nie sprawdza.
właśnie dlatego zdecydowałam się na konkurs, z całą świadomością, że to już będzie koniec redukcji.
Zmieniony przez - kebula w dniu 2014-02-16 19:46:42
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
w tamtym podsumowaniu byłam właśnie na btw 110/60/150, owszem, było parę wpadek, na początku też beznadziejnie mi to dietkowanie szło, no ale się zawzięłam i szło. miała być redukcja, a ile mi w sumie spadło? 10 cm ? tyle to dziewczyny osiągają w ciągu miesiąca.nawet jeżeli chodzi po prostu o zmiany, to tylko pośladki mi się trochę podniosły. teraz w tym cyklu chociaż coś w plecy idzie :).
no ale dobra, nie będę świrować i wrócę do korzeni:)
Zmieniony przez - kebula w dniu 2014-02-16 20:01:51
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
4
Napisanych postów
1489
Wiek
39 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
35096
kebula
a ile mi w sumie spadło? 10 cm ? tyle to dziewczyny osiągają w ciągu miesiąca
Ciesz się, że w ogóle spadło
No i nie każdy traci 10 cm w ciągu m-ca. Tym się nie sugeruj.
"Never let the odds keep you from doing what you know in your heart you were meant to do."
P.S. Cudownie być poza Ladies: czysta micha z czitem raz w tygodniu, jedzenia aż za dużo, przez większą część roku brak aero, indywidualna trenerka i forma psychiczna i fizyczna jest, a na wakacje będzie mega wypas
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
w wyniku przedwczorajszej dyskusji zapomniałam o wymiarach- niby są spadki spowodowane ucięciem btw, ale, ale bedę rozsądna i grzecznie wrócę do starego podziału.
dobra, zacznę od filmików. trochę się boję, bo cuda mogą wyjść.
1.wiosło.
kątomierzem nie mierzyłam, ale chyba jest ok.45stopni (tak było w atlasie delaviera). no i plecy czuję fantastycznie.
2.mc
na większych krążkach łatwiej mi odstawić. ale boję się o kręgosłup. wg fizjoterapeuty ja w ogóle tego nie powinnam robić :(
3. przysiad.
nie wiem, czy podwijam czy nie, nie rozróżniam tego. w ogóle, jeżeli chodzi o przysiad, to naprawdę myślałam, ze robię dobrze, bo na naszej siłowni pracuje dosyć utytułowany trener i kiedyś powiedział, że jest ok, ale to była uwaga na podstawie obserwacji kątem oka.
w sumie nie wiem, czy coś widać, bo koszulka zlewa się z tłem.
a dziś trening wyglądał tak (dodam, ze zapomniałam wziąć jednej waznej rzeczy na trening- mózgu, a więc, pouciekały mi przerwy i nie sprawdziłam wagi sztangi, także ewentualnie +5 w 1 i 2a.
1. 1. Martwy ciąg 5x8-10 60sek przerwy
25kgx10/25kgx10/25kgx10/35kgx10/35kgx10
2a. przysiad z nogami szeroko 3x12-15 bez przerwy
35kgx15/40kgx15/40kgx15
2b. wyciskanie suwnicy 3x 12-15 90sek przerwy
80kgx15/80kgx15/80kgx15
3. wyciskanie sztangielek na klatkę skos góra 4x 8-10 60 sek
9kgx12/9kgx12/10.7kgx6/10.7kgx6
4. wiosłowanie sztangą w opadzie 4x8-10 60 sek.
25kgx10/25kgx10/30kgx10/30kgx10
1. mój kręgosłup mi "sugeruje", że było dziś za dużo szczęścia.sama nie wiem. ja już nic nie wiem.
2a. chyba ok. nie schodzę tak nisko, tylko szkopuł w tym, że...nie czuję momentu podwinięcia.
2b. coś za lekko było= coś nie tak z ciężarem
3. tu w ogóle wyszło coś dziwnego, bo zapomniałam o 4 serii. przypomniało mi się jak się szykowałam do wiosłowania, więc przerwa była na pewno dłuższa
4.ok
bieżna 17 min (w tym 3 cykle interwału 2 min 10km/h/13km/h)
michy (wczoraj tak jeszcze bidnie, bo nie chciało mi się poprawiać miski, ale węgli było więcej)
suple: tylko magnez, bo sie zioła skończyły.
no i pomiary, na..e..koniec.
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
o jezusie, jestem po wizycie i fizjo (nie wiem, jak się doczołgałam do domu), już opowiadam.
poszłam, bo boli mnie kręgosłup gdy siedzę. skojarzyłam to z robieniem mc (co było szczerze odradzane na pierwszej konsultacji, przed podjęciem treningów). na szczęście (dla kręgosłupa, nie dla mojej kieszeni:P), to nie część lędźwiowa kręgosłupa, lecz więzadła/nerwy/mięśnie (nie wiem, nie pamiętam, bo ból dużo przyćmiewał) w obrębie kulszowym (czyli zbyt dosłownie realizuję powiedzenie spiąć dvpę). to samo z barkami- były bardzo spięta, a teraz po masażu robię agrafkę bez problemu:). jeżeli chodzi o mój kręgosłup, to nie jest źle. lordoza nie jest patologicznie głęboka, skolioza też. jeszcze muszę zrobić parę sesji masażu i będę mogła spokojnie siedzieć:). teraz boli mnie wszystko, ale to nic niepokojącego, fizjo ostrzegał, że tak może być.
jednak przerwałam trening siłowy i nie wrócę do sztangi aż do rozpoczęcia konkursu. tak więc, zakończyłam również cykl treningowy. jutro zrobię podsumowanie.
1. 1. push press 5 x 8-10 60sek
22.5kgx10/22.5kgx10/22.5kgx10/22.5kgx10/25kgx9
2a. przysiad przedni 3x12-15 bez przerwy
30kgx15/30kgx15/35kgx15
2b. przysiad bułgarski 3x 12-15 90sek przerwy
5kgx15/5kgx15/6kgx12
3. ściąganie drążka górnego do klatki szeroko 4x 8-10 60sek
25kgx10/25kgx10/25kgx10/25kgx10
4."jeżyki" na brzuch (kulenie się z linką wyciągu górnego) 3x 15-20 60sek
30kgx10/30kgx10/40kgx17
1.przerażona tym, co się działo, nie szarżowałam z ciężarem, ale i tak było ciężko.
oto filmik- sama wychwyciłam fakt, że za bardzo wypycham lordozę, być może za mocno się odbijam
2a. ok, też mam filmik. no i nowy rekorf (chociaż jak patrzę ile inny dziewczyny podnoszą to nie ma się czym chwalić)
2b. wzięłam mniejszy ciężar i przyznam...też "przyjemnie".niestety, nie mam przyzwoitego filmiku, bo ciągle ktoś mi się w kadr wpierddd..właził. a, i w ostatniej serii nie udało mi się zrobić superserii, bo nie dość, że każdy mi właził w kadr, to jeszcze wpakował się akurat w to miejsce, gdzie ćwiczyłam.
3.ok
4. lepiej
17 min bieżni (z delikatnymi interwałami 4 cykle po 1 min)
suple:jak uda mi się ruszyć to będzie magnez i napar ze skrzypu
michy:
a teraz pozwólcie, ze umrę
Zmieniony przez - kebula w dniu 2014-02-21 21:44:34
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
Zakończyłam cykl treningów Obliques nr3, więc czas na podsumowanie.
Miałam to zrobić w sobotę, ale brak czasu i kłopoty z komputerem wydłużyły wpis.
Cykl miał trwać 8 tygodni, ale ze względu na kontuzję trwał 7.
rozkład, po staremu, 110/60/150 z krótkim (tygodniowym) tygodniowym epizodem 100/50/140. cel- redukcja częściowo zrealizowany. Nadal nie lubię swojego brzucha.
wrażenia, z treningu?
Było fajnie:P, aczkolwiek wciąż robię błędy. Push press ostro zahacza o push jerk, również źle robiłam mc i jakoś tak za dużo miałam siły w bułgarach. Nie było rekordów siłowych (a marzy mi się przysiadzik ze sztangą wazącą tyle, co ja).
Polubiłam bardziej kardio i interwały, aczkolwiek nie udało mi się zrobić satysfakcjonującego hiit. Sporo jeździłam na łyżwach ( w środę założę je po raz ostatni w tym sezonie:(). Planka jak nie umiałam, tak dalej nie umiem, ale specjalnie nie ćwiczyłam.za to z podciąganiem coraz lepiej. Na wytrzymki nie miałam czasu.
All in all, mogło być lepiej.
ok, miało nie być zdjęć, bo niedługo rusza konkurs, ale cóż to za podsumowanie bez fot:)
co teraz? No konkurs. Na razie regeneracja, siłowo nie będę ćwiczyć, ale pojawi się stretching, interwały i wytrzymki. Powracam na siłownię wraz z konkursem, bo teraz nie chcę zaczynać niczego nowego. Poza tym, mam rehabilitację (spięte nerwy kulszowe). Tylko że z drugiej strony to słaba wymówka, bo tak naprawdę sport (a szczególnie rozciąganie) przynosi dużą ulgę.
to już też prawdopodobnie koniec mojej redukcji.
Zmieniony przez - kebula w dniu 2014-02-25 07:17:33
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
4
Napisanych postów
1489
Wiek
39 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
35096
Wow, ale Ci brzuch wciągło i pupę podniosło
"Never let the odds keep you from doing what you know in your heart you were meant to do."
P.S. Cudownie być poza Ladies: czysta micha z czitem raz w tygodniu, jedzenia aż za dużo, przez większą część roku brak aero, indywidualna trenerka i forma psychiczna i fizyczna jest, a na wakacje będzie mega wypas