
+ Dodatkowo podwójna porcja tranu, wapno z witaminą C i ciepłe herbatki, bo trochę mnie dzisiaj przewiało. Poza bilansem keczup po treningu, dzisiaj miałem poza siłownią dodatkową aktywność, mogę se pozwolić, a co

Trening
Wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowych rozwiązań. W tym tygodniu robiłem tylko jeden trening (push we wtorek), dziś powinienem robić pull, a lekki push by przepadł. Pokombinowałem jednak tak, żeby nie zaniedbać pull, a push też liznąć.
1. Przysiady
Choć zwykle robię je w treningu push, więc nie powinienem ustawiać ich na priorytet, to chciałem się koniecznie w nich sprawdzić, a po martwym ciągu nie dałbym rady z większymi ciężarami (bardzo nie lubię łączyć tych dwóch ćwiczeń na jednej sesji). Poszło tak (nie licząc serii rozgrzewkowych):
65x10
70x10
75x8
70x8
W ostatniej serii trudno było mi zapanować nad prawidłową postawą ciała (tak jakby mięśnie stabilizujące zaczęły odmawiać posłuszeństwa), więc choć po ośmiu powtórzeniach czułem jeszcze moc w czwórkach, wolałem sobie odpuścić. W poniedziałek znów przysiady, a za chwilę miałem robić MC - stwierdziłem, że nie warto.
2. Martwy ciąg
Mniejsze talerze niż na sztandze olimpijskiej (zazwyczaj na takiej ćwiczę) = głębszy ruch = większe zaangażowanie nóg, które przed chwilą były ćwiczone = gorsze wyniki. Nie jestem nawet w stanie stwierdzić czy było czysto technicznie, bo tak jak już pisałem trochę wybiło mnie z rytmu to, że w momencie, w którym zwykle talerze dotykają podłogi, teraz ciągle wisiały one w powietrzu. W dodatku miałem kiepskie oparcie w nogach. Z dużym trudem poszło 4x8x80kg
3. Podciąganie
Drążek był bardzo prowizoryczny, ale głupotą byłoby zwalać winę na drążek - na razie brak progresu. Znajomy, który ćwiczy kalistenikę polecił mi dwie metody:
-Podciąganie w oparciu nogami o krzesło
-Zamontowanie drążka w pokoju i seria podciągnięć przy każdej okazji (tzw. "smarowanie") - chcę wyjść z pokoju - muszę się podciągnąć, chcę wyjść - to samo itd. Ponoć układ nerwowy wtedy się przyzwyczaja i zwiększają się możliwości w tym ćwiczeniu. Co o tym sądzicie?
4. Szrugsy - 3x20x12kg na rękę.
Przed drugą serią przyszło paru kolegów i wtedy już wiedziałem, że trening nie przebiegnie w normalnej atmosferze :) Mimo to jakoś udało mi się jeszcze normalnie poćwiczyć.
5. Uginanie ramion z gryfem prostym
Ciężar 30kg, 15,12 i 10 powtórzeń.
6. Wyciskanie żołnierskie
Ciągle piszę, że 24kg to dla mnie za mało, a przy 34kg nie robię pełnych i technicznych powtórzeń. Racja - 30kg to ciężar idealny, na takim dzisiaj właśnie ćwiczyłem. Nie pamiętam dokładnie, ale zrobiłem chyba 3 serie...
7. Wiosłowanie sztangielką
...I wtedy sobie przypomniałem - wtf, nie zrobiłem wiosłowania

I tu trening skończyłem. Mam nadzieję, że już nie będę musiał więcej w ten sposób kombinować, na tygodniu dostęp do siłowni będzie swobodny, a ja będę trzymać się planu. W czwartek mam odebrać telefon z komisu - wtedy zacznie się pojawiać więcej zdjęć i filmików. O ile znów nie pojawią się jakieś przeciwności losu

"Nie głaskało mnie życie po głowie
Nie pijałem ptasiego mleka
No, i dobrze! No - i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka!"
DZIENNIK http://www.sfd.pl/DT__Chudzi_moga_iśc_na_ryby__by_pilkaPN-t1006905.html