SOBOTA (3 SIERPNIA 2013)
WYMIARY
Nie wiem jak te wymiary rozumieć. Jak się mierzyłam to stwierdziłam, że chyba robię masę, ale teraz jak wpisałam do tabelki i mam porównanie to takie dziwne są: góra spada...dół rośnie tj. biodra..uda spadają..Na tej samej kaloryczności, co teraz byłam niby na rzeźbie w konkursie (z tą różnicą, że miałam rotację ww)...a teraz organizm reaguje inaczej.
JEDZONKO CHWILOWO LICZONE
BTW ok. 130/80/155, MISKA BEZGLUTENOWA
NAPOJE: lampka wina półwytrawnego do obiadu, kombucha robiona na herbacie zielonej z pigwą,herbata biała Snow White Buds, przefiltrowana woda
POZA MISKĄ: cebula, duża kalarepa, kilka rzodkiewek, pomidory, 1/4 ogromnego kalafiora, czosnek
TRENING
Trenowałam zaraz przed posiłkiem nr 2. Cienka jestem w interwałach. Już po 4 powtórzeniach nie dawałam rady.
PLANY
W moich notatkach znalazłam taki wzór na wyliczenie zapotrzebowania zerowego:
BMR = 655 + (9.6 x kg) + (1.7 x cm) - (4.7 x wiek)
Pomnóż wynik przez 1.6 i otrzymasz swoje zapotrzebowanie zerowe.
Nie znalazłam wyjaśnienia, co to za liczba 655?? Może ja powinnam mieć jakąś inną?
Z wyliczeń wyszło mi ok. 2000 kcal.
Nie zapisałam sobie w jakim dzienniku to wyczytałam, ale mam zapisane, że ten ktoś robił masę. Tam też były zalecenia odjąć 25% w dni nietreningowe, 3 g białka na kg ciała, w dni siłowe kaloryczność z tłuszczu i węgli 50% - 50%, dni beztreningowe - 70% tłuszcze, 30% ww.
I stosując się do tego wychodzi:
2000 KCAL W DNI SIŁOWE
BTW: 150 b/ 80 t /175 ww
1650 KCAL W DNI BEZTRENINGOWE I AERO
BTW: 150 b/ 110 t /105 ww
Hmmm...ostatnio (możliwe, że z powodu upałów) ciężko mi wchodzi jedzenie to, co mam do tej pory. Dzisiaj miałam sobie cheat day'a zrobić z owocami z ogródka, bo przez najbliższe 2 tygodnie pewnie ich za wiele nie będę jadła (złe samopoczucie po pomarańczach i dużej ilości arbuza), ale nie miałam i nie mam ochoty.
Na wyjeździe:
Jutro lecę do zapowiadanych wcześniej Włoszech. Wracam dopiero 17 sierpnia, więc trochę znowu mnie nie będzie. W związku z tym:
- na wakacjach zmniejszam ww do 130g, reszta na oko
- nastawiam się na duuuużo zwiedzania, więc trochę ruchu w postaci chodzenia będzie..pływanie pewnie też wskoczy
- mam w apartamencie kuchnię, więc raczej nastawiam się na własne jedzenie w sumie to z 2-ch powodów: po posiłkach w restauracjach zwykle mam wzdęcia brzucha, a po drugie sądząc po cenach pociągów we Włoszech jest strasznie drogo, a chcę jak najwięcej pozwiedzać za tą kasę, co dostałam z unii (biorę quinoa, ciecierzycę, migdały, mnóstwo suszonego mięcha, chlebek bananowy,
płatki owsiane i kilka sardynek w puszkach, jajka...planuję kupować jedynie ryby, jako źródła białka)
- gdybym nie była na bezglutenie pewnie bym się jednorazowo skusiła na włoską pizzę...hmmm...może znajdzie się jakaś ristorante z bezglutenowymi
Po powrocie:
Muszę to jeszcze przemyśleć, ale mam dwie opcje:
a) zostać na dotychczasowej kaloryczności i odczekać aż będzie trochę chłodniej i mi się zwiększy apetyt no i ogólnie zobaczyć co się będzie działo...po raz 3-ci rozpocząć aktualny trening Saidy i w końcu go doprowadzić do końca, bo przez te wyjazdy zwykle 2 tygodnie go ciągnęłam i koniec lub zmienić trening na któryś z treningów chudej..chyba Martucca układała i gdzieś tam widziałam podziękowanie za krótkie treningi, a w sumie mi na czasie by zależało, bo od września znowu zacznie się praca
b) zwiększać powoli kaloryczność do tej obliczonej przeze mnie niby zerowej, a z treningami j.w.
Zmieniony przez - Agnese w dniu 2013-08-03 19:12:19