wzrost- 198cm
waga- 116,8kg
%tł- 30,9%
%mięśni- 33,1%.
Jak już wspomniałem, przez miesiąc ćwiczyłem po 2 razy w tygodniu, aby przygotować się do jakichś większych i częstszych wysiłków fizycznych. Po miesiącu pomiary pokazywały pewny postęp:
waga- 116,3
%tł- 29,5% (tu widać progres)
%mięśni- 33,8%.
Teraz od dwóch tygodni na siłownię uczęszczam sam, 3 razy w tygodniu i mój plan podany przez trenera, po małych modyfikacjach wygląda następująco:
nogi- wypychanie na maszynie- 4serie
klatka- wyciskanie hantli 4 serie
barki- unoszenie na maszynie bokiem 4 serie
plecy- wiosło 4 serie + podciąganie na drążku 4 króciutkie serie
biceps- podnoszenie hantelków stojąc 4 serie
triceps- francuz 4 serie
brzuch- maszyna 4 serie na mięśnie brzucha zwykłe + skrętne.
Na dodatek po treningu siłowym, jeśli można tak to nazwać idę na bieżnię, gdzie 30 minut biegam, a w zasadzie wprowadzam program http://www.treningaerobowy.pl/bieganie/trening-40-minut-biegu i jestem obecnie na 4 tygodniu. Po biegu, żeby się wyciszyć idę jeszcze na jakieś 10-15 minut na rowerek stacjonarny i jeżdżę ze średnim obciążeniem. Po dwóch tygodniach od ostatniego pomiaru, moja domowa waga ruszyła z pokazywanego ciągle 120-121kg o prawie 3 kg w dół, ale dokładniejszych pomiarów nie mam póki co możliwości zrobić.
Moje obecne wymiary to-
brzuch- 118cm
klatka wdech 119, wydech 114
biceps- 40,5.
Zapytacie pewnie o dietę, no cóż, dietę można będzie wprowadzić od końca września/początku października, gdyż w chwili obecnej, będąc w domu za cholerę nie da się niczego rozpocząć sensownego (ach te kochane babcie i ich domowe obiadki, z których za cholerę nie można zrezygnować...), ale do tej pory staram się zmienić nawyki żywieniowe, ograniczenie prawie do 0 słodyczy, cukrowanych i gazowanych napojów, częstsze i mniejsze posiłki, zamieniłem pieczywo białe na ciemne. Dodatkowo zacząłem stosować TSE w dawkach w dni treningowe po 2 przed śniadaniem i obiadem i 1 przed treningiem, a w dni nietreningowe po 1 przed śniadaniem i obiadem, + HMB 4x1 w dni treningowe i 2x1 w nietreningowe. Moje cele? Zrzucić ile się da, potem się będzie myślało co dalej. Po co dziennik? Żeby ktoś mnie motywował i żebym sam widział poprawę w kolejnych meldunkach z pola walki. Także życzcie powodzenia, trzymajcie kciuki!