Dawno mnie tu nie było w weekend jak wróciłam do domu to moje Malutki nie odstępowały mnie na krok, stąd moje zaległości.
Teraz mam kilka minutek, bo jeden Malutek zasypia a z drugim zaczynam grać w jakieś NINJAGO cokolwiek to znaczy.
Miski nie wrzucam, bo bryluje na czuja
, na śniadanie staram się zjeść jakieś jajo +ser żółty, masło, kawałek jakiegoś pieczywa + warzywa, obiad porażka, (chociaż i tak jest już lepiej, bo dogadałam się z kucharzem i dostaję ryż lub jakąś kaszę zamiast frytek i mięsko grillowane bez panierki) Podwieczorek jakiś serek wiejski + mam swoje pieczywo. Kolacja to 30gr odżywki (MyoFusionGN), wiórki kokosowe, siemię lniane, płatki migdałów (po 10 gr.), do tego 3-4 chlebki Wassy. Oczywiście w ciągu dnia zjadam owoce (nektaryny, brzoskwinie lub maliny).
W tym tygodniu była masakra, bo byłam w innym hotelu i jedzenie było kiepskie a do tego we wtorek pół dnia spędziłam w samochodzie (na szczęście miałam odmierzoną odżywkę z pierdołami).
W zeszłym tygodniu codziennie biegałam rano 50 minut + wieczorem chodziłam na siłownię – i tu również brylowałam(nie miałam ze sobą rozpiski a do tego szukałam jakiejś normalnej siłowni).
Przedwczoraj zrobiłam 4 x 50 przysiadów, 5 x 10 pompki i biegałam ok. 50 minut, ( jako że byłam w hotelu to nie zlokalizowałam gdzie jest jakaś siłka w pobliżu)
Wczoraj troszkę poćwiczyłam, ale jako że nie ma mnie już troszkę w domu to mój mąż pochował mi obciążenia i nie mogłam sobie dołożyć więcej stąd tak cienko.
Co do pomiarów to tragedii nie ma, ale rewelacji też nie ma.
Dołożyłam jeszcze jeden pomiar a mianowicie biceps, jak zaczynałam to miałam nie całe 27 a teraz ciut więcej (patrz tabela)
Od dziś do niedzieli jestem na miejscu (nigdzie nie wyjeżdżam na szczęście) tak, więc michy mogę pilnować.
Od poniedziałku będę musiała coś pokombinować z miską żeby dobrze jeść, bo później chodzę głodna i jak wracam do domu na weekend to podjadam jakieś pierdy
a i rozpiskę sobie wezmę na siłkę
.
Tyle moich wywodów mam nadzieję, że od 12 września wszystko się już u mnie poukłada.
Póki, co jest mi bardzo ciężko i czasem mam chwile, że
nic mi się nie chce i tak się zastanawiam, po co się tak spinam. Na szczęście te stany w miarę szybko mijają, może jak bym była w domu i miała wszystko poukładane to lepiej by było
Zmieniony przez - 2KKA w dniu 2012-08-15 09:24:21