Rząd jest, jaki jest, żołnierze nie są od tego, żeby oceniać rząd (bez nieporozumień - ja tam naszego rządu nie lubię). Jasne, że żołnierz ma wykonywać rozkazy, bo jakby każdemu wolno się było zastanawiać, co jest dobre a co złe, to by był w wojsku jeden wielki burdel. Dlatego właśnie jedyną moralną podstawą do zabijania na wojnie (które zawsze jest złe) jest służba dla własnego kraju. Dlatego właśnie żołnierz walczący w armii swojego kraju, o ile nie popełnia zbrodnii wojennych, jest zwolniony z odpowiedzialności (moralnej i prawnej) za zabijanie - wykonuje polecenia swojego rządu, to co robi, robi dla dobra/obrony/interesu swojego kraju, a przynajmniej ma prawo tak uważać. Żołnierz nie jest politykiem, żeby się nad tym zastanawiać. Jeżeli jednak zaciąga się w obcej armii, robi to tylko dla forsy. A twoje argumenty materialne są po prostu śmieszne. Morderca na zlecenie też może powiedzieć: "a ja nie zniose sytuacji kiedy nie bede mogl dzieciakowi lizaka kupic bo mi do 1 nie starczy !!"
***
"...bowiem człowiek, który pragnie zawsze i wszędzie wytrwać w dobrem, paść koniecznie musi między tylu ludźmi, którzy nie są dobrymi."
Niccolo Machiavelli
Trenerów dzielimy na dwie kategorie:
- jedni potrafią wiele rzeczy, których nie uczą
- drudzy uczą wielu rzeczy, których nie potrafią.