Krisking, robiłem kompletny 5x5 (ściślej piątkę złotych ćwiczeń - siady, mc, wiosło, podciąganie,
pompki na poręczach). W efekcie doprowadziłem do poważnych dysproporcji, kij że sylwetkowych - ale i siłowych, z czym cholernie się borykam obecnie. Ćwiczyłem wg. zaleceń zarówno Knife'a jak i kilku innych, nawet lepiej zorientowanych osób (nie zrozum mnie źle, ale dla mnie osobiście np. Wodyn jest mimo wszystko o klasę wyżej w "drabince trenerskiej"). Wyjątkowo trudno było mi uczyć się techniki wykonując pięć tak wymagających ćwiczeń pod rząd, tricepsy czy klatkę do dziś mam tak słabe, że szlag mnie trafia. A wszystko przez to, że zamiast słuchać tego co ma mi do powiedzenia moje ciało to ślepo czytałem
PORADNIKI i stosowałem się do nich bezmyślnie. Co z tego, że inni mają dobre chęci, jak oprócz nich trzeba też własnego wkładu, tj. myślenia, analizowania własnego postępu.
A po co piszę? Musisz sobie odpowiedzieć, czy postęp przez ostatnie dwa lata jest zadowalający i nie dało się lepiej. Zwalanie winy na kiepskie geny zostaw ludziom na wysokim poziomie, powiedzmy od półzawodowego, bo póki co to liczy się technika i systematyka. I nie wydaje mi się, by zły gen decydował o tym, że w MC złamałeś pozycję techniczną na każdej fazie ruchu. Rozumiem maksowanie, ego itp., ale ja w Twoich celach widziałem budowanie masy jako priorytet, kaleczenie techniki od początku do końca temu nie sprzyja, nawet nie mówiąc o tym jak potwornie upośledza wyniki siłowe. Zmiana techniki potrafi dać nawet kilkudziesięcioprocentową przebitkę, patrz Luki i jego wyniki w siadzie. Wydaje mi się być dobrym przykładem, będąc młodszym od Nożownika wciąga ponad 300 w MC więc chyba się nada?