Dziś jeszcze dorobiłam 1,5h ostrej jazdy na rowerze, nogi mi płonęły, bo jak zabieramy psiaki (mojemu facetowi zdjęli już gips), to jedziemy na szybkość - pod koniec to my ciągnęliśmy, ale psy mega zadowolone. A jutro pewnie będą zakwasy I u nich, i u mnie
"nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu - czas i tak upłynie"
Moje zmagania: http://www.sfd.pl/Shaneeya_/_Dziennik_Redukcji-t835544.html