więc od jutra bede wszystko wpisywać
Absolutnie nie. Masz jeść dużo warzyw, ale ich nie liczyć. A bilans ma Ci wyjść z treściwych pokarmów. I masz nie ścinać kalorii, bo A) nie chcesz zdusić metabolizmu, B) chcesz chudnąć rozsądnie, nawet jeśli trochę wolniej, ale trwale i zdrowo, C) wciąż karmisz, więc niuńka ściąga z Ciebie sporo kalorii i musisz je Wam obojgu zapewnić, D) jak pojawi się w przyszłości jakiś zastój w redukcji będziesz miała z czego zdjąć kalorii. Teraz jesz według zasad ogólnych i patrzysz co się dzieje.
A na marginesie, bo rzuciłam okiem na wstępniak.
głównie diety cud, chociaż byłam prowadzona przez dietetyka z naturhouse
NaturHouse to dopiero dieta cud. Ich pracowników w żadnym wypadku nie nazwałabym dietetykami, bo to kukiełki z komputerem przed oczami i kilkoma mocno wpranymi w głowę zasady sieci. Jedyny cel to wpychanie ludziom soczków oraz wyciąganie kasy. Wiedza żadna, odpowiedzialność niestety za to na co skazują klientów (
duszenie metabolizmu, jałowienie organizmu) tak samo zerowa. Dobrze, że się w porę wymiksowałaś. Mnie tu dziewczyny po ichnich dietach 1100-1200 kcal (z czego pewnie ponad połowa to warzywa) wyciągnęły na 1900 i bardzo długa chudłam na tej kaloryczności jak burza. Także dobrze trafiłaś, a jedzenia się nie bój.