Jak nie będziesz trzymała się rozkładu to kiedy przyjdzie czas, w którym okaże się, że nie leci nie wiadomo co czynić, co ciąć. Dlatego jest to tak ważne. Podobnie schodzenie do niższej kaloryczności mija się z celem, bo tylko spowalniasz metabolizm i stawiasz się w sytuacji, że w przypadku późniejszych cięć dojdziesz do jakiś głodowych dawek. Mniej kalorii wcale nie oznacza lepiej, szybciej…
A skoro planujesz dzień wcześniej to możesz posiedzieć nad układaniem z 5 minut dłużej aż do uzyskania odpowiedniego rozkładu. Zresztą, to nawet nie mogła być kwestia trudności z ułożeniem, bo nie dobiłaś tłuszczu, a tego akurat nie trudno dołożyć dodając łyżkę oliwy, oleju kokosowego, trochę jakiegoś masła czy cuś, bo nie zaburza to innych składników, podbija sam tłuszcz. Śmierdzi mi tu baniem się dodawania kcal. Nie mam trochę racji? A nie masz czego się obawiać. Marta wie co robi.
Poza tym i we wcześniejszym odżywianiu miałaś tendencję do diety masakrycznie ubogiej w tłuszcze i teraz też podchodzisz do nich jak do jeża, a tłuszcz jest bardzo ważny już dla samego zachowania dobrego zdrowia. Warto w końcu zadbać o siebie i przestać dręczyć organizm dietkami z kolorowych magazynów, głodowymi dawkami jedzenia itd. Nawet nie wiesz jak potem te nasze głupie działania odbijają się w przyszłości. A im dłużej w tym tkwisz, tym dłużej będziesz wychodzić na prostą, więc warto brać się w garść.
"Jeśli spędzasz zbyt wiele czasu myśląc o czymś, nigdy tego nie dokonasz" (Bruce Lee)