Rozemocjonowany spam:
Krótka przerwa, wyjazd, powróciłam z budyniem zamiast mózgu. Przekonałam się, że trzeba uważać na wymawiane życzenia - w sobotę w romantycznym uniesieniu rzekłam, że może jednak jakiś wulkan sobie strzeli pyłem, to mi się pobyt przedłuży, bo przecież samoloty w chmurze z wulkanu nie latają. No to we wtorek pojechawszy na lotnisko, nieco zdołowana brakiem sukcesu w moich pobożnych życzeniach po odsiedzeniu godzinki, nagle mój lot został odwołany i po kolejnych 2 godzinach na tym samym lotnisku udało mi się przebukować na dzień kolejny i zaczęłam wieloprzesiadkowy powrót do Hatfiled. Po drodze zgubiłam bilet, nie miałam funtów i w desperacji zagadałam Angola, który bezczelnie gapił mi się na nogi licząc, że mnie do kantoru zaprowadzi, a on był takim gentelmanem, ze kupił mi bilet Dnia następnego mój lot opóźnił się jednye 4 godziny (brak info wcześniej), 3 razy zmieniało się miejsce lądowania więc pokwitłam sobie 6 godzinek na Luton aby nad ranem jakimś cudem wylądować na zamglonym okęciu.
Ogólnie nadal mam budyń to go pozwalczam pocąc się, tam gdzie najlepiej się człowiek wypaca z głupich myśli.
hmm
ale jedno pytanie, Marta: czy dalej mam brać suple tak jak ustalono na próbny miesiąc:
- 15 ml tranu
- 10 ml wiesiołka
- 5 g kokosa
- łycha masła
- probiotyk