Dobry wieczór wszystkim,
MISKA:
Śniadanie - jak widać, wstaję bardzo rano. I tak już prawdopodobnie zostanie. Wymyśliłam pyszną rzecz na rano i do tego szybką. Mieszamy białeczko, twaróg i banana na papkę - pyszne, słodkie (dla łakomczuchów takich jak ja), sycące, proste węgle dostarcza rano, więc nie powinno się negatywnie odbić na figurze. I można wszędzie ze sobą zabrać.
II. śniadanie - powtórka z rozrywki.
Obiad - tu jeszcze miałam normalnie czas - zjadłam kotleta z mięsa mielonego wieprzowo-indyczego z kaszą i pomidorami.
Popołudniowy - no i praca. I baardzo długa przerwa. To niedobrze, ale nie miałam kiedy zjeść, bo bez przerwy zajęcia, a na lekcjach przecież nie mam jak. Więc jak tylko dotarłam do samochodu, to wcięłam drugą porcję obiadową.
Wieczorny - źle na noc z tymi muesli. Ale potrzebuję węgli, bo przede mną dłuuga noc przygotowywania lekcji na jutro.
Wieczorny 2. - po treningu tylko serek.
TRENING:
Wczoraj robiłam nogi, wydawało mi się, że słabo. A tu dziś mnie bolą. To chyba jednak nie było tak tragicznie. Dziś robię tylko aeroby - na siłowy będzie czas jutro. 30 minut na orbitreku i jeszcze brzuch. Właśnie zmierzam na siłownia.
Czy miska się polepszyła? Czy mogę taką bananowo-twarogową papkę na rano wcinać? Bo wychodzi wyśmienita, a i białko ma dobre i węgle. Trochę gorzej z tłuszczami, ale te nabiłam tymi kotletami.
P.S. Te wartości ze smalcu są orientacyjne - mogło go być trochę mniej. Ale tak na jednego kotleta by przypadało.
Do jutra :)