1. Wciskanie sztangielek na barki 5x 8/6/6/4/4 60ske 7/8/8/10/12x3
(12 z pomocą trenera)
2. Sciaganie drazka wyciagu gornego do klatki 5x j.w. 28/30/33/35/35x3
ost. z ledwością, dociągałam do połowy,było mi trudno dotykać klaty
3.
wyciskanie sztangi skos gora 60` 4x6-8 60ske
28/28/26/24x5
zaczynając od max przy kolejnych seriach mimo mniejszego ciężaru moje ręce były coraz bardziej bezsilne, no i te dość krótkie przerwy-60sek przy 28kg 3 zrobiłam sama, a pozostałe 5 powt. z wsparciem trenera, męczyłam się z tym ciężaerem
4. Szrugsy 4x 6-8 60ske 4 serie z hantlami 15kg
5. Czacholamacz 3x 8-10 30ske
3 serie z ciężarem 10,5kg , ost. powtórzenia z pomocą trenera, ręce mi się trzęsły jak galareta
6. Ugiananie sztangi stojc 3x 8-10 30sek
3 seriex 13kg
właściwie ten trening to powtórka ciężarów tych, które były ostatnio-żadnych spadków, ani progresów akurat
dziś już nogi inne, 2 dni bez treningu (siła wyższa jak to się mówi) i solidniejsze nawadnianie daje się odczuć, poza tym powera miałam też przez poliwo węglowe, którego dziś było uuuuuuu............
ja sama siebie oszukuję, jesli myślę , ze monotonna dieta mi nie przeszkadza!!!
może nie przeszkadza w danym momencie, ale w dłuższej perspektywie odbija sie negatywnie na mnie,
wczoraj wciskałam już w siebie wątróbkę, przesycenie na maxa
a kumuluje się ochota na inne smaki, org. też dopomina się urozmaicenia!
dziś ja i fizycznie i psychicznie potrzebowałam dnia chitowego!!!
najedzona jestem jak po weselu
ale brakowało mi tak jak pisałąm tych smaków
były nalesniki z razowej mąki z jogurtem, musli, pierożki, paluszki,mleko
o dziwo mój brzuch mimo nabiału się nie zbuntował
nawet tego nie liczę...
nie bede się tyrać teraz, ale mam nauczkę za moje iscie po najmniejszej lini oporu
czyli no można powiedzieć-zrealizowałam dziś reset
mam troche postępów z regularnością, a teraz pora na kolejne poprawki-skład +mniejsza obiętosc posiłków
+trening czas powalczyć o "pozycję trumienną"