Dzisiaj na siłowni walczyłam sama ze sobą, ale nie fizycznie tylko psychicznie. Zdecydowanie brakowało mi motywatora, kogoś kto by porządnie się na mnie wydarł i mówił mi "Dasz radę!". Humor miałam taki, że tylko siąść i płakać, ale zawsze tak mam przed @, więc liczę, że niedługo mi przejdzie :)
Nastawiłam sobie również zakwas na chleb wg Ovieji, zobaczymy jutro jak mi wyjdzie.
Trening B.
Rozgrzewka 10 min na bieżni
A. Martwy ciąg 35x10, 40x10, 45x10
ładnie mi szło, od początku już miałam chwyt mieszany, teraz za to pięknie mnie plecy mięśnie na plecach bolą :)
B1.
Wyciskanie sztangi stojąc 15x10, 18x10, 20x(8+2) z
większyłam sobie obciążenia w pierwszych dwóch seriach, w porównaniu do ostatniego treningu, ale jeszcze te 20 kg będę męczyć na następnym treningu.
B2. ściąganie drążka górnego do klatki szeroko z nachwytem 25x10, 30x10, 35x10
tu mi szło za łatwo, ale mam takie wrażenie, że w tym klubie, w którym dzisiaj byłam, mają zawyżoną wartość wypisaną na sztabkach
C1. wypady 16x10, 25x10, 28x(4+4+2)
jestem z siebie zadowolona, że dałam radę z 28 kg, co prawda na raty, ale zrobiłam
C2. uginanie nóg siedząc 25x10, 30x10, 35x10
nie było maszyny do ćwiczenia leżąc, więc zrobiłam siedząc
D. pompki max
plus 2km na bieżni w 15 min.
adamoxll wzięłam sobie mp3 do biegania, ale dalej to nie moja bajka, już te 15 min mi się dłużyło. Zastanawiam się już od jakiegoś czasu nad wypróbowaniem wioślarza, może to mi bardziej przypadnie do gustu.
Miska dzisiejsza:
Wczoraj ładnie sobie wszystko zaplanowałam, zakupy zrobiłam, żeby już się nie martwić i nie kombinować. Wracam dziś do domu po siłowni,a tam popsuty kurczak i kawałek cudnie ocalonego chleba (aż się dziwie, że cały nie został wciągnięty), więc całe planowanie licho wzięło. Dzisiejsza miska nie za bardzo wg rozkładu i zdecydowanie za mało kaloryczna.
Warzywa: pomidory z puszki, cebula, czosnek, szczypiorek,
Suple: omega3
