Ankieta:
Zdjęcie sylwetki (mile widziane): brak i szybko nie będzie z powodu braku jakiegokolwiek sprzętu, jak tylko uda mi się coś zorganizować to od razu zrobię i wrzucę
Płeć : mężczyzna
Wiek : 22
Waga : 102
Wzrost : 182
Staż treningowy: 0
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej : 35-40%
Obwód pasa: dużo, wkrótce zmierzę i wpiszę tylko skombinuję miarkę
Obwód klaty: nie mierzyłem
Obwód uda: nie mierzyłem
Aktywność w ciągu dnia : praca siedząca 8-10h na dobę 5 dni w tyg, studia w weekend
Uprawiany sport lub inne formy aktywności (jak często): obecnie nic
Ograniczenia żywieniowe(uczulenia, choroby) : nic o czym bym wiedział
Odżywianie : przez ostatnie lata śmieciowe (fast-foody, parówki, gotowe i ekspresowe dania, słodycze, słodki napoje, piwo), ostatnio nastąpiła pewna zmiana nawyków
Stan zdrowia: brak stwierdzonych dolegliwości
Preferowane formy aktywności fizycznej: na początek cokolwiek co poprawi kondycję, później siłownia+aero, dalej się zobaczy
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : brak
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów : tak, ale wolałbym nie jeżeli nie będzie takiej konieczności
Stosowane wcześniej diety/rozkład b/w/t: brak, jadłem co popadnie przez całe życie
Wrażliwość na stymulanty: raczej mała, wypijam 2-3 kawy dziennie i prawie ich nie czuję
Możliwości finansowe: mocno ograniczone, liczę na poprawę w najbliższym czasie
Cel/problem/opis: porządna redukcja rozłożona w czasie i poprawa kondycji, jeżeli to się uda to raczej już nie poprzestanę i będę dalej nad sobą pracował
Postanowiłem wziąć się za siebie bo jestem wrakiem człowieka, mam 22 lata, a czuję się jakbym miał z 50. Jestem ociężały, powolny, szybko się męczę a teraz w lato gdy tylko wyjdę z domu ciekną ze mnie hektolitry potu, moja kondycja i sprawność są na zerowym poziomie, a coś takiego jak mięśnie nie istnieje. Aby zobrazować jak tragiczna jest moja sytuacja napiszę tylko że dwa tygodnie temu gdy nadszedł punkt krytyczny i zdecydowałem się coś ze sobą zrobić nie byłem w stanie wykonać nawet jednej pompki, a wejście po schodach na 3 piętro wyczerpywało mnie jak maraton! Nigdy nie byłem chudy, ale do czasów liceum nie miałem też żadnej nadwagi, byłem też w miarę aktywny fizycznie, później niestety zacząłem zapuszczać się regularnie, całe liceum nie ćwiczyłem na wfie (teraz wiem że to był błąd, wówczas myślałem tylko o tym żebym nie musiał się użerać z chorym psychicznie nauczycielem wfu który na długo zniechęcił mnie do wszelkiego sportu) i zacząłem tyć oraz tracić kondycję. Maksymalnie ważyłem 110 kg(trochę ponad rok temu), później głównie poprzez mocne ograniczenie słodyczy i słodkich napojów schudłem do 90 kg (były też wakacje więc wpadła jakaś tam aktywność), niestety praca siedząca i weekendowe studiowanie (również spędzane głównie siedząc) spowodowały że mimo jedzenia coraz mniej tyłem coraz bardziej aż doszedłem do 102 kg i co ciekawe mam wrażanie że wyglądam teraz gorzej niż jak ważyłem 110, w szczególności większy niż wtedy mam teraz brzuch. Zarówno dietę jak i trening chciałbym zacząć jak tylko odkuję się finansowo, zacząłem jednak już przygotowania ponieważ chciałbym dobrze wystartować i zrobić jak najmniej błędów.
I. Dieta
Jestem w kropce i nie wiem jak się za to zabrać. Z kalkulatora zapotrzebowania na potreningu.pl wyszło mi że powinienem jeść prawie 3600 kcal... jedząc taką ilość prawdopodobnie ważyłbym wkrótce 200 kilo. Mam spory procent bf więc na pewno będę musiał trochę z tego obciąć, pytanie tylko ile? Obecnie jem dziennie bardzo różnie ale nie więcej niż 1500-2000 kcal i tyję! Składają się na to dwie rzeczy czyli spowolniony na maksa metabolizm oraz kompletny brak aktywności fizycznej. Mam więc dylemat od jakiej ilości kalorii zacząć oraz jak rozłożyć białko, tłuszcze i węglowodany w moim przypadku. Produkty już znajdę sobie sam i jak coś mi wyjdzie to tu wkleję rozpiskę jednak prosiłbym o radę w sprawie tej ilości kcal, gdyż nie wiem jak mam zacząć to układanie.
II. Trening
Chciałbym zacząć wykonywać trening siłowy i aerobowy. Co to aerobów to w grę wchodzi raczej tylko bieganie, nie mam dostępu do żadnych maszyn, nawet zwykłego roweru. Natomiast co do siłowni to pojawia się kolejny problem. Czasu mam wiecznie mało, a do najbliższej siłki daleko, dodatkowo finansowo też stoję marnie. Zastanawiam się nad ćwiczeniem w domu, opłacało by mi się to zarówno czasowo jak i z biegiem czasu też finansowo gdyż karnet na siłownie to spory wydatek w skali roku. Wiem mniej-więcej co powinno się znaleźć w takiej domowej siłowni, jednak jak już wspominałem kwestia finansowa to moja zmora. Chciałbym wiedzieć jak mógłbym rozłożyć sobie zakupy abym mógł ćwiczyć nie wydając w jednej chwili dużej kasy. Czy na początek wystarczyło by kupić same hantle np 2x10kg? Na ile mogą mi wystarczyć oraz co kupować w następnej kolejności (ławkę, sztangę, drążek...)? A może hantle nie wystarczą nawet na początek? Jak będę miał już w miarę kompletny sprzęt to chciałbym ćwiczyć planem FBW i raczej wezmę jakiś podstawowy gotowiec, ale więcej o tym później.
III. Suplementacja
Prawdopodobnie coś by się przydało z czasem dołączyć, chciałbym jednak uniknąć tego jak długo się da bo dieta i sprzęt do siłki prawdopodobnie i tak wykończą mnie finansowo, ewentualnie mógłbym zaopatrzeć się w jakieś witaminy czy magnez. Chyba że stwierdzicie że warto w moim przypadku w coś jeszcze zainwestować wtedy się zastanowię.
Inne pytania:
1. Rozstępy - mam bardzo dużo rozstępów... wszędzie - na brzuchu, nogach, klatce czy nawet ramionach. Część z czasów najwyższej wagi ale bardzo dużo też świeżych, głównie na brzuchu. Czytałem że nie da się ich już usunąć (nieoperacyjnie) ale może są jakieś sposoby na ich zmniejszenie?
2.Ważenie produktów - zastanawiam się jak wpisywać wagę produktów do rozpiski tzn. kiedy je ważyć np. ryż i mięso - przed ugotowaniem czy już przygotowane?
3. bieganie - wyszedłem biegać pierwszy raz od dawna wczoraj wieczorem i... padłem po kilkunastu krokach. Kondycyjnie było kiepsko ale nie to mnie zmartwiło, gorzej bolały mnie stopy. Nie wiem dlaczego, przebiegłem naprawdę niewiele, a każdy kolejny krok powodował potworny ból w stopach. Biegałem w butach halowych (jakieś nike), których używałem w liceum, są prawie wcale nie zniszczone, może nie są typowo do biegania ale bez przesady nie powinno mnie chyba aż tak boleć? Biegałem po chodniku z kostki, może to nie najlepsza powierzchnia ale wielu innych ludzi też tak biega. Czyżbym był za ciężki do biegania i to jest powodem? Czy jednak chodzi bardziej o buty, a może technikę biegania? Jeżeli chodzi o buty to ile musiałbym zapłacić za coś w czym dałoby się normalnie biegać?
Dobra, na razie tyle, jak coś mi się przypomni to będę pisał. Proszę też o wszelkie inne rady dla potwornie zapuszczonego nowicjusza. Aha, pewnie wkleicie mi zaraz sporo linków do innych tematów, nie będę się za to obrażał ale trochę już ich przeczytałem i cały czas kontynuuję w wolnych chwilach (nie jest ich dużo) i naprawdę sam potrafię większość z nich znaleźć, szczególnie podwieszonych.
Zmieniony przez - Nelchael w dniu 2013-05-12 13:13:36