Pobudka z rana bo trzeba było iść do Kościoła i do spowiedzi przed ślubem. Siostra wychodzi za mąż w ten weekend więc musiałem być czysty Po Kościele śniadanie i trochę mnie ścięło - 30 minut drzemka. Później rower, powrót, prysznic...obiadu mi się nie chciało gotować więc chinol. Praca od 19:00 do 7:00. Dzień fajny gdyby nie ta praca
Dieta
- śniadanie 3 jajka, serek wiejski, kromka
- obiad chinol 380g mięsa z ud kurczaka + jakieś 75g biały ryż + sosy nie wliczam bo nie wiem
- shake standard
- połowa ziemniaczka z cukierni do kawy, będę te słodkie ograniczał bo w sumie robi się z tego bardziej nawyk niż faktycznie chęć zjedzenia czegoś takiego - mój shake jest i tak mega słodki
Trening
- rower w terenie 37,2 km (2h 09min)
Mam MEGA trasę. Podjazd asfaltem dość konkretny ale jeszcze nie typu killer. Długi i można poćwiczyć nieźle. Oddechu brak, tętno kosmos. Jakby tego było mało później jest zjazd lasem tak konkretny że masakra. Już pod downhill także zabawa na maksa. Będę tam katował codziennie - nie ma sensu robić po 50 km dziennie po płaskim. Dzisiaj siadły dwie takie "rundki" + trochę kręcenia po okolicach.
Zmieniony przez - Detoxik w dniu 2014-07-20 19:46:45