Od stycznia redukowałem swoją wagę na LowCarb, udało mi się ładnie zrzucić balast i od lipca zacząłem stopniowo podbijać kcal i dodawać węgli.
Od października wskoczyłem na docelową dietę, która zaczęła się od 2600kcal i przez te 3 miesiące podbiłem do 2900kcal dodając kcal głównie do tłuszczu.
Znając swoją tendencję do nabierania niechcianej masy, ustaliłem kcal i węgle nisko i aktualnie wygląda to następująco: B2.1 T1,25 W2.8.
W załączniku wrzucam aktualną dietę i historię pomiarów. Od 1 listopada kreatyna 10g/beta alanina 6g dziennie.
I tutaj jest sprawa: jak widać waga rośnie, ale niestety główne obwody nie za bardzo. Rośnie za to pas i fałdy, co jest bardzo demotywujące. Trenuję naprawdę ciężko, 3x w tygodniu najpierw FBW, od grudnia Split.
Teoretycznie kcal nie jest wcale dużo, z kalkulatorów wychodzi bilans 0 na ok. 3300-3500. Praca siedząca, poza siłownią aktywność niska.
Początkowo zacząłem podbijać kcal bo mięśnie nie rosły, teraz okazuje się, że dodatkowe kcal też nie pomogły.
Sylwetka robi się coraz bardziej rozmyta.
Co mogę zdziałać w tej sytuacji? Czy dorzucić jakieś aeroby/interwały? Ale czy to pomoże uzyskać obwody, skoro więcej kalorii spalę?
Będę wdzięczny za wsparcie w tej sytuacji.
Choć w plecach widły nie poddawaj się nigdy!