No i święta nadchodzą wielkimi krokami (można by powiedzieć, że czuć je już powietrzu, w sumie wielki tydzień się zaczął
, a w naszym przypadku oznacza to mnóstwo dań, potraw przyrządzonych przez naszych kochanych bliskich, matki, żony, babcie, od których powinniśmy się raczej trzymać z daleka, a tudzież omijać szerokim łukiem ukradkiem zerkając na sycie zastawiony stół. Jak zawsze nachodzi mnie refleksja jak wytrwać i diety przestrzegać w takim okresie (ekto mają nieco łatwiej
). Zapewne będą nas kusili słodyczami, słodkościami, itp. itd. Co robić? Zrezygnować z potraw wchodzących w dietę na rzecz "innych" mieszcząc się w bilansie kalorycznym? A może znacie jakieś potrawy, które byłby wartościowe, mieszczące się w granicach rozsądku pod względem dodatków typu cukier, sól, a żeby w święta lekko odetchnąć od "cycków z ryżem"
a skonsumować chociażby jakieś "małe co nieco". Ja na pewno skusze się na kawałek sernika (boli mnie jedynie obecność herbatników i cukru
), ale za to jajka i twaróg w sam raz dla mnie
. Myślę również nad zrobieniem jakiejś pieczeni np. wołowej, to zawsze coś innego niż gotowane mięso - do tego jakieś warzywa w surówce i
dziki ryż (tak, tak już od dawna miałem zamiar się na niego skusić - cena? nie pytajcie. 13 zł za 200g
).
Z miłą chęcią poczytam wypowiedzi wszystkich na temat swoich pomysłów, rozstrzygnięć w tej kwestii. Może razem ułożymy jakieś ciekawe świąteczne przepisy nie ingerujące zbytnio w nasze sylwetki, mięśnie i wagę
.
Zapraszam wszystkich do dyskusji!