Zaczynamy od podsumowania okresu poobozowego, czyli początek roku vs teraz.
Jak dobrze pamiętamy, o czym czytać można poniżej
https://www.sfd.pl/-t957415-s30.html#post2
Martowy obóz przeżyć trzeba. Cała wizja Matki Chrzestnej, nawet jeśli nie ma swojego odzwierciedlenia natychmiast, to uzbrajając się w mega cierpliwość, nagrody się doczeka
W czasie tych kilku miesięcy udało mi się wreszcie przejść cały chudy cykl. Wyzwanie jak 150 i sama sobie składam szczere pokłony. W efekcie, prócz tego, że szczęśliwie udało się odrobinę zredukować %BF, sama dodatkowo odhaczę to co mnie bardzo raduje:
* bardziej zaokrąglone biodra
* barki nabierające wyglądu (i wcale nie żartuję mówiąc, że to te dwa ostatnie, nowe treningi tak jak pchnęły do przodu
)
* ostający się na miejscu zadek
* chudnące, problematyczne i uparte lędzwia
Fotki równie kiepskie, więc nie mam wyrzutów je porównywać. W rzeczywistości mam wyraźniej zaznaczone muskle, a i tak wszystko najlepiej widać w lustrze.
Pisałam na pierwszej stronie dziennika, że bardzo bym chciała zrobić sobie porządną sesję sportową, więc niewykluczone, że pod koniec roku zarzucę zapytanie do naszej
Cioteczki co o tym sądzi
O tyle będzie łatwiej, że wie co robi + sama ćwiczy i ma świra na punkcie muskli, więc uczciwie mówię, że będę prosić o pomoc w wyłuskaniu tego co najlepsze
_________________________________________________________________
To o co tak naprawdę walczę od samego początku, to super kobiece, muśnięte mięśniem kształty, czyli proporcje daleko odbiegające od tego co reprezentowałam sobą na samym – samym początku.
Dla ciekawych, o historii mojej redukcji również szerzej można tutaj poczytać
Namiaru specjalnie nie podaję, bo jest w Regulaminie (haha, brzmi to bardzo poważnie, ale dumnam, że stanowię jego część
), a wierzę, że wszyscy go znają
Pobawiłam się wczoraj z fotkami, które udało mi się zebrać przez te 2 i pół roku. Zestawiłam te zrobione na luzie przodem i bokiem, żeby dokładniej wychwycić jak zmienił się mój hormonalny obraz.
Przodem widać to szczególnie na różnicy pomiędzy lipcem 2012 a dniem dzisiejszym.
Moje ramiona, to o czym tak trułam ostatnio oraz oporne udziska, to jak dwie zupełnie inne części ciała. Brzuch też się ciut zmniejszył
, a zaznaczę, że niezmiennie jadam
200 gram węglowodanów
Później będzie też fotka pleców, która zobrazuje jak z faceta zmieniłam się w kobietę.
Pozowanie to nie jest moja mocna strona, to wiemy
Ale udało mi się też zestawić pewien okres czasu, bo na moje widać, że proporcje lepiej się prezentują
Miałam problemy techniczne z tym stąd te białe plamy. Fotki odpowiednio z:
Listopad 2012 / kwiecień 2013 / wrzesień 2013 / dziś.
_________________________________________________________________
Reasumując, jakkolwiek nie jest łatwo,
warto!
__________________________________________________________________
Swojej wdzięczności za to miejsce, niezmiennie, nie jestem w stanie wyrazić.
Podobnie jak podziękowań w stronę
Marty za rewolucję w moim spokojnym życiu treningowym w listopadzie 2012
To co?
Działamy dalej Krejzolki