Ankietka:
Wiek : 40
Waga : 57 kg
Wzrost : 154 cm
Obwód w biuście : 92
Obwód pod biustem : 79
Obwód talii w najwęższym miejscu : 73
Obwód na wysokości pępka : 82
Obwód bioder : 92
Obwód uda w najszerszym miejscu: 53,5 prawe/52 lewe
Obwód łydki : 36.5 prawa/36 lewa
W którym miejscu najszybciej tyjesz : brzuch, opona, plecy, nery
W którym miejscu najszybciej chudniesz : brzuch (ale nigdy całkiem), biust
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: 2-3 razy w tygodniu trening siłowy, 1 raz w tygodniu wchodzenie na górę na czas (ok. 40 min), 2 razy w tygodniu taniec, różnie – rolki, rower, długie wędrówki, latem pływanie
Co lubisz jeść na śniadanie: omlet, kanapki, koktajl z jogurtu i owocow, twaróg
Co lubisz jeść na obiad : warzywa, ryba, kuskus, zupy warzywne
Co jako przekąskę : migdały, owoce
Co jako deser : owoce, herbata smakowa, kostka gorzkiej czekolady
Ograniczenia żywieniowe : z mięsa jem tylko ryby i indyka; powinnam ograniczać warzywa krzyżowe i soję
Stan zdrowia : okres regularnie; niedoczynność tarczycy Hashimoto – biorę Euthyrox od lipca; co jakiś czas odzywa się zapalenie kaletki biodrowej, którego się nabawiłam bieganiem bez rozgrzewki, więc jestem ostrożna z bieganiem i skakaniem
Preferowane formy aktywności fizycznej: wszystko na powietrzu, w wodzie i na lądzie!
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : nic
Stosowane wcześniej diety : ostre ograniczanie kalorii (daaawno temu), lekkie ograniczenie kalorii
Ogólnie, z wyjątkiem głupiego szczeniackiego incydentu z odchudzaniem za pomocą stopniowego ograniczania kalorii (doszłam do 600 dziennie ), raczej od czasów nastoletnich utrzymywałam mniej więcej stałą wagę około 54 kg. Szczupła nigdy nie byłam i nie będę, bo mam budowę czołgu i skłonności do tycia, ale z taką wagą czułam się dobrze. Zdarzały mi się wahania 4 kg na plus (zapuszczenie) lub minus (stresy), ale zawsze wracałam do tych swoich 54kg. Uwielbiam też wszelkiego rodzaju sporty i zawsze byłam dość aktywna. Starałam się jeść w miarę zdrowo - dużo warzyw i owoców, unikałam białej mąki i cukru, przez 20 lat byłam wegetarianką. Zmieniło się to bardzo około półtora roku temu, kiedy to w wyniku różnych stresów i początku niedoczynności tarczycy odechciało mi się jeść, ruszać i straciłam ochotę i energię na cokolwiek. Zbudzenie się rano i dotrwanie do wieczora było wystarczającym wyzwaniem. Nałapałam tłuszczu, i chyba zaginęły mi mięśnie, czułam się jak zdechły flak. Teraz hormony tarczycy mam już uregulowane i postanowiłam że czas już powrócić do dawnej formy, bo szkoda życia na bycie zombie. Pod wpływem waszego forum wprowadziłam zmiany w diecie i treningu. Od grudnia stopniowo zwiększałam ilość kalorii i białka (a nie pytajcie, od ilu zaczynałam). W związku z tym zaczęłam jeść ryby i indyka. Na siłownię chodzę już długo, może z 8 lat – bynajmniej nie z miłości ale z wyrachowania. Ćwiczyłam głównie na maszynach i bez żadnego progresu. Od dwóch miesięcy staram się zwiększać ciężary i wprowadziłam parę ćwiczeń na wolnych ciężarach, które jako tako rozszyfrowałam. W tabelce są wszystkie ćwiczenia jakie robię, oczywiście nie naraz ale po 8- 10 na trening, tak żeby były na różne partie mięśni i się nie powtarzały z treningu na trening. Na zielono są te, które są dla mnie nowością, inne robiłam od zawsze.
Mogę powiedzieć że już teraz czuję się o niebo lepiej, wydaje mi się że wyglądam też jakby lepiej, ale ani waga ani obwody się nie zmieniły, no i trochę boję się sama kombinować z bardziej zaawansowanym treningiem siłowym, a na naszej pakerni same neptyki i wyznawcy maszyn i pasów wibracyjnych. Dlatego liczę na wasze porady. I przyznam się że śledzę wiele dzienników, wciągają bardziej niż telenowela.
Zdjęcia zaraz wrzucę, muszę je tylko zmniejszyć.